Zbieraj znaczki, nie koty. DO ZAMKNIĘCIA!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 11, 2011 20:44 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Ok, a więc przeformułuję - post w większości jest demagogiczny, zaś autorka zdaje sobie z tego sprawę przynajmniej jeśli chodzi o jeden akapit.

Lepiej?

Zaś a propos kłamstw i kłamstewek:
Tak samo piękne - i medialne - jest przedłużanie życia schroniskowego kota w terminalnym stanie, pakowanie w niego mnóstwo czasu i pieniędzy, którymi można by pewnie ocalić kilka innych zwierząt. I fakt, że akurat zwolenniczka takich metod działania ma śmiałość zadawać patetyczne, demagogiczne pytania w rodzaju "Czy ten kot już się nie liczy?"... Nie powiem, tupet robi wrażenie.


Możesz jaśniej?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt mar 11, 2011 20:51 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:Dobra, wściek na bok (ale mnie zdenerwowałaś tym obraźliwym kłamstwem na początku). Jeśli usiłujesz mnie przekonać, że trzeba dbać o swoje koty, że obowiązkiem każdego opiekuna jest zapewnienie zarówno rezydentom, jak i ew. tymczasom odpowiednich warunków bytowania - wyważasz otwarte drzwi. JA TO JUŻ OD DAWNA WIEM i podkreślam na każdym kroku. Co najmniej dwukrotnie wspomniałam, że trzeba zachować równowagę między skalą pomocy a komfortem zwierząt, między współczuciem a rozsądkiem. Twierdzę zarazem, że tej równowagi nie da się określić suchą liczbą futer w domu, tylko przede wszystkim ich dobrostanem, przy wzięciu pod uwagę realiów i alternatyw.

nie da się a i owszem, ale prawda też jest taka że wraz ze wzrostem ilości spada jakość opieki, bo jeden człowiek nie jest w stanie zapewnić dobrej opieki parudziesięciu zwierzakom a jak jeszcze nie ma wystarczających środków to tragedia
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 11, 2011 21:15 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

według dalii najważnejsza jest kwestia środków finansowych, w dodatku nie fakt ich istnienia ale źródło pochodzenia, a świadczy o tym post:
dalia pisze:ależ sąd - proste jak drut, wystarczy założyć wątek na miau, wziąć parędziesiąt kotów, przyjmować na nie pieniądze i zrobić z siebie Matkę Teresę od kotów

skomplikowane to jest podjęcie pracy zarobkowej, utrzymanie jej (tej pracy) i jednoczesne zajmowanie się dużą liczbą kotów czasami ulokowanych w różnych miejscach - to jest dopiero sztuka


Post ten dowodzi, że dalii niezmiennie chodzi o dobro kotów, wcale nie o pieniądze :mrgreen:
Już nawet "duża liczba kotów" jest ok, byle za swoje a nie za forumowe.
Rozumiem, że ta "duża liczba kotów" ulokowana w różnych miejscach pod opieką osoby pracującej zarobkowo ma lepsze warunki bytowania niż u osoby nie pracującej zarobkowo a spędzającej z tymi kotami i na pracy przy nich prawie całą dobę, mają większe szanse na prawidłową socjalizację, a może na przepisowe codzienne godzinne głaskanko, oczywiście osoba ta pomiędzy snem, praca zawodową, krążąc między kilkoma miejscami zawsze w porę zauważy niepokojace objawy chorobowe u kota :? .

Dodam, że pisze z pozycji osoby intensywnie pracujacej zawodowo, prowadzącej dosyć niedoskonały DT, w którym przebywa łącznie kilkanaście kotów, DT w przeważającej części samofinansujący się ale przez to mający spore ograniczenia np. w opiece nad kotem chorym, choć oczywiscie w razie konieczności sobie radzę, dlatego że wiem jak to wygląda, to wiem, ze jest to pewnego rodzaju "partyzantka" i staram się reagowac jedynie na sytuacje z najbliższego mojego otoczenia, dlatego uważam, że nie ma nic złego w tym jeśli ktos na pełen etat pracuje przy kotach a inni to finansują bo, robić wszystkiego na 102% (i w pracy i przy kotach się nie da).
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt mar 11, 2011 21:24 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mpacz78 pisze:według dalii najważnejsza jest kwestia środków finansowych, w dodatku nie fakt ich istnienia ale źródło pochodzenia, a świadczy o tym post:
dalia pisze:ależ sąd - proste jak drut, wystarczy założyć wątek na miau, wziąć parędziesiąt kotów, przyjmować na nie pieniądze i zrobić z siebie Matkę Teresę od kotów

skomplikowane to jest podjęcie pracy zarobkowej, utrzymanie jej (tej pracy) i jednoczesne zajmowanie się dużą liczbą kotów czasami ulokowanych w różnych miejscach - to jest dopiero sztuka


Post ten dowodzi, że dalii niezmiennie chodzi o dobro kotów, wcale nie o pieniądze :mrgreen:
Już nawet "duża liczba kotów" jest ok, byle za swoje a nie za forumowe.
Rozumiem, że ta "duża liczba kotów" ulokowana w różnych miejscach pod opieką osoby pracującej zarobkowo ma lepsze warunki bytowania niż u osoby nie pracującej zarobkowo a spędzającej z tymi kotami i na pracy przy nich prawie całą dobę, mają większe szanse na prawidłową socjalizację, a może na przepisowe codzienne godzinne głaskanko, oczywiście osoba ta pomiędzy snem, praca zawodową, krążąc między kilkoma miejscami zawsze w porę zauważy niepokojace objawy chorobowe u kota :? .

Dodam, że pisze z pozycji osoby intensywnie pracujacej zawodowo, prowadzącej dosyć niedoskonały DT, w którym przebywa łącznie kilkanaście kotów, DT w przeważającej części samofinansujący się ale przez to mający spore ograniczenia np. w opiece nad kotem chorym, choć oczywiscie w razie konieczności sobie radzę, dlatego że wiem jak to wygląda, to wiem, ze jest to pewnego rodzaju "partyzantka" i staram się reagowac jedynie na sytuacje z najbliższego mojego otoczenia, dlatego uważam, że nie ma nic złego w tym jeśli ktos na pełen etat pracuje przy kotach a inni to finansują bo, robić wszystkiego na 102% (i w pracy i przy kotach się nie da).


A pieniądze nie są ważne? No proszę nie żartuj. Przecież nie chodzi o Bóg wie jaką kasę, ale o to, żeby nawet wówczas gdy coś się stanie i sponsorzy przestaną wpłacać (a zawsze może się tak zdarzyć) były jakieś choćby i skromne środki na utrzymanie siebie i zwierząt. Więc bazowanie wyłącznie na datkach to nie jest dobry pomysł.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 11, 2011 21:57 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

casica pisze:A pieniądze nie są ważne? No proszę nie żartuj. Przecież nie chodzi o Bóg wie jaką kasę, ale o to, żeby nawet wówczas gdy coś się stanie i sponsorzy przestaną wpłacać (a zawsze może się tak zdarzyć) były jakieś choćby i skromne środki na utrzymanie siebie i zwierząt. Więc bazowanie wyłącznie na datkach to nie jest dobry pomysł.

Bzdura. :lol:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt mar 11, 2011 21:59 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
casica pisze:A pieniądze nie są ważne? No proszę nie żartuj. Przecież nie chodzi o Bóg wie jaką kasę, ale o to, żeby nawet wówczas gdy coś się stanie i sponsorzy przestaną wpłacać (a zawsze może się tak zdarzyć) były jakieś choćby i skromne środki na utrzymanie siebie i zwierząt. Więc bazowanie wyłącznie na datkach to nie jest dobry pomysł.

Bzdura. :lol:

Jasne, co Ty możesz innego powiedzieć?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 11, 2011 22:04 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Pieniądze są ważne, owszem, ale tak się składa, że o ile się odziedziczyło mega spadku, albo nie wygrało w totka, to ma się albo czas albo pieniądze, jeśli takie osoby łącza swoje dobra, znaczy jedne dają pieniądze a inne czas i w efekcie można pomagać kotom, to jest dobrze.
No cóż na tym opiera się działalność charytatywna, że robi się coś czego ktoś inny nie ma ochoty robić ale uważa że jest to potrzebne i na to płaci.
Nie jest tak, że w jednej chwili wsyscy darczyńcy przestają wpłacać, tzn. moż etak być, ale jest to tak samo prawdopodobne jak utrata pracy zarobkowej , ryzyko jet zawsze obojetnie skąd pochodzą finanse.
To jest kwestia oceniania i podejmowania pewnego ryzyka, jak we wszystkim w życiu.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt mar 11, 2011 22:06 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

W takim razie stanowczo inne mamy definicje "działalności charytatywnej"
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 11, 2011 22:18 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Dobra, może trochę nieprecyzyjnie się wyraziłam jeśli chodzi o charytatywność.
Chodzi mi o to, że jeśli ktos daje swój dom - miejsce, swoją kilkunastogodzinna pracę na dobę i w ten sposób tworzy pewną działaność, a inni uważą taką dzałalność za potrzebną i słuszną i wpłacają na to pieniądze to co jest w tym złego?
Chodzi mi tylko o to, że postulowanie o to aby każdy był finansowo samowystarczalny w swej działaności np. kociej jest bez sensu.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt mar 11, 2011 22:23 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

casica pisze:
mirka_t pisze:
casica pisze:A pieniądze nie są ważne? No proszę nie żartuj. Przecież nie chodzi o Bóg wie jaką kasę, ale o to, żeby nawet wówczas gdy coś się stanie i sponsorzy przestaną wpłacać (a zawsze może się tak zdarzyć) były jakieś choćby i skromne środki na utrzymanie siebie i zwierząt. Więc bazowanie wyłącznie na datkach to nie jest dobry pomysł.

Bzdura. :lol:

Jasne, co Ty możesz innego powiedzieć?

Oczywiście, że bzdura, bo w innym wypadku masa Fundacji nie miałaby racji bytu. Przecież w ogromnej mierze bazują na datkach. No pomyśl, mam grupę ludzi wspierających mnie rugularnie. Co takiego musiałoby się stać, aby wszyscy się ode mnie odwrócili? Gdyby z kolei coś mi się stało to ta grupa ludzi nie zostawi kotów, bo są im w jakiś sposób bliskie.
Moje koty poza mną mają wielu opiekunów.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt mar 11, 2011 22:29 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Jana pisze:Ok, a więc przeformułuję - post w większości jest demagogiczny, zaś autorka zdaje sobie z tego sprawę przynajmniej jeśli chodzi o jeden akapit.

Lepiej?
Niby odrobinę lepiej, ale naprawdę niewiele. Jeszcze raz: "Zaraz ktoś może powiedzieć, że to demagogia, bo tworzę oparty na emocjach obraz tam, gdzie musi działać również rozsądek."
Podkreślone i pogrubione, dla ułatwienia. Również dla ułatwienia wyjaśnię pojęcie (za Słownikiem Języka Polskiego PWN):
"demagogia «sposób pozyskiwania zwolenników polegający na odwoływaniu się do ich emocji, oczekiwań i na składaniu nierealnych obietnic»"
Możesz jaśniej, co dokładnie w poście jest demagogiczne? Gdzie ja składam jakieś nierealne obietnice? 8O

Odczepmy się może od personalnych doczepek i dyskutujmy na argumenty.

Jana pisze:Zaś a propos kłamstw i kłamstewek:
Tak samo piękne - i medialne - jest przedłużanie życia schroniskowego kota w terminalnym stanie, pakowanie w niego mnóstwo czasu i pieniędzy, którymi można by pewnie ocalić kilka innych zwierząt. I fakt, że akurat zwolenniczka takich metod działania ma śmiałość zadawać patetyczne, demagogiczne pytania w rodzaju "Czy ten kot już się nie liczy?"... Nie powiem, tupet robi wrażenie.


Możesz jaśniej?
Becinka.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pt mar 11, 2011 22:34 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mpacz78 pisze:według dalii najważnejsza jest kwestia środków finansowych, w dodatku nie fakt ich istnienia ale źródło pochodzenia, a świadczy o tym post:
dalia pisze:ależ sąd - proste jak drut, wystarczy założyć wątek na miau, wziąć parędziesiąt kotów, przyjmować na nie pieniądze i zrobić z siebie Matkę Teresę od kotów

skomplikowane to jest podjęcie pracy zarobkowej, utrzymanie jej (tej pracy) i jednoczesne zajmowanie się dużą liczbą kotów czasami ulokowanych w różnych miejscach - to jest dopiero sztuka


Post ten dowodzi, że dalii niezmiennie chodzi o dobro kotów, wcale nie o pieniądze :mrgreen:
Już nawet "duża liczba kotów" jest ok, byle za swoje a nie za forumowe.
Rozumiem, że ta "duża liczba kotów" ulokowana w różnych miejscach pod opieką osoby pracującej zarobkowo ma lepsze warunki bytowania niż u osoby nie pracującej zarobkowo a spędzającej z tymi kotami i na pracy przy nich prawie całą dobę, mają większe szanse na prawidłową socjalizację, a może na przepisowe codzienne godzinne głaskanko, oczywiście osoba ta pomiędzy snem, praca zawodową, krążąc między kilkoma miejscami zawsze w porę zauważy niepokojace objawy chorobowe u kota :? .

Dodam, że pisze z pozycji osoby intensywnie pracujacej zawodowo, prowadzącej dosyć niedoskonały DT, w którym przebywa łącznie kilkanaście kotów, DT w przeważającej części samofinansujący się ale przez to mający spore ograniczenia np. w opiece nad kotem chorym, choć oczywiscie w razie konieczności sobie radzę, dlatego że wiem jak to wygląda, to wiem, ze jest to pewnego rodzaju "partyzantka" i staram się reagowac jedynie na sytuacje z najbliższego mojego otoczenia, dlatego uważam, że nie ma nic złego w tym jeśli ktos na pełen etat pracuje przy kotach a inni to finansują bo, robić wszystkiego na 102% (i w pracy i przy kotach się nie da).

należałoby jeszcze czytać ze zrozumieniem
dalia napisała wyraźnie, ze zwiększająca się ilość kotów obniża jakość opieki nad zwierzakami
jeśli do tego środki finansowe są ubogie to jest tragedia
rozwinę zatem
nie jest najważniejsza kasa - choć jest ona niezwykle istotna, ale właśnie ilość zwierząt przypadająca na jednego opiekuna jest ważna, bo to opiekun powinien wiedzieć, który kot wymiotuje, który ma biegunkę a który zachowuje się inaczej niż zwykle
jeśli do tego że opiekun nie jest w stanie wychwycić odstępstw doda się brak środków na badania i leczenie to jest tragedia
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 11, 2011 22:38 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze: No pomyśl, mam grupę ludzi wspierających mnie rugularnie. Co takiego musiałoby się stać, aby wszyscy się ode mnie odwrócili? Gdyby z kolei coś mi się stało to ta grupa ludzi nie zostawi kotów, bo są im w jakiś sposób bliskie.
Moje koty poza mną mają wielu opiekunów.

mam nadzieję, bo dziś ta grupa odcina się od opieki na Twoimi kotami jak diabeł od święconej wody - widać sądzą ze kasa to już wystarczająca pomoc jest
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 11, 2011 22:45 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:
Jana pisze:Zaś a propos kłamstw i kłamstewek:
Tak samo piękne - i medialne - jest przedłużanie życia schroniskowego kota w terminalnym stanie, pakowanie w niego mnóstwo czasu i pieniędzy, którymi można by pewnie ocalić kilka innych zwierząt. I fakt, że akurat zwolenniczka takich metod działania ma śmiałość zadawać patetyczne, demagogiczne pytania w rodzaju "Czy ten kot już się nie liczy?"... Nie powiem, tupet robi wrażenie.


Możesz jaśniej?
Becinka.

Tak myślałam.

Becinka była kotem schroniskowym w terminalnym stanie, w którego wpakowano mnóstwo czasu i pieniędzy? Dobre sobie.
Nie powiem, tupet robi wrażenie. Zwłaszcza w połączeniu z niewiedzą.

Zajrzyj sobie do wątków Beciny (bo do mnie nie trafiła ze schroniska) i sprawdź może najpierw fakty.
Do mnie przyjechała bardzo chora kotka w celu zdiagnozowania. Kiedy okazało się, że kotka ma raka, zapewniałam jej komfort życia (karmienie przez sondę, która już była, oraz kilka zastrzyków metacamu nie kosztowało zbyt wiele ani nie zajęło mi jakoś straszliwie dużo czasu), a kiedy już ból był silniejszy, Becinka została uśpiona. Ale dopiero wtedy, kiedy a). wiadomo było, że nie da się jej wyleczyć; b). zaczęła cierpieć i nie dało się już tego zniwelować lekami.


behemotko, określenie "demagogia" w stosunku do tego, co tu piszesz, to naprawdę leciutki kaliber. Nie będę jednak odpowiadać w Twoim stylu, zaś Twoich wycieczek personalnych żadnym "wściekiem" tłumaczyć nie zamierzam.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt mar 11, 2011 22:47 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

dalia pisze:
mirka_t pisze: No pomyśl, mam grupę ludzi wspierających mnie rugularnie. Co takiego musiałoby się stać, aby wszyscy się ode mnie odwrócili? Gdyby z kolei coś mi się stało to ta grupa ludzi nie zostawi kotów, bo są im w jakiś sposób bliskie.
Moje koty poza mną mają wielu opiekunów.

mam nadzieję, bo dziś ta grupa odcina się od opieki na Twoimi kotami jak diabeł od święconej wody - widać sądzą ze kasa to już wystarczająca pomoc jest

Jakie wymyślne określenie i jakie sugestywne. Diabeł, świecona woda.
Nie uwżasz, że tymi słowami obrażasz wszystkie osoby, które kiedykolwiek łożyły na cudze koty. Również te, które wspomogły finansowo "leczenie" Twojego kota. Żadna z nich nie ośmieliła się zająć nim osobiście a może gdyby ktoś się odważył to Szagi by żył.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości