Powiem tak , przed chwilka wróciłam ze schroniska, była ze mną wspaniała dziewczyna , która postanowiła sobie że pomoże jakiemuś biednemu kotu.Mówiłyśmy o czarnym kocuku, który bardzo się łasił , gdy wchodziłyśmy na kociarnie.
Gdy weszłam do schroniska, spotkalam się z wetem, dałam mu scanomunne, nici i pokazałam mu preparat do czyszczeniu uszu, zapytałam się czy chce, ponieważ koty na kociarni maja bardzo je brudne,dodałam że oczywście sama mogę wyczyścić....
Bardzo się ucieszył wszedł do pokoju kierowniczki i wydał dyspozycję ,że ja ide czyścić, i maja przygotować klatki ponieważ mają świerzb i później on sie nimi zajmie...
O dziwo poszłam bez obstawy.....
Dodam że oznajmiono mi że koty w klatkach nie są do adopcji
Kotów w klatkach jak zwykle sporo....
Na kociarni PUSTO...
Nie było tego kocurka, burasów, w sumie zostały same półdzikie, lub prędzej wystraszone....
Oczywiście w uszach świerzb, wyczyściłam, odzieliłam...
Przyszła wspaniała dziewczyna, która po usłyszeniu całej historii schroniskowej i opowieści o MILUSI POSTANOWIŁA JEJ POMÓC
Milusia, nasza kochana Milusia ma domek
Bardzo mnie zastanawia to że kotów nie ma, te które były na kociarni to jestem pewna że nic złego się z nimi nie stało....
Ale dlaczego nie wolno nam adoptować kotów z klatek?
Dlaczego kotów nie przybywa?
W zeszłym tygodniu powiedziano nam że koty w klatkach są do wypuszczenia, ponieważ są to koty z działek, z bloków....uwierzyłyśmy..
Później zdarzył się dziwny incydent z Majeczka 3....(ale o tym niech opisze ko_da)
A teraz znów w klatkach koty do wypuszczenia????

Dziwne...
Do tego dzis usłyszałam te o to słowa:
Pani Iwono ,lepiej nie, i tak przez Was mamy kłopot bo zawsze ktos musi Was pilnować.....
To były słowa, dgy powiedzialam że zrobię zdjęcia psom, ponieważ na dogomani powstał wątek................b/k