Po przedpołudniowej wizycie u weta Kołeczek ma założony kołnierz -może w ten sposób uda się wygoić mu rozdrapany nosek.
Dobre jest to, że już dwie doby nie ma gorączki, ale dalej nic nie je (pewnie to ten bolący nosek jest przyczyną).
Kroplówki dostaje dwa razy dziennie, do tego antybiotyk, dwie maści na nos i dwa rodzaje kropli do oczu.
Do tego wszystkiego muszę mu przemywać nosek i oczy, żeby nie robiły się te okropne strupy, ale takie delikatne nawet dotykanie sprawia małemu ból

W kołnierzu na razie tylko leży, kuwetę odkryłam więc daje radę, ale pić się jeszcze nie nauczył.
Takt ma jednak przedłużony antybiotyk, więc jeszcze dziesięć dni musimy go kłuć Linco.
Rysia w stanie ogólnym dobrym, tylko oczko doleczamy.
A ja mam nadzieję, że dzisiejsza zimnica nie wpłynie na stan zdrowia trojga podróżników.
Ja dzisiaj pierwszy raz w zasadzie wyszłam na dłużej z domu, do tego oczywiście wszystkie "normalne" kocie i domowe zabiegi i teraz czuję, że znów boli mnie wszystko.
Myślałam, że mam już chorobę zupełnie za sobą, a coś mi się wydaje, że jutro w pracy będzie niełatwo.