Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 05, 2011 8:45 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Neigh, czy Bono lubi tuńczyka? On mocno pachnie i możnaby nim "nawaniać" inne jedzenie.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39227
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro paź 05, 2011 11:05 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Neigh pisze:Tak czy siak będzie go trzeba przebadać. Tak czy siak czuję się nabita w butelkę. Jakich by kot objawów nie miał i co by nie było ich podłożem - to należało je opisać. Ja oddając Morelę z charkotami - oddałam ją PO wszystkich możliwych badaniach z pełną informacją co, jak i gdzie.

Ok - oddano mi go przed - ale należało poinformować - kot nie jest zdrowy ma takie czy inne objawy, nie mam kasy na diagnostykę - chcesz?
A nie wmawiać mi, że poza ogólnym brakiem miłości i zaniedbaniem to nic mu nie dolega. Najbardziej szokujące jest dla mnie jednak to, ze taką opinię przedstawiał mi WET. Nie miała pełnego rozeznania? To się powinna nie wypowiadać. Należy brać odpowiedzialnosć za swoje słowa, zwłaszcza jak się jest wetem i mówi się o chorobach - czyli w temacie, w którym ja jestem głupia a ona mądra.
A nie trzeba było być mądrym, zeby po 1/2 h kontaktu z kotem wiedzieć, ze zdrowy to on nie jest.
Powtarzam - wylądował by znowu diabli wiedzą gdzie, gdyby na klasyczną adopcję trafiło. Nie znoszę być oszukiwana. Mogę się porwać z motyką na słońce ( nie raz mi sie zdarzało vide chocby Gerard) ale być w sposób oczywisty okłamaną to co innego. Nie uwierzę w bajkę, ze poprzednia opiekunka "nie wiedziała" - znaczy była głucha i ślepa? Bo jako hodowca doświadczenie ma z pewnością większe niż ja......taka prosta kociara.


Neigh tydzień temu powiedziałabym,że po wyjaśnieniu stanu zdrowia Bono udam się do wiadomej pani wet i zrobię jaj awanturę.
Nie zrobię.
Bo jak zauważyłam- poza moimi nerwami, czasem i złym samopoczuciem- nie ma to sensu.
I nic nie zmieni.
Nie poprawi jej wiedzy ani stosunku do zwierząt.

Oddający Ci kota (właściciele) nie daliby go gdyby kot nie był "wadliwy".( to moje nowe określenie na kota...kapitał zebrany na forum zresztą!)
I gdyby sprawa była prosta.
Bo by go wyleczyli i użytkowali.Do upadłego.

A było to tak (zapewne): kota uśpić głupio.Z powodu rzężenia???
Może wet nie chciał.
Najlepiej dajmy go komuś i niech się ten ktoś z kotem bawi...leczy, martwi...uśpi...
Za darmo,bo taki np.kupiec to by się czepiał.
A tak...

Wiesz zresztą co usłyszysz:"U NAS BYŁ ZDROWY!"
Słowem : Ty zachorowałaś tego kota. :mrgreen:

Wszyscy zrobią tzw" wielkie oczy".
Uczciwie powiem,że ta pani wet chyba z niewiedzy TAK mówiła.
Nie zrobiła na mnie wrażenia pewnej siebie oszustki, ale pozory mylą jak wiadomo.
Wrażenie było pozytywne.

A kot- chory.

Myślę,że tuńczyk wart jest próby.
Mocno pachnie,może "przejdzie"...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 05, 2011 11:17 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

kotkins pisze:Neigh tydzień temu powiedziałabym,że po wyjaśnieniu stanu zdrowia Bono udam się do wiadomej pani wet i zrobię jaj awanturę.
Nie zrobię.
Bo jak zauważyłam- poza moimi nerwami, czasem i złym samopoczuciem- nie ma to sensu.
I nic nie zmieni.
Nie poprawi jej wiedzy ani stosunku do zwierząt.

Oddający Ci kota (właściciele) nie daliby go gdyby kot nie był "wadliwy".( to moje nowe określenie na kota...kapitał zebrany na forum zresztą!)
I gdyby sprawa była prosta.
Bo by go wyleczyli i użytkowali.Do upadłego.

A było to tak (zapewne): kota uśpić głupio.Z powodu rzężenia???
Może wet nie chciał.
Najlepiej dajmy go komuś i niech się ten ktoś z kotem bawi...leczy, martwi...uśpi...
Za darmo,bo taki np.kupiec to by się czepiał.
A tak...

Wiesz zresztą co usłyszysz:"U NAS BYŁ ZDROWY!"
Słowem : Ty zachorowałaś tego kota. :mrgreen:

Wszyscy zrobią tzw" wielkie oczy".
Uczciwie powiem,że ta pani wet chyba z niewiedzy TAK mówiła.
Nie zrobiła na mnie wrażenia pewnej siebie oszustki, ale pozory mylą jak wiadomo.
Wrażenie było pozytywne.

A kot- chory.

Myślę,że tuńczyk wart jest próby.
Mocno pachnie,może "przejdzie"...


daleka jestem od spekulowania co kto i dlaczego ponieważ postanowiłam tą sprawę wyjaśnić
Neigh wie
natomiast chcę napisać o niewiedzy pani wet
jeśli piszesz o niewiedzy jako o braku kompetencji do leczenia zwierząt to ja się sprzeciwię - uważam ze akurat ta wet kompetencje takie posiada
piszę to dlatego, że leczy ( również ona) moje koty i koty z interwencji ostatnie parę lat
resztę wyjaśnię jak napisałam
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 05, 2011 11:45 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Wiesz Dalia ona (znaczy pani wet) naprawdę zrobiła na mnie dobre wrażenie.
Jest zaangażowana.
Nawet więcej: ona o tym kocie mówiła z uczuciem.
I zapewne współczuła mu tej wędrówki z rąk do rąk.
Co ważne opowiedziała o właścicielce(?) tej ostatniej -zajmujacej się raczej -starszej pani ,że nie leczyła czy też leczyła nieregularnie.
Jak się poda po jednym antybiotyku w miesiącu,po 2-3 dni...to po jakimś czasie ŻADEN antybiotyk nie zadziała bo organizm się uodporni na antybiotyki.

Tylko...pani wet powtórzyła kilka razy "ten kot TAK MA" o rzężeniu.
O grzybie w uchu mojego Felixa jej koleżanki w lecznicy powiedziały dokładnie to samo.
To mnie niepokoi.

Kot mial zdaje się piramidalnego pecha do opiekunów.
Co zdaje sie przyczyniło się najbardziej do jego stanu.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 05, 2011 11:55 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

kotkins pisze:Tylko...pani wet powtórzyła kilka razy "ten kot TAK MA" o rzężeniu.

Nie bronie nikogo, nie zajmuję żadnej ze stron.

Desna - świszczy nosem. W spoczynku. Zdrowa, przebadana do bólu.
Bajra - chrapie przez sen. Zdrowa. Przebadana aktualnie.
Sońka, pochrapuje przez sen. J.w.

Kilka znajomych MCO też wydaje podobne dźwięki. Też zdrowe.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39227
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro paź 05, 2011 12:13 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

kotkins pisze:Wiesz Dalia ona (znaczy pani wet) naprawdę zrobiła na mnie dobre wrażenie.
Jest zaangażowana.
Nawet więcej: ona o tym kocie mówiła z uczuciem.
I zapewne współczuła mu tej wędrówki z rąk do rąk.
Co ważne opowiedziała o właścicielce(?) tej ostatniej -zajmujacej się raczej -starszej pani ,że nie leczyła czy też leczyła nieregularnie.
Jak się poda po jednym antybiotyku w miesiącu,po 2-3 dni...to po jakimś czasie ŻADEN antybiotyk nie zadziała bo organizm się uodporni na antybiotyki.

Tylko...pani wet powtórzyła kilka razy "ten kot TAK MA" o rzężeniu.
O grzybie w uchu mojego Felixa jej koleżanki w lecznicy powiedziały dokładnie to samo.
To mnie niepokoi.

Kot mial zdaje się piramidalnego pecha do opiekunów.
Co zdaje sie przyczyniło się najbardziej do jego stanu.

tak jak napisałam sprawę będę wyjaśniać
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 05, 2011 18:34 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Wyjaśnij Dalia.
Jestem jak najbardziej za.

Maria D.: ja mam chrapacza jamnika i Amelię ,która w momencie podniecenia daje takie dżwięki...mała wiertarka? grzałka bez wody?
Wiem,że TAK może być.
Bono w/g relacji Neigh z nosa leci ropa.
Niedobrze.

Chciałabym wreszcie czegoś optymistycznego na forum.
Naprawdę.

Zwłaszcza u Neigh i jej kotów.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 05, 2011 21:41 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Bardzo przepraszam, ale Bono nie chrapie. Bono rzęzi, charcze itp. To jest różnica. Ja nie mówię o dzwiękach zdarzających się wszystkim kotom - o powiedzmy "granicach normy". Lub drobnych dysfunkcjach.

Moim laickim zdaniem lejącej się od blisko 3 tygodni gęstej ropy podbarwionej krwią - która to nie mija mimo podawania antybiotyków nie można uznać za normę.
I chyba nikt nie ma wątpliwości, że najbardziej ze wszystkich tu zgromadzonych zależy mi na jego zdrowiu, tak? Bo to jakby nie było MÓJ kot!

Ale szczerze mówiąc w obecnym stanie ducha - tak czy siak czuję się nabita w butelkę. Bo z punktu widzenia tego właśnie ( a nie samopoczucia kota ) co za różnica czy to co się z nim dzieje powoduje serce, płuca czy nos. Dla mnie z punktu widzenia takiej ludzkiej przyzwoitości i rzetelności istotne jest jedno. TEN KOT ZDROWY NIE JEST.
I nikt na tym wątku nie życzy sobie bardziej od mojej rodziny żeby się go wyleczyć dało. Bo jak się okaże, że się nie da .........to kto z tym zostanie? Ano ja.......nie? Zeby to się okazała jakaś olana sprawa - zeby można było operować nie wiem co....ale COŚ.
Nie wiem czy to kwestia polipa, serca, przebytego herpesa, zmutowanego czegoś tam - co za różnica. Kot nie jest i NIE BYŁ zdrowy od dłuższego czasu z pewnością. I kazdy kto tak twierdzi, albo kłamie, albo rżnie głupa. Jakoś trudno mi uwierzyć w moje nadprzyrodzone zdolności postrzegania rzeczywistości. Oraz to, ze jedynie w Wawie lekarz potrafi np. zinterpretować wyniki albo dostrzec, ze nie jest normą np. wyciek ropny z nosa. TYLE
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Śro paź 05, 2011 21:48 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Morela - kotka, której znalazłam dom - ma wątek.........wydawała z siebie też różniste charkoty, zapowietrzała sie do tego.........Komu się chce niech poczyta. Owszem zrobilismy wszystkie badania, owszem okazało się, ze to stara sprawa - niewiele - poza regularną kontrolą stanu płuc zrobić można. Są różne wskazania lekarza.
Znalazłam jej dom - ale dom został rzetelnie poinformowany o objawach, badaniach, leczeniu, konsekwencjach ew.. Wziął kota świadomie! Regularnie kontroluje......

Nie oddałam kota jako zdrowego........z info "ona tak ma" - tylko jasno i czytelnie powiedziałam o naciekach w płucach prawdopodobnym przebytym, nieleczonym zapaleniu płuc. Konsekwencjach i efektach dziękowych do końca jej życia.

Ja dostałam kota ZDROWEGO kurde. I o to mi chodzi. Tak się po prostu nie robi. W każdym razie nie wśród kociarzy.
Ciekawe jakie byłyby jego losy, gdyby wziął go mniej świadomy dom i kot zasmarkałby całą okolicę ropą z krwią.
Pragnę takze zwrócić uwagę, ze oprócz Bono mam w domu 4 inne koty. Owszem szczepione, ale czy ktoś z Was wie na pewno co to jest? Jakie wiruso- bakteryjne paskudztwo siedzi w jego nosie?
Kurna olek w życiu bym tak niepewnego kota do zakoconego domu nie oddała bez czytelnego info.I o to mam żal - nie będę udawać że nie mam. Bo mam.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Śro paź 05, 2011 21:57 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

MariaD pisze:Neigh, czy Bono lubi tuńczyka? On mocno pachnie i możnaby nim "nawaniać" inne jedzenie.



No właśnie widzisz, nie..Kupiłam mu też makrelę, bo sobie pomyślałam, ze tłusta i pachnąca silnie.
Doradzono mi jeszcze takie puszki ( ponoć bardzo przyzwoite ) - kupiłam w zooplusie - Smilla się nazwają. Rzeczywiście "jadą" rybą na kilometr i te nawet je....czy raczej skubie - bo o jedzeniu to trudno tu mówić.

On kiedy wyjmuję mięcho to leci pierwszy z tymi swoimi zagadywaniami "ech" "ech" "eeeeeech" - włazi pod pachę, trąca rękę którą kroję.......łazi wokół po blacie. Nooo pierwszy zainteresowany. Po czym poskubie, poskubie i tyle go widzieli........ A moje koty wszystkie już przytyły......tiaa.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)


Post » Czw paź 06, 2011 5:33 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Szalony Kot pisze:A zęby to on ma dobre?



Tak, świeżo robione:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw paź 06, 2011 11:32 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Sztuczną szczękę (znaczy) ma rzecz jasna:)! :D

Neigh ja miałam też kota "zupełnie zdrowego" i " wspaniałego miziaka" od doświadczonego hodowcy persów.O moim rusku Normanie mówię.Kot miał schyłkową nn i bił psa tak,że trzeba było jamnika szyć.
Kot był znaleziony z ulicy.
Hodowczyni wraz z dziewczynami z fundacji go uratowała.
Podobno zrobili badania.
Zaburzenia zachowania...nikt nie wiedział,kot nie był przedtem z psem.To się zdarza.
NN w takim stadium nie mogła być bezobjawowa.

Nie mam żadnych pretensji,mimo,że to ja musiałam kota uśpić.
Kota pokochałam po tygodniu,był poprstu fajny.
Przeżyłam to straszliwie.
Wiem,wiem...dzięki niemu mam Fionę mojego najważniejszego kota...

W przeciwieństwie do Twoich "hodowców" moja Pani Ania wspierała, ba! prawie mnie przepraszała!
To poprostu porządny,uczciwy człowiek,zresztą forumowicz.
Była ze mną.
Nie wypierała się.
Była autentycznie zaangażowana.
Czuję do niej ogromny szacunek.
Jak mam problem z kotami to pytam ją.
Ta kobieta to jest KTOŚ!!

A "hodowczynie" od Bono...(...)
Oddały kota i mają to z głowy!
A Ty Neigh masz problem.

Wiem,że jest tu,na forum wielu super-hodowców -kociarzy.
Chylę czoła przed nimi.
Ale te panie to kuriozum.
Mam wrażenie czytając o Bono,że wzięłaś kota z pseudohodowli ,takiej typu "klataka na drut".
I to jest dla mnie wstrząsające.
Bo hodowcy to ma być elita kociarzy.

I ja rozumiem,że kota czasem trzeba przewieźć z miasta do miasta.
Jakbym miała przewieźć moje to bym trzymała transporter na kolanach i głaskała , martwiła się,że mi się zestresują.
Nie dałabym napewno komuś,z kim raz rozmawiałam MOJEGO kota żeby oddał komuś w innym mieście!
A taką propozycję transportową dostałam od jednej z tych pań kiedy jechałam po Amelkę.Raz z nia rozmawiałam.Przez telefon.W życiu.
Chciała mi powierzyć kota.
WŁASNEGO ,hodowlanego kota nie jakąś biedę jadącą z DT do DS (wtedy bym wzięła na pewno!)

Odmówiłam-to wartościowe koty,niech się coś stanie...

To chyba też daje jakiś obraz??

Bo inaczej jest jeśli ratujemy kota ze śmietnika.
Jak Amelkę.
A inaczej z kotem od hodowcy,nawet z hodowli wycofanym.

Przesadzam???
Pewnie tak.

Jestem poruszona historią Bono.
W ostatnim czasie wiele przewartosciowało mi się w temacie kotów czy raczej kociarzy.
I wiecie co? Kilka mam w tym obrazie punktów stałych na szczęście.


Neigh myślę,że trzeba będzie zrobić posiew z wydzieliny.
I nie zdziw się jeśli będzie jałowy.
Tak też może być.
Mój jamnik,ten poprzedni -Wiktor -też tak miał pod koniec życia.Jałowy wyszedł posiew,to była wydzielina z niesprawnych dróg oddechowych.Wyglądało jak gęsta,żółta ropa.

Wspomogę najpóźniej na początku następnego tygodnia Bono.

Smutne to wszystko...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt paź 07, 2011 7:49 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Odebrałam prześwietlenia i opisy. Pozostaje czekać do środy. Zobaczymy co powie Niziołek. Wolałabym, zeby te wszystkie badania trwały krócej. Chciałabym mieć wreszcie jasny obraz. Trudno się żyje w niepewności

I znów otwartym tekstem - wykonałam 2 telefony + smsa ( dziś napiszę kolejnego ) do właścicielki oficjalnej kota z prośbą o
- wykonane do tej pory badania
- ew. namiar do osoby, która wykonywała, to sobie sama wyciągnę

No i co? Ano tak, tak dziś w lecznicy weźmie. Ależ oczywiście, tylko p. dr właśnie wyjechała. do Francji. Nazwisko lekarza, a nie pamieta niestety, bo p. Ulu, p. Ulu do niej mówiła. Oczywiście, że miał wszystkie badania zrobione, ba nagrane na płytę, tyle, że lekarz je w domu trzyma. I w lecznicy nie można odebrać.
Przepraszam ponownie jeśli kogoś urażam, ale przestaję w to wszystko wierzyć. Gdyby do mnie ktokolwiek zadzwonił w sprawie jakiś tam zamierzchłych nawet badań to nie wyobrażam sobie zbywaniem go przez dwa tygodnie tekstami "tak", "tak".

A jeśli kot miał badania - to skąd ta niechęć do współpracy i pomocy. Naprawdę coraz mi trudniej uwierzyć w chęć pomocy i dobrą wolę.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pt paź 07, 2011 10:00 Re: Plaskate, Rude - koty generalnie acz nie zawsze normalnie

Napisz maila, powołując się na wcześniejsze rozmowy i sms-y.

Miej dowód.

Ja coraz bardziej się zastanawiam jakiego kota zobaczyła lekarz wet. (w sensie umytego nosa i oczu, odpicowanego) i jakie informacje o jego stanie zdrowia otrzymała od poprzedniej właścielki?

Dr Ula przyjmuje dwa razy w tygodniu na Białobrzeskiej. Można się z nią skontaktowac w poniedziałek i wtorek. Zrób to. Nawet telefonicznie.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39227
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Google [Bot] i 39 gości