Ciężki dzień bez chwili wytchnienia

Kornelka jeszcze nie pochowana,pochowam ja rano,dzisiaj sobie poleży w kontenerze w swoim kocyku. Nie chciałam jej grzebać po ciemku...Zastanawiam się nad usypianiem takich kotów,do kiedy czekac?Łatwo jest podjac taka nieodwracalną decyzję,widziałam koty "powstające z martwych",wiec szukam zawsze ratunku do końca..Nie wiem ,może jesli dowiem sie ,że kot ma "niewydolnosc nerek,watroby,trzustki"od razu go uspię-po co czekac miesiąc,dwa ,pół roku.Potem jest taka NAGŁA sytuacja,kot zaczyna umierac ,a ja nie mam jak mu pomóc,bo lecznice sa zamknięte.Czesto nie ma kto przyjechać,a kwoty sa wysokie jak w ogóle ktos po swojej pracy przyjedzie...Zawsze mam leki przeciwbólowe,podaje kotu dawke co 12 godzin...Przykre to bardzo..przykre

W tym roku umarły mi 3 koty,zaginął Ruben..nie wiem czy zyje,bo ten człowiek jest...hyclem i tyle...Cieszy się z cudzego nieszczęścia...niestety nie mam jak udowodnc,że Ruben tam jest..
Mam dosyć,naprawdę,z każdym dniem bardziej

Ta beznadzieja mnie dobija.Z żalu boli mnie serce,dosłownie:boli mnie serca,az oddychać nie mam siły...
Wilczka pojechała do swojego domu,dostała imie Perełka,pańswto nie widzieli jej zdjęć,ale pani powiedziała,że wiedziała,ze to ten pies dlatego tak daleko przyjechali.Tak wogóle to zabładzili.Jechali,jechali do mnie,a potem pojechali nie wiadomo gdzie w przeciwnym zupełnie kierunku.
Wilczka strasznie sie bała,tak mnie lizała po rekach,zeby jej do samochodu nie wkładać..-tak na mnie z zalem patrzyła

Nie wiem czy dojechali,czy żyją,nie moge sie dodzwonic,nie ma zasięgu.Jestem zmeczona...bardzo...życiem
