Niniejszym potwierdzamy oficjalnie to, o czym wróble ćwierkają z zapałem od kilku dni : biszkoptowy pierdoła Juliusz ma swój DS
W trakcie podróży wojował w kontenerku, potem się w nim zesrał

a w nowym domu od razu wlazł pod łóżko i ani myślał się z nami pożegnać. Nowa rodzina w nim zakochana mocno, ale nie ułatwiał im sprawy - zawsze łagodna przylepa , w nowej hacjendzie zaczął warczeć na córeczkę Pani i nawet trzasnął ją kiedyś z pazura, więc...było nieciekawie.A potem Pani pojechała z głupkiem do weta na obcięcie pazurów ( spakowała go do kosza na bieliznę, bo jak wszyscy wiedzą, Juliusz nienawidzi kontenerków ) i wet zachwycony wycałował mu ryj (!) i objaśnił Pani instrukcję obsługi kudłacza.
A Juliusz pozwala się uwielbiać synowi nowej Pani, chłopczyk ma 10 lat i jest biszkoptem zachwycony. Biega za nim po domu ( biszkopt za chłopakiem) i razem odrabiają lekcje, znaczy Juliusz okupuje biurko, a chłopak kombinuje, gdzie zeszyt położyć. Ostatnio Pani mówiła, że jak syn wraca ze szkoły, to Juliusz od momentu zapiszczenia domofonu biegnie pod drzwi i tańczy pod nimi z radości.
Dobrze się ma : na każdy foch tuńczyk z puszki, a w karmach może przebierać, jak miss world w kandydatach na sponsora.
Ale kciuki trzymajcie, bo u nas był przełagodny, a tam ,jak się okazuje próbuje dominować, głównie nad babami ( jakby nie docierało do niego, kto rządzi światem)

A mała spasiona świnia Marcel, zwany potocznie niskopodłogowcem pędzi sobie nadal żywot niczym niezmącony.Żre i wydala, goni się z dziewczynami i tylko tłuszczyk na dupce coraz większy. Ma 8 miesięcy i waży 5 kilo
A TŻ ostatnio mówi do niego czule : "syneczku" , a w odwecie Marcel myje mu uszy

się rozczulam, jak patrzę na ten ....hmmmm...związek dusz
