Anka pisze:To nie działa tak, że płyn rozcieńcza krew. We krwi jest określona ilość różnych składników (właśnie tych oznaczanych w morfologii) plus woda. Anemia to nie, że za dużo wody jest, tylko, że za mało pewnych składników. Płyny kroplówki nie wypłuczą tych składników jeszcze bardziej, one z krwi po prostu wchłaniają się do organizmu i wzmacniają organizm. A składniki krwi pozostają niezmienione. To tak na chłopski rozum jak zrozumiałam.
Tak sobie poczytałam i pozwolę sobie wtrącić 3 grosze

Owszem, kroplówka dożylna nie wypłukuje erytrocytów z organizmu i ogólnie nie powoduje spadku ich liczby w żyłach. Tyle że po kroplówce dożylnej jest ich mniej w jednostce objętości. A morfologia jest określana właśnie na jednostkę objętości. Tu chodzi o zmianę stężeń. Tyle że nie działa tu zasada zagęszczania - odwodnienie nie spowoduje powrotu do normalnych parametrów, bo zagęszcza się wszystko i jest anemia maskowana odwodnieniem.
Nasi weci przy anemii na ogół nie podają kroplówek dożylnych, ewentualnie maleńką ich część, a resztę podskórnie.
Ale są różne szkoły.
Liwia pisze:Trucia, zwirek macie bentonitowy, prawda?
Powiedz o tym zjedzeniu wetowi. Zwirek bentonitowy ma w swym skladzie mineraly ilaste a te z kolei (niektore z nich) dzialają jak gabka na toksyny itp (ludzki lek oparty na mineralach ilastych to smecta). Koty nie sa glupie i maja instynkt, warto go sluchac. Z jedzeniem zwirku spotykalam sie m.innymi u mojego kota którego ogromnie bolal brzuch i biegunkowal. Gdzies czytalam, ze jeszcze w jednej sytuacji (oprocz klopotow z przewodem pokarmowym) koty jedza bentonit ale nijak sobie przypomniec nie mogę neistety.
Kot na ogół jedzą żwirek, liżą ściany, czyli generalnie mają zmiany łaknienia - przy niedoborze żelaza.
Biorąc pod uwagę zbyt niski wynik MCV u Mrusia można to podejrzewać - wartość MCV na ogół spada, jeśli ma miejsce niedobór żelaza, a rośnie przy niedoborze witaminy B12.
To tylko jedna z opcji, ale może byłoby dobrze oznaczy żelazo.
EDIT:
Odnośnie mieszania krwi z dwóch dawców - nie powinno się tego robić. Nie wiem dokładnie dlaczego, bo nie dopytałam, ale kot mojej mamy miał mieć transfuzję, czekaliśmy na krew i zaoferowałam, żeby na szybko dać mu krew z mojego kota. Wetka powiedziała, że nie, bo ja przyjdzie krew, to podając mu potem krew z banku zmiesza się krew, a to nie jest prawidłowe. Być może chodzi i mieszanie krwi od dawców bezpośrednich, bo krew z banku można podać w liczbie dwóch jednostek. Może chodzi tu o przygotowanie tej krwi przed transfuzją. Muszę dopytać.
Jeśli chodzi o robienie kilku transfuzji. Podawanie krwi zgodnej minimalizuje ryzyko. Wystarczy choćby oznaczyć grupy krwi i podawać krew tylko odpowiedniej grupy, zamiast w ciemno - ryzyko jest wtedy niewielkie, również przy kolejnych transfuzjach. Dodatkowo, jeśli nie ma przeciwwskazań (np. niewydolność nerek) standardowo podaje się steryd, żeby zapobiec ewentualnej hemolizie i wstrząsowi.
W ciągu 2 miesięcy kot mojej mamy miał 4 transfuzje. Żadne niepożądane reakcje nie wystąpiły. Na początku była tylko oznaczona grupa i zamawiana była tylko krew określonej grupy, z banku, .
Ryzyko zawsze jakieś jest, tak samo u ludzi. Ale jest małe, jeśli zawsze podajemy krew zgodną. Myślenie, że kotu krew można podać tylko raz, a potem już nic nam nie zostaje i w związku z tym trzeba czekać, aż wyniki są krytyczne - jest błędem. Wystarczy zachować odpowiednie środki ostrożności i zminimalizować ryzyko.