Dzięki wszystkim za rady i wsparcie, inhalacje stosuję, acz bez amolu, tez srednio skutecznie daje się ją nad tym utrzymać, bo kotka mimo długiej choroby walczy ostro gdy cokolwiek się przy niej robi(pan wet jest nieźle pogryziony przez chorego kotka...)
Na wzmocnienie zamiast scanomune dostajemy to lidium (chyba tak sie to nazywa), więc dziękujemy bardzo, może niech się tri wzmocni
Jesli chodzi zas o wizyty, to chyba muszę wszystkim zaproponować spotkania na mieście
pomijam, że ja roznoszę zarazę, ale i te moje są już tak długo narażone na kontakt z wirusami, że nie chcę im dokładać nowych bakterii i innych choler, nawet zakazuję ludziom w kolejce w lecznicy głaskać je, bo dostałam obsesji, że mają ręce po psie np chorym i mi zarażą.
Na razie leczymy poprzez zaniechanie włóczenia po mieście, dziś nie wychodzą z domu, jutro dzwonię jaka decyzja i obserwujemy. Na razie bez linco, odpukać, nie było jakiegos pogorszenia, a nawet apetyt jakby większy.
To u nas tyle, a, no i jeszcze kotki niestety chyba zapomniały co to znaczy jak się kot myje, bo sprawę higieny osobistej załatwia za nie wujek Konik.
Cudnie to wygląda.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.