Zdazyła się dzisiaj - przed chwilą pewna rzecz i bardzo się denerwuję.
Mianowicie farbowałam sobie w łazience spokojnie wlosy, drzwi specjalnie zamkniete, mimo że dusze się smrodkiem fraby, ale tak na wszelki wypadek żeby Fredzia nie weszla.
Ale mój mądry kot umie sam otwierać drzwi i za nim się spostrzegłam ona weszła do łazienki i wskoczyła na pralkę, poślizgnęła się i wybiegła jak postrzelona.
Pobiegłam za nią a ona ganiała jak głupia.
No więc szybko ją złapałam, siedziała pod stołkiem i fukała.
Nosek miała brudny w farbie do własów i lapki.
Szybko umyłam jej mordkę i łapki. Oczy wyglądają dobrze nie są zaczerwienione i Fredzia ich nie mruży.
Oczywiście wygląda jak kot wyjęty ze śmietnika, bo ja farbuje włosy na ciemny brąz co na białym futerku kota daje imponujący odcień szaro brudny.
Czy powinnam ją całą wykopmać i np. brudne futerko na łapkach wytrzyc?
Z mordką nic nie zrobię, ale Fredzia już nie ma pysia na pół tylko jednolity ciemny.
Czy mam się martwić?
Fredzia teraz siedzi pod stołem i niezbyt wychodzi, ale może ten szczypiący zapach ją po prosty zdenerwował?
Co mam robić?
