Do dupy z tym wszystkim

Czuję się podle, jakbym po głowie dostała...
Wszystko jest funta kłaków nie warte
Życie niestety toczy się dalej...
Kontrola babcinego moczu wykazała znaczącą poprawę. CW i pH wróciły do dobrej normy, kryształów nie ma, jeszcze jest śladowe białko, 1-3 leukocyty i 0-2 erytrocyty w polu widzenia. Ciągniemy Urinovet dopóki sie nie skończy, a potem czasem profilaktycznie. I unikać stresów mamy
Wszystko jednak wskazuje, ze nie jest to jakieś zaostrzenie przewlekłego stanu, a jednorazowy wybryk na znak protestu. Duże uffff, bo przewlekłe trzymanie Babci na czymkolwiek doprowadziłoby nas obie do ciężkiej nerwicy.
Ale co mi strachu napędziła, to jej.
No i postanowiła jednak, że w jej wieku odchudzanie nie przystoi i zaczęła odrabiać wagę - 4,4 kg.
Karaluch na dość przypadkowe odstawienie ProKolinu na 1,5 dnia zareagowała pięknym powrotem do paskudnej kupy. Grzecznie podaję znowu i staram się nie robić przypadkowych wyjątków.
Kulokot już w nowej obróżce. Dziś nie siknęła, ale ma profilaktycznie włączony
Syrnik się lansuje coraz bezczelniej. Muszę zrobić fotę jego wybitnego ogona, żeby uzmysłowić Pytaczom, czemu się kotka czepiam. Niestety na widok aparatu Syrnik się lansuje przodem skrzętnie ukrywając niedobory urody.
Kretynkom udało się wywalić z klatki na podłogę drapaczek, ten z budką, całkiem spory jak na fakt wypadnięcia z klatki.
W ramach robienia sobie frajdy nabyłam kotkom kilka dywaników łazienkowych z grubo tkanej bawełny. Będą robić za leżako-drapaki i wkłady do klatki w razie potrzeby. Przynajmniej można wyprać na 90st. i odkazić czymkolwiek bez strachu o rozpadnięcie. Jak się sprawdzą, to dokupię więcej i może przymierzę na nowe obicia co niektórych drapaków...