Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 08, 2012 11:50 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Femka pisze:W kontekście zacytowanego fragmentu: czy dobrze zrozumiałam, że podano narkozę, bo założenie od razu było, żeby pobrać dużo krwi?


tak.

MariaD pisze:Jeżeli nie było absolutnej konieczności natychmiastowego działania z użyciem osocza, to jaka była konieczność pobrania tak dużej ilości krwi od tej kotki z użyciem narkozy?


Sara miała ok. 2 mce wcześniej kontakt z pp. Dlatego jej krew była szczególnie cenna.

Przepraszam za skrótowość i słabą stylistykę, nie mogę teraz pisać spokojnie: szczepienie podnosi poziom przeciwciał na dość krótko, jego sens to głównie nauczenie organizmu jak produkować szybko przeciwciała na tę chorobę. to nie jest tak, że kot szczepiony ma dużo przeciwciał, tylko umie je szybko wyprodukować. Kot po kontakcie z chorobą ma tych przeciwciał dużo więcej, przez dość krótki okres (nie wiadomo dokładnie jak długo - jedni mówią, że 2-3 mce, inni że pół roku). Surowicę można zamrozić. Dlatego PO epidemii staramy się zawsze pobrać trochę tej bardzo wartościowej surowicy na czarną godzinę.

Co do badań - powtarzam, że nie było mnie przy tym. Jedyną osobą obecną tam była *anika*, która jak widać - nie oskarża ani lekarza ani fundacji. Dlaczego milczy w tej sprawie na forum - wiem. Powodem bynajmniej nie jest fanatyzm i zaślepienie wobec fundacji.



Wybaczcie, ale chyba nie jestem w stanie nic więcej wyjaśnić.

Co do samej historii napisałam wszystko co wolno mi było upublicznić, reszta byłaby wywlekaniem spraw osobistych i tego nie zrobię.

Napisałam jakie mam osobiste doświadczenia z oddawaniem krwi.

Napisałam, że wyciągniemy z tej lekcji naukę na przyszłość.

Przyznałam, że być może da się pobrać krew z żyły szyjnej bez narkozy, poprosiłam też Szenilę na PW o instrukcje (może też zechce je upublicznić?), spróbujemy tę wiedzę wdrożyć na przyszłość.

Jest mi przykro, że Sara nie żyje. Jestem w kontakcie z *aniką*, udzielamy jej każdego możliwego wsparcia.



Teraz wybaczcie, ale oddalę się do naszych chorowitków.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 11:55 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

wiesz, co możesz sobie zrobić ze swoim "jest mi przykro"?

kotka została wykończona, bo jako ozdrowieniec miała cenną krew
gorszego cynizmu chyba nie można na tym forum i ze strony prokociej fundacji przeczytać


EDIT: na miejscu **megany** rozniosłabym to szemrane towarzystwo
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt cze 08, 2012 12:03 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:
MariaD pisze:Jeżeli nie było absolutnej konieczności natychmiastowego działania z użyciem osocza, to jaka była konieczność pobrania tak dużej ilości krwi od tej kotki z użyciem narkozy?


Sara miała ok. 2 mce wcześniej kontakt z pp. Dlatego jej krew była szczególnie cenna.

Tak samo cenna byłaby za 2 dni, po badaniu podstawowych parametrów krwi i osłuchaniu serca - standardzie - jak dla mnie - przed narkozą. I tak samo byłaby cenna pobierana stopniowo, bez narkozy, co kilka dni.
W fundacji, po ostatnim wybuchu pp było więcej kotów po kontakcie z tą chorobą, zapewne też szczepionych, od których można by pobrać, tak samo cenną jak Sary, krew w niewielkich ilościach bez narkozy.
Femka pisze:kotka została wykończona, bo jako ozdrowieniec miała cenną krew

Nie "ozdrowieniec" - miała kontakt, jak wiele innych kotów w Fundacji i u wolontariuszy.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39226
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 08, 2012 12:05 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

to jeszcze gorzej świadczy o oprawcach
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt cze 08, 2012 14:52 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

MariaD pisze: miała kontakt, jak wiele innych kotów w Fundacji i u wolontariuszy.


tu tylko małe sprostowanie - ostatni epizod pp był TYLKO u *aniki*.

co do tego, że lepszym rozwiązaniem jest pobieranie krwi w małych dawkach, bez narkozy - już to przyznałam, przynajmniej dwa razy. I zamierzam w miarę możności stosować.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 15:47 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Dlaczego tylko w miarę możliwości a nie ZAWSZE!!! Ile kotów jeszcze chcesz uśmiercić???

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 15:49 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:
MariaD pisze: miała kontakt, jak wiele innych kotów w Fundacji i u wolontariuszy.


tu tylko małe sprostowanie - ostatni epizod pp był TYLKO u *aniki*.

co do tego, że lepszym rozwiązaniem jest pobieranie krwi w małych dawkach, bez narkozy - już to przyznałam, przynajmniej dwa razy. I zamierzam w miarę możności stosować.

Nie żyje kot. Domowy, kochany, wypieszczony.
I nazywa się to gorszym wyborem, tak? Tylko tak?
I w miarę możności nie będzie się w ten sposób postępować, dobrze rozumiem?

A w miarę niemożności? W krytycznej sytuacji?
Ile kociąt jest potrzebnych do ratowania "na już", by znów ryzykować kocie życie? Jakie muszą być proporcje?

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19355
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Pt cze 08, 2012 15:58 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jaaana pisze:
jopop pisze:
MariaD pisze: miała kontakt, jak wiele innych kotów w Fundacji i u wolontariuszy.


tu tylko małe sprostowanie - ostatni epizod pp był TYLKO u *aniki*.

co do tego, że lepszym rozwiązaniem jest pobieranie krwi w małych dawkach, bez narkozy - już to przyznałam, przynajmniej dwa razy. I zamierzam w miarę możności stosować.

Nie żyje kot. Domowy, kochany, wypieszczony.
I nazywa się to gorszym wyborem, tak? Tylko tak?
I w miarę możności nie będzie się w ten sposób postępować, dobrze rozumiem?

A w miarę niemożności? W krytycznej sytuacji?
Ile kociąt jest potrzebnych do ratowania "na już", by znów ryzykować kocie życie? Jakie muszą być proporcje?

Też jestem ciekawa.

**megan** bardzo Ci współczuję.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt cze 08, 2012 16:05 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Dlaczego jopop nie podała, jaki procent kotów chorych na pp przeżywa po podaniu surowicy? Zadawałam już to pytanie w tym wątku. Może jest on porównywalny z przypadkami śmierci kocich dawców. Czyli życie za życie. Kotka, z którą miała kontakt Sara, mimo podania surowicy, nie przeżyła.

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 16:13 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

**megan** - nie ma znaczenia ile chorych kotów przeżyje po podaniu surowicy. Nawet gdyby to był jeden na 100 to warto. Jednak nie może to być kosztem życia kota-dawcy. Nigdy.

Problemem tu jest (wg mnie) niefrasobliwość lekarza wet. podającego narkozę domowemu kotu bez badań (czy to jest standardem tej lecznicy - nie wiem) i bezmyślność fundacji, zlecającej pobranie takiej ilości krwi bez absolutnej i nagłej konieczności ratowania życia kotów. Ot, tak, na zapas.

Współczuję i Tobie i *anika*.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39226
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 08, 2012 16:31 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

MariaD pisze:Fundacja, nauczona poprzednim doświadczeniem kiedy koty chorowały na pp, powinna zadbać by mieć pod ręka zapas mrożonego osocza a nie działać na zasadzie "natychmiast jest potrzebna duża ilość osocza". Zresztą nawet bez poprzedniego doświadczenia z pp, działając z tak dużą ilością chorych kotów, zaplecze z osocza zawsze powinno być, uzupełniane na bieżąco.


MariaD pisze:Problemem tu jest [CIACH] bezmyślność fundacji, zlecającej pobranie takiej ilości krwi bez absolutnej i nagłej konieczności ratowania życia kotów. Ot, tak, na zapas.


Znakomicie ujęłaś dylemat. Robić zapas czy go nie robić.

Do tej pory staraliśmy się go mieć. Pisałam już wielokrotnie, że dawcami były głównie moje koty. Oddawały krew prawie zawsze w narkozie, z żyły szyjnej. Śmierć Sary jest pierwszym takim przypadkiem. Zamierzam wyciągnąć z tego naukę na przyszłość i pobierać małymi porcjami, bez narkozy. Uczciwość nie pozwala mi napisać (choć oczywiście marketingowo byłoby lepiej gdybym to zrobiła), że nigdy nie pobierzemy krwi od kota w narkozie - mogą się takie sytuacje zdarzyć. I prawie na pewno będzie to mój kot. Ale POSTARAM się do tego nie dopuścić.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 16:35 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Kotce życia ta dyskusja nie wróci, ale dobrze by było, gdyby dzięki niej we wszystkich lecznicach wprowadzono obowiązek badania kota przed narkozą i pisemną zgodę właściciela - powiadomionego o ewentualnych powikłaniach. Z doświadczenia wiem, że tak nie jest. Moglibyśmy na początek na "wetach polecanych" zaznaczać, które lecznice przestrzegają tych zasad.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15224
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt cze 08, 2012 16:38 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

"Śmierć Sary jest pierwszym takim przypadkiem."

Ale jednak był to ewidentnie błąd lekarski.

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 16:42 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:Znakomicie ujęłaś dylemat. Robić zapas czy go nie robić.

Znakomicie pominęłaś mój wcześniejszy post na ten sam temat:
MariaD pisze:Tak samo cenna byłaby za 2 dni, po badaniu podstawowych parametrów krwi i osłuchaniu serca - standardzie - jak dla mnie - przed narkozą. I tak samo byłaby cenna pobierana stopniowo, bez narkozy, co kilka dni.


I dlatego takie postępowanie fundacji dla mnie jest skrajną głupotą, bezmyślnością i igraniem z życiem kota-dawcy.

jopop pisze:Pisałam już wielokrotnie, że dawcami były głównie moje koty. Oddawały krew prawie zawsze w narkozie, z żyły szyjnej.

Miały wcześniej badanie krwi i osłuchanie serca? Czy też ryzyk-fizyk - przeżyje czy nie?

I uprzejmie proszę, można ten post zgłosić do moderacji.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39226
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 08, 2012 16:53 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

**megan** pisze:"Śmierć Sary jest pierwszym takim przypadkiem."

Ale jednak był to ewidentnie błąd lekarski.


Bardzo ci Megan współczuje. Strata kota jest czymś niewyobrażalnie smutnym.

Ale to nie znaczy, że każdy zabieg pobrania krwi, nie zależnie w jakim celu, jest śmiertelny. Narkoza zawsze jest ryzykiem, dlatego nawet przy sterylce podpisuję "cyrograf", że wiem o konsekwencjach.
Nie można jednak generalizować. Czegoś nie dopatrzyłyście. Wet dał plamę. Ale nie możesz swoim jednym przypadkiem spowodować, ze cała masa kotów nie otrzyma pomocy.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: fruzelina, Google [Bot] i 482 gości