Kochana catangel, dziękuję za wklejenie zdjęć.

W tym miejscu wszystkim należy się
małe sprostowanie - kotek na zdjęciu to Sony, czyli kot odnaleziony w Sosnowcu przez Marę S, dwanaście dni po zaginięciu Pumy, który z opisu zachowania, z tego że błąkał się niedaleko miejsca pracy mojego TŻ, no i z wyglądu ze zdjęć, mega, mega, mega łudząco przypomina Pumę, tak jak ten wyglądał w dni tuż przed zaginięciem (tak że nawet mój sceptyczny TŻ stwierdził, że ten to faktycznie jak Puma wygląda). Tyle, że obecnie Sony(Puma?) przebywa w Raciborzu, bo został tam adoptowany. Ja staram się, abym mogła pojechać na miejsce i przekonać się, czy kot mnie rozpozna, no i zobaczyć go nie ze zdjęcia. Jednak obecnym właścicielom, z którymi Mara ma kontakt, chyba nie bardzo pomysł się podoba, podejrzewam że być może uważją mnie za jakąś szaloną osobę

, że tak szukam Pumy i o tego kota dopytuje. W każdym razie są bardzo ostrożni. Na razie mam obiecane zdjęcia kotka z nowego domu. Po części ich rozumiem, może ja na ich miejscu postępowałabym tak samo.
Zdjęcia autentycznego Pumy posiadam tylko robione telefonem komórkowym, więc kiepskiej jakości, no i nie mam jego zdjęcia robionego tuż przed zaginięciem - jedynie w wieku dwóch miesięcy (czyli jak był maluszkiem) i jak miał dziewięć miesięcy (czyli na cztery miesiące przed zniknięciem) -
jednak, catangel, może udało by się je tu także umieścić, aby być w pełni w zgodzie z prawdą?Smarti, "białe" pod szyjką Pumy to raczej nie był krawacik, tylko kilka pojedynczych białych włosków. Nie wiem, jak wyglądałoby to w dniu dzisiejszym, bo młodym kotom z czasem umaszczenie sierści się nieco zmienia (np siostra Pumy, Zosia była buraskiem w pręgi z rudą kreseczką na głowie, a obecnie na całym grzbiecie i tułowiu uwidoczniły jej się rude, rozmyte plamki).
Catangel, jeśli możesz, prześlij mi instrukcję wklejania zdjęć, to wrzucę obecne fotki brata i siostry Pumy (w wyrazie pyszczków i sylwetkach miały podobieństwo, tyle,że żadne z nich nie jest czarne).
No i znowu tu tyle mojej prywaty. Szczerze powiedziawszy jestem już bardzo zmęczona tymi poszukiwaniami i zawiedziona marnym ich skutkiem. Jednak wciąż sprawa Pumy nie daje mi spokoju, bo po prostu nie wiem co się z nim stało. Ciągle jestem strasznie smutna i może rzeczywiście powinnam wybrać się do psychiatry, bo wciąż mam uczucie że on żyje i że powinnam go szukać dalej.
Chcę jeszcze podziękować Delfince, która obiecała pomoc przy jego odnalezieniu i z niecierpliwością czekam na wieści od niej.
Dziękuję także wszystkim Wam za trzymanie kciuków :1luvu:
W tym momencie pytam o to, o co wypadałoby w tym wątku zapytać na samym początku tego postu - o zdrowie malutkiej damy - Deniski. Jak z jej ząbkami i postępem w jedzeniu? Kiedy malutka spakuje walizki i przyjedzie do mnie? Całuski dla Ciebie Denisiu i przepraszam za zaśmiecanie Twojego wątku
