Spędziłam dziś cały dzień z Mufinkiem. On jest bardzo spokojny. Zwiedza, wie, gdzie jest kuweta, dwa razy zrobił siku do niej, ale czasem sika pod siebie, grzał się w słońcu na oknie i dawał brzuszek do głaskania! Ta sierść taka ulepiona, taki chudy, taki biedny, a brzuszek dawał. Wzrusza mnie ten kot bardzo.
Mufinek dziś bardzo słabiutki... tak się o niego martwię, zrobione jest wszystko co tylko można, badaliśmy mu wczoraj poziom glukozy i wyszedł w górnej granicy normy, ale krew jaśniutka i wodnista nie trzeba być jasnowidzem że hematokryt jest katastrofalny, nawet mu powiedziałem na uszko ze jak tylko się wykaraska to....
hct 15% pisałem wcześniej, dostaje Aranesp- lepszy substytut erytropoetyny, no ale problem jest w tym że to koło zamknięte, karmy nerkowe maja niewiele białka, by nie produkować mocznika no i tu się koło zamyka... mam wielką dzieję że się z tego wykaraska nasz koci staruszek
Wygląda jak ósme nieszczęście, ale jak jadłam obok niego drożdżówkę z serem, to porwał się na równe nogi i chciał ten ser cały zjeść. Słabe ma nóżki, jak chce się przytulić do nóg, to prawie się przewraca. Nie sika już pod siebie, tylko pod drapak, w przedpokoju na podłogę, ale też często do kuwety. Kochany jest.