Frezja - pojechała do domu!

Anulka

Jak wyraźnie Cię widać :lol:

Od razu wiadomo, że blisko jesteś :lol:

Ja jestem czarnowidz

Haha jestem otoczona cudnymi kocimi ogonkami :mrgreen:

Tez jakos tak wyrazniej Cie widze :piwa:

Jak fajnie ,ze jest to ochlodzenie i mozna normalnie oddychac,co u Frezji?

Trochę nie zaglądałam na wątek Frezji :oops:

, a tu takie wspaniałe wiadomości. Trzymam kciuki za domek w Częstochowie, zawsze to dużo lepiej kici w domku niż na ulicy.
Za bardzo dobry domek dla wspaniałej Frezji. :ok:

Herbatnik też by trzymał kciuki, ale nie ma takich możliwości. Przesyła za to śliczne, poranne miauczenie :1luvu:

.

No i nie zadzwonili

Nie trace nadziei-moze sie zastanawiaja? Moze sie jeszcze odezwa :kotek:

Kciuki trzymam caly czas

Eee, im dłużej myślę, tym mniej idealny ten domek mi się wydaje.

Jestem chora, nie ma mi kto pomóc, ledwo koty nakarmiłam. Fresia jakby rozumiała, wcale się dziś nie napraszała, żeby ją do domu zabrać. Pojadła, popieściła się i poszła.
W domu miałam szaleństwo, bo dziecko wyjeźdźało.

Poloz sie i kuruj sie ile da, te upaly daja popalic,wszystkich osłabialy-kciuki za zdrowko :ok:

Frezja to bardzo madra koteczka :1luvu:

Kuruj się jaaana, wracaj do zdrowia jak najszybciej.
Frezja to tak piękna koteczka, że na pewno znajdzie domek. Jak nie w Częstochowie, to gdzieś bliżej. Trzymam za Was kciuki :ok:

, a Herbatniczek pozdrawia.

Jaaana jaki sie dzisiaj czujesz? :idea:

A dzięki za troskę.
Zdołałam się doczołgać od lekarza (chciałam napisać: "do weterynarza" :roll:

), zahaczając po drodze o Frezję, mam przepisaną reklamówkę leków i nie powinnam chodzić. Chyba muszę się postarać o pomoc domową, albo odzwyczaić od jedzenia. Ale najpierw zbiorę siły i popełznę do apteki.

A dziecko akurat musiało wyjechać :evil:

Ciesze sie ,ze trzymasz sie na nogach i masz juz leki :1luvu:

Kurcze ,a masz jakas sasiadke,ktora moglaby do Ciebie zagladac??

Coraz trudniej przekonać Frezję, żeby została, kiedy idę do domu

.
Odganiam ją, a ona przekrada się pod samochodami na parkingu i kiedy ja myślę, że została, ona pędzi za mną wzdłuż bloku.

Rozmowa z przypadkowo napotkaną kobietą:

- Ja bym ją wzięła, ale miałam już dwa koty i one zawsze chodziły po balkonach sąsiadów.
- Trzeba siatkę założyć na balkon.
- Ale ja na ostatnim piętrze mieszkam, to nie mam do czego przymocować, bo daszku nie ma nade mną.
- A nie bała się pani, że spadną?
- Spadły. Dwa razy.

:strach:

Zimno mi

Dreszcze mam ,jak cos takiego czytam,ale to tak powszechny sposob myslenia

Kiedy do ludzi dotrze ,ze siatka wcale nie jest taka droga i naprawde mozna ja bez klopotow zamontowac :roll:

Szczególnie na naszych terenach - rybacka za pół darmo.

A zimno mi nie od rozmowy - zaraz się lekami nafaszeruję :wink:

Frezja - pojechała do domu!

Kto przegląda forum