


Melduję posłusznie, że kociaczki szczęśliwie dojechały do Zalesia. Są bardzo przestraszone ale nie szaleją jak wkładam rękę do klatki. Buraskowi nawet podoba sie mizianie ale rudzielec dygocze ze strachu.
Obydaj chłopcy skorzystali już z kuwety. Suchego niestety jeszcze nie ruszyli więc gotuję im kurczaczka.

Zobaczymy co będzie jutro podczas wizyty u naszego weta.
Na razie jest dobrze, dużo optymistyczniej niż z Kreską, która wytrwale uciekała i chowała sie po kątach klatki przez cały miesiąc.