Dokładnie o to mi chodziło - o świadomość konsekwencji decyzji przejścia Izu

. Czy tam się widzisz ? Bo istnieje przecież możliwość, ze szefowa powie - "tak, zgadzam się na Pani przeniesienie"

. I musisz się z tym liczyć. To zawsze sa trudne kwestie. Musisz wyczuć, co ona może zrobić ... Pewnie, że kasa to nie wszystko. Dla mnie licza się takie wartości w pracy (kolejność ma znaczenie) dobre szefostwo na równi ze zdrową atmosferą na równi z godziwa pensją. Na dalszym etapie ważne są czynniki motywacyjne, bonusy. jak się w robocie pipczy, bo ludzie sa do bani to i nawet dobra kasa na długi dystans tego mi nie rekompensuje. Jak mam fajne koleżeństwo ale kasa cieniutka to tez nie da rady. Kiedyś miałam porabanego szefa, kolezanka przez niego jechała na valium. Potrafił o 22:00 zadzwonić i godzine prowadzić niemal monolog. Wymagał cudów, nie stawiał jasnych celów, duzo krytykował, hamował rozwój kariery itd. Ale doznał zawału, bo po prostu żył w zbyt dużym stresie. Potem się uspokoił, został przeniesiony do zupełnie innego działu. Od lat mam szefa rewelka.
Jedno jest pewne, żeby zyć w zgodzie ze sobą trzeba nie godzic się na jawne nieprawiedliwe traktowanie. Siedzenie cicho nie pomoże. Ale łatwo mówi się z boku

. Każdy zna najlepiej swoja sytuację. Siły Ci Izu życzę i konsekwencji

.