Pani Izo, ja mam ten sam problem z właścicielami psów. Z tej ruiny obok przystanku ludzie wypuszczają sobie samopas duzego płowego psa, ktoś pracujący na parkingu wypuszcza samopas niskiego grubego psa, w dodatku cała okolica przyprowadza "na wybieganie" swoje pieski właśnie w to miejsce. Zwłaszcza na jednego z tych wyprowadzanych jestem cięta, bo jego główną rozrywką jest ganianie kotów. Myślałam już o wypożyczeniu od kogoś jakiegoś agresywnego psa i wypuszczenie go "na wybieganie" akurat jak będa te najbardziej denerwujące pieski hasające za moimi kotami

Rozmowa z takimi ludźmi w ogóle mija sie z celem. Oczywiscie wszystkie te pieski poza morderczymi zapędami względem kotów w następnym punkcie programu mają opróżnianie misek. Nie wiem, moze wyjściem byłoby poproszenie straży miejskiej o częstsze zagladanie w tą okolicę - mieliby murowaną duża frekwencję mandatowiczów

Bo z tego co wiem psów nie wolno wypuszczać bez smyczy i kagańca ? Zwłaszcza dużych psów. A na te włóczące sie recepta jest jedna - zadzwonic do schronu i zawiadomic o bezpańskich kundlach kręcących sie po okolicy. Jakby włąścicielom przyszło zapłącić trochę za wykupienie pupila ze schronu moze by sie zastanowili. Tylko ze w przypadku tego płowego psa nie mam serca - włąściciele to biedna i zdaje sie trochę patologiczna rodzina, na pewno zostałby w schronie. Jemu też nie załuję mojego żarcia dla kotów, bo zebra ma na wierzchu. Zdaje sie, że wypuszczają go, zeby sobie w ogóle znalazł cos do jedzenia. Co do schroniska mam same najgorsze wspomnienia, nie zyczę mu znalezienia sie w tamtym miejscu... No i tak zbyt miekkie serce dla psów działą na niekorzysć moich kociaków...
NOT - dziękuję Ci za informacje

Wiem chyba, o którą osobę chodzi - faktycznie w niewyjaśnionych okolicznosciach zniknąła młodzież z wiosny i faktycznie widuję podobne młodziaki bawiace sie pod blokiem tej pani o której myslę. Kurczę muszę koniecznie ich matkę dorwać i zawieżć do TOZu zanim bedzie kolejy miot... Tylko co ja z nia później zrobię? TOZ proponuje zostawienie kotki u nich po zabiegu jeszcze na noc i odbiór rano - według nich mozna juz wtedy wypuścić na jej terytorium. Nie wydaje mi sie to słuszne - no tak oczywiscie uwięzienie jest strasznym stresem dla dzikiego kota ale mimo małego nacięcia jakoś boje sie wypuszczać kotkę ze świerzą raną w brudne srodowisko...
Co do lisów - niestety, słyszałam ostrzezenia już takze od mojej sąsiadki mieszkającej obok (karmi okoliczne koty) jak tylko sie tam wprowadziłam. Moje domowe koteczki sa "wychodzące" (przyjechały z lasu juz przyzwyczajone do wolnosci wiec cieżko by było je wiezić na parterze), ale staram sie je pozbierac zawsze przed wieczorem. Kiedys w nocy widzialam lisa pod moim oknem

Szczyt bezczelnosci...