No dobra. Czas na jakieś relacje.
Ostatni okres minął nam pod znakiem rozliczeń wszelakich i zaczynam dostawać piany na pysku na widok jakichkolwiek cyferek. Ale wygląda na to, że już najgorsze minęło i powróci spokój.
Zrobiliśmy Długowłosej kolejny wymaz i w efekcie dostała zwolnienie z łaziennego więzienia. Wyszła na pokoje bez entuzjazmu, jest raczej przerażona przestrzenią niż zachwycona. Ale zwolna odkrywa istnienie kaloryfera i miękkość łóżka

W efekcie zwolniła mi się wreszcie po długim czasie izolatka. I mogłam wreszcie przeprowadzić eksperyment z Uterusem. Liczyliśmy na kolejny lek, który miał wybiórczo pobudzać zwieracz pęcherza. Ale żeby sprawdzić na ile działa - musiałam mieć możliwość odizolowania Utiego i trzymania go bez pieluchy. Niestety eksperyment się nie powiódł - owszem, pęcherz się sam opróżnia, ale bez kontroli ze strony kota, raczej na zasadzie samowolnego wypływu. Jest to rozwiązanie przydatne na np. kilkudniowy pobyt u kogoś, kto będzie go tylko przewijał i smarował, ale niestety nie na stałe - za chwilę powróciłyby odparzenia i w efekcie martwica. Uterus wrócił więc do pieluch i do stada.
A łazienkę właśnie odkażam dla Wólki.