anik81 pisze:Witam ponownie.
Otóż już się nie denerwuję bo zdecydowałam że Julka zostaje u nas. Będę walczyć jak pisałam wcześniej. Ja-ba co do Twoich pytań to odpowiadam, że: Julka jest po sterylizacji, sika od jakiś 3 tygodni (mniej więcej co drugi dzień), chociaż przed steryzlizacją tez jej się zdarzało ale myslę że to z powodu już nieświeżego żwirku. Zrozumiałam swój błąd i pilnowałam żwirek. Żadnych zmian w domu nie ma, ani mebli ani remontu, nowych zwierząt czy ludzi. Większy stres na pewno u mnie z powodu pracy ale to wszystko. Niestety u wetka nie byłam. Wzięłam to za czystą złosliwość koty a nie pomyślałam że może to wynikać z jakiejś dolegliwości (chory pęcherz czy nerki). Jak reaguję...? No na pewno się denerwuję, krzyczę i pokazuję Julce co zrobiła (niestety też czasami karcę kotę
). Nie wiem czy to dobrze ale na razie nie potrafie reagować inaczej. Po świętach pojedziemy do wetka na Goleniowskiej i może coś nam pomogą. Mam ogromną nadzieję że wszystko będzie dobrze. Ja-Ba mam nadzieje że odpowiedzi na Twoje pytania cosik Ci naświetlą i proszę o spostrzeżenia.
Pozdrawiam
Krótko mówiąc posikiwanie kotki nie ma nic wspólnego z rujka, bo kota jest wysterylizowana.
Żwirek
koty to czyściochy. Często nawet jeden kot w domu lubi mieć dwie kuwety - jedna na sioo.. drugą na quu.. w dodatku maja swoje ulubione żwirki. Dobrze jest zapytac poprzedniego opiekuna o ulubiony żwirek i w miare możliwości nie zmieniać, a jesli trzeba zmienić na inny to "na raty" czyli stopniowo dosypując "nowy" żwirek do "starego" czyli poprzednio uzywanego.
Wiele tanich żwirków po prostu szybko śmierdzi, nawet jesli człowiek tego nie czuje to kot,niestety, ma doskonały węch / jakieś 60 razy mocniejszy niż człowiek... dla człowieka żwirek zapachowy, np.lawendowy, często dla kota jest absolutnie nie do przyjęcia!!!!/.. ja na podstawie doświadczeń przeszłam na żwirek Eko Plus - drewniany, zbrylający, jest niekłopotliwy, wbrew pozorom- wcale nie taki drogi / super ekonomiczny/, no i nie śmierdzi.
Jeśli kot, z jakiegokolwiek powodu zacznie posikiwać pościel-nie należy go jakoś mocno karać - bić, krzyczeć itp, jednak należy mu w sposób zdecydowany, przy pomocy głosu, okazać swoje niezadowolenie. Kot MUSI wiedzieć że domownicy nie są zadowoleni, jednak nie może kary swojej odczuć jako poniżenia bo efekt takiej kary będzie odwrotny do zamierzonego. Sikanie w pościel staje się dla kota wygodne bo sioo znika, jest czysto..dlatego zdecydowana postawa opiekuna jest bardzo potrzebna. Ostatecznie, po takiej wpadce, można kota /jesli są warunki/ odizolowac od sypialni, np.zamykając w pokoju gdzie nikogo innego nie ma. Koty są mądre, szybko zauważą związek miedzy czynem a karą.
Chcę jeszcze raz podkreślić że karając kota, nie wolno go poniżać. Efekt bedzie odwrotny do zamierzonego.
Jeśli posikiwanie pościeli czy mebli jest w wykonaniu kota niekastrowanego/sterylizowanego, zabieg rozwiązuje sprawę.
Posikiwanie lub robienie quu poza kuwetę przez kota dotąd grzecznego jest bardzo często objawem choroby.
Przykład: moja Misia ni stąd ni zowąd zaczęła robić Quu pod moim biurkiem. Za trzecim chyba razem zabrałam "urobek" do weta i okazało się że moja Misia jest zakażona psim tasiemcem... kot domowy, od miesięcy nie wychodzący z domu. Wet wyjaśnił, słusznie, że ktoś z nas mógł przynieść na butach jaja tasiemca z dworu - wiadomo jak właściciele psów sprzątają psi urobek..
Gdy Felek zaczął sikać na dywanik w łazience - okazało się że cierpi na przewlekłą niewydolność nerek... Felek jest na specjalnej diecie co go strasznie wkurza, stara się okazywać to nam poprzez... sikanie. Mam problem ale zauważyłam, że Felek do osikiwania wybiera różne szmatki leżące na podłodze lub na stołach. Sikania po stołach, z wiadomych wzgledów, nie chcieliśmy zaakceptować.
Felek musi być na diecie Renal jesli chcemy by jeszcze trochę pozył, więc gdy już znamy jego sposób przekazywania nam swojego niezadowolenia, zostawiamy mu w łazience obciety kawałek ręcznika frottee na który sfrustrowane kocisko może sobie nasikać, bezkarnie. Wymieniamy codziennie te kawałki reczników i co kilka pierzemy..
Może nie jest to ideał stosunków kocio-ludzkich ale przecież my wszyscy miewamy jakieś ułomności. Radzenie sobie z nimi to podstawa

Koty nie sa złośliwe - przynajmniej nie w sensie rozumienia ludzkiego.
Jesli coś nam przekazują - nawet jeśli nie umiemy tego odczytać - nie robią tego bez powodu.
Czasem tylko my ludzie nie potrafimy / i nie ma w tym żadnej nagany/ własciwie odczytać naturalnych sygnałów żywej przyrody.