WRO! Zaginęły 2 koty po wypadku auta! Mamy łapkę :) Kciuki!

**Adopcje: 10 >>**

dobra będzie bez cicho :mrgreen:

o każdej porze dnia :lol:

Ale fakt,ze wieści to nie ma nawet ociupinki.
Ciekawe co sie dzieje i czy dzieje sie coś wogle w sprawie kociastych?
z doświadczenia smutnego zreszta wiem,że takie milczenie nie wrózy dobrze.Obym sie myliła.

Może kociaste gdzieś pojechaly autostopem i ktoś je przyhołubił, i fajnie sobie żyją 200 km dalej...

OBY

i to jest pozytywne myślenie

POZYTYWNE

MY JUŻ JEDZIEMY NA REZERWIE

Chyba zaczniemy używać jakichś "DOPALACZY" :mrgreen:

No, dobra..... :ok:

pu puk!

**Adopcje: 10 >>**

no właśnie co taka cisza?
nawet słówka nie pzreczytasz. czyżby odpuszczono sobie wszelkie zabiegi odzyskania kotów?
Zawsze taka cisza nie wróży nic dobrego! :cry:

Pewnie zostanę zjechana… Ale słuchajcie minęło już prawie pół roku. Życie toczy się dalej I i z pewnymi rzeczami trzeba się pogodzić. Wiem, że cuda się zdarzają … I jeśli tym kotom i ich właścicielom jest cud pisany, to kiedyś się spotkają. Zrobiono dużo – mieszkańcy okolicy znali sytuację, odzew był, ale nie taki jak chcieliśmy… Cóż, trzeba mieć nadzieję, że koty przezyły, że są całe i zdrowe gdzieś w jakimś ciepłym domu, u kochających je ludzi. Ja dzisiaj już w to bardziej próbuję wierzyć, niż w to, że koty się znajdą… A że ich Państwo przestali się tu odzywać – nie dziwcie się… Po co mają sobie przypominać ciągle tą tragiczną sytuację… Ja bym się ucieszyła, gdyby swoją energię i serce przekazali jakimś innym potrzebującym kotkom… Może właśnie jakimś zbłąkanym kocim biedom.

**Adopcje: 10 >>**

serotoninka pisze:Pewnie zostanę zjechana… Ale słuchajcie minęło już prawie pół roku. Życie toczy się dalej I i z pewnymi rzeczami trzeba się pogodzić. Wiem, że cuda się zdarzają … I jeśli tym kotom i ich właścicielom jest cud pisany, to kiedyś się spotkają. Zrobiono dużo – mieszkańcy okolicy znali sytuację, odzew był, ale nie taki jak chcieliśmy… Cóż, trzeba mieć nadzieję, że koty przezyły, że są całe i zdrowe gdzieś w jakimś ciepłym domu, u kochających je ludzi. Ja dzisiaj już w to bardziej próbuję wierzyć, niż w to, że koty się znajdą… A że ich Państwo przestali się tu odzywać – nie dziwcie się… Po co mają sobie przypominać ciągle tą tragiczną sytuację… Ja bym się ucieszyła, gdyby swoją energię i serce przekazali jakimś innym potrzebującym kotkom… Może właśnie jakimś zbłąkanym kocim biedom.

amen
mnie też coraz częściej łazi to po głowie.
Moze rzeczywiście nie chcą rozdrapywac ran i zaglądac na watek, nie mając nic do powiedzenia. Jednak jaby szepnęłi do nas słówko i poprosili o zamknięcie watku to tez było by ładnie.Nawet w stosunku do nas.
Cuda sie zdarzają i czekam,że o nim usłyszymy.
pozdrawiam właścicieli kociastych!

ASK@ pisze:
serotoninka pisze:Pewnie zostanę zjechana… Ale słuchajcie minęło już prawie pół roku. Życie toczy się dalej I i z pewnymi rzeczami trzeba się pogodzić. Wiem, że cuda się zdarzają … I jeśli tym kotom i ich właścicielom jest cud pisany, to kiedyś się spotkają. Zrobiono dużo – mieszkańcy okolicy znali sytuację, odzew był, ale nie taki jak chcieliśmy… Cóż, trzeba mieć nadzieję, że koty przezyły, że są całe i zdrowe gdzieś w jakimś ciepłym domu, u kochających je ludzi. Ja dzisiaj już w to bardziej próbuję wierzyć, niż w to, że koty się znajdą… A że ich Państwo przestali się tu odzywać – nie dziwcie się… Po co mają sobie przypominać ciągle tą tragiczną sytuację… Ja bym się ucieszyła, gdyby swoją energię i serce przekazali jakimś innym potrzebującym kotkom… Może właśnie jakimś zbłąkanym kocim biedom.

amen
mnie też coraz częściej łazi to po głowie.
Moze rzeczywiście nie chcą rozdrapywac ran i zaglądac na watek, nie mając nic do powiedzenia. Jednak jaby szepnęłi do nas słówko i poprosili o zamknięcie watku to tez było by ładnie.Nawet w stosunku do nas.
Cuda sie zdarzają i czekam,że o nim usłyszymy.
pozdrawiam właścicieli kociastych!

I ja podpiszę się pod tymi słowami :kotek:

Witajcie Mili w Dniu Matki,
wybaczcie długie milczenie. Wiosna nie zesłała nam żadnych wieści o Saskii i Kru-ani dobrych ani złych. Odwiedzaliśmy jeszcze
w kwietniu p. Czesławę w Złotowie nawołując i rozsyłając info po okolicy. Bezowocnie. :cry:

Ponadto los dał nam jeszcze jedną -jak zwykle niespodziewaną misję do wypełnienia. Od ponad miesiąca walczymy o życie Lenki, somalijskiej koteczki ( którą przywiozła nam jak wiecie w lutym pod opiekę córka). Kicia cierpi na anemię odziedziczoną najprawdopodobniej po rodzicach. Tydzień temu została poddana kompleksowym badaniom i na dniach będzie ostateczna diagnoza. Robimy co tylko można, żeby ratować to młode kocie życie... Na szczęście ostatni kryzys hemolityczny minął. Kicia jest żwawa, bawi się i ma apetyt

Serdecznie dziękujemy za Waszą obecność i wsparcie, jesteście wspaniali

Zamykamy dziś wątek naszych zaginionych kotków. W razie nowych wieści założymy nowy.

Przesyłamy moc najlepszych życzeń dla Matek wszystkich czujących istot :1luvu: