Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
pinokio_ pisze:Cisza, bo nic za bardzo sie nie dzieje, a własciwie nie działo. Ostatnio dwie kotunie, ktore woziłam do kastracji, musiałam zabrac po zabiegach do siebie, bo człowiek kazał mi je zostawic w budzie tak duzej, jakby w niej co najmniej bernardyn mieszkał. Wielki otwor, buda jeszcze wieksza i na ziemi troche sianka.
Dobrze, ze ich tam nie zostawiłam. Jedna okazało sie, ze nic nie widzi, a druga chora, kaszle i sie dusiła. Na szczescie to chyba była reakcja taka po narkozie, bo ta, ktora nic nie widziala, juz widzi. Trwało to szesc dni. Powoli zrenice zaczeły sie zmniejszac. Tak kaszlajaca jeszcze lekko sie dławi, ale juz mniej. Dziwne zachowanie, ktore jest mi zupełnie obce. W zasadzie moge juz je wypuscic, ale nie jestem pewna, czy one beda tam dlugo zyc. Były tak lekkie, ze waga nie pokazała ich ciezaru. Nie znały wody, piły mleko. Są bardzo kochane, takie kruszynki, moze maja z 7-8 m-cy, ale wygladaja na 3-4. Musze sie zastanowic co robic.
Jesli chodzi o zdjecia, to owszem, bardzo chetnie, ale moze juz po swietach. Na razie mam tak zaniedbany dom, ze nie wiem jak ja go posprzatam i doprowadze do jakiejs uzywalnosci. Po zimie mam taki syf, ze nie wiem od czego zaczac. Jak poskładałam klatki i odsunełam łóżka psie, to wymiotłam wiadro peletu i siersci. Jakim sposobem tyle tego jest w kazdym zakamarku i pod kazdym meblem to nie mam pojecia. Zdaje sie, ze staram sie sprzatac na bierzaco. No, ale przy takiej ilosci zwierzakow i niemal kazdego dnia wyjazdy, to ja jedna nie ogarniam niestety. W ogole zastanawiam sie co ja zrobiłam ze swoim domem? To juz chlew a nie dom. Mam jedno normalne łóżko, ktore ostatnio zaczeły okupywac Alik i Zulik. Pozostałe nadaja sie tylko do spalenia. Zwierzeta nie rozumieja, ze nosza piach, ze sypie sie z nich siersc, ze szarpią, rzygaja, sikaja i kupkaja. Zawsze trafi sie jakis, ktory chocby cały dzien był na podworku, to kiedy wejdzie do domu, nasika i to akurat tam gdzie nie powinien, np. przy szafie, gdzie wszystko szybko pod niąpoleci. Jestem juz tym wszystkim bardzo zmeczona.
Czytam to tu, to tam, ze owszem, sporo zwierzakow, ale ludzie maja jakas pomoc. Do mnie niestety jest nikomu nie po drodze.
Tak ze nie ma jak na razie zdjec robic Sylwia. Do zdjec sceneria potrzebna, a tej u mnie niestety nie ma.
Przepraszam, ze tak pisze, ale to najprawdziwsza prawda. Juz tak mam, ze zawsze mowie jak jest i rzeczy nazywam po imieniu.
Od tygodnia zostałam sama i doszlo mi dodatkowej roboty.
Echhhhh.. . . .
pinokio_ pisze:Iwez tu człowieku badz madry i, pomoz ludziom . . . . dwie kotki ciachniete, a trzeciej nie chce, rozmyslił sie. Co za ludzie jak daje słowo.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości