» Nie cze 01, 2014 18:47
Re: <2>Faguś (*),Tygrysia (*),Senioreczka (*) 2 lata z Łapą.
Najbardziej jest mi przykro i to tak dość głeboko, jeśli chodzi o emocje, ze wet już nie prowadzi leczenia Łapki. Powiedziała, ze już wszystko co moglysmy zrobić zrobiłyśmy. jeśli chcę to mogę codziennie przyjeżdżać z nią do lecznicy na kroplowki dozylne, ale ona uwaza, ze to bez sensu, bo wiele nie ugramy a stres i cierpenie dla Łapy będzie ogromne i że to nie ma sensu. Ok, z tym się zgadzam, ale jak mam ja zostawić tak bez pomocy?
Dlatego daję Łapie kroplówki na własną rękę. Codziennie pod skorę. Wiem, ze się tego bardzo boi, chyba przedwczoraj zrobiła ze strachu kupę, ale daję, bo widzę że to ma sens. Troszkę sie ozywiła, troszkę skubie, liźnie jedzenia, teraz się zainteresowała bawiącymi się kotkami w drugim pokoju.
ja wiem, ze wiele nie ugram, ale wydaje mi się, ze nie mozna spasować już teraz, kiedy ona jeszcze funkcjonuje, a te kroplowki mimo strachu pozwala sobie robić. Ale tez zastanawiam się co do tych kroplówek by się jej jeszcze przydało - duphalyte? catosal? combivit? I jakie jeszcze leki dawac op-rocz renalvetu - lespewet? lactulosa? Czy już naprawdę nic?
To co mnie szokuje to mega szybki postęp choroby. Byc może miał na to wpływ uraz języka i niemożliwośc jedzenia? Nie wiem, same pytania bez odpowiedzi.
Ale czuję, ze nie mogę jej zostawic bez pomocy. Nie walczę za wszelką cenę (tak mi się wydaje), ale jeśli ma odejśc to nie w bólu i cierpieniu - jak bedzie tylko leżec, osłabnie itp, to już będe wiedziała, ze to nadszedł czas. Ale mam wewnętrzne niesprecyzowane poczucie, ze to jest efekt jakiegoś kryzysu, czegos co się wydarzyło "na ostro" i że mozna jeszcze z tym powalczyć.
Tylko ze jestem w tej walce dokładnie sama, ze wsparciem jedynie ze strony pani Ewy, ktora - jak ja mam byc poza domem kilka godzin - przychodzi do Łapki w odwiedziny.
nie chcę, zeby była sama, tak jak większość ostatniego miesiąca, a nawet dwoch.