Historia prawie optymistyczna.
Dokarmiałam nad morzem m. in. buraska z chorą tylną łapą.
Cały czas trzymał ją w powietrzu.
Jak jadł, to strasznie się żalił.
Raczej płochliwy, ale to zrozumiałe. Niewykluczone, że wpadł w łapki dzieci.
Starałam się go za bardzo nie oswajać, by nie przypłacił tego zdrowiem.
Wyobraźcie sobie, po jedzeniu regularnie wywalał mi brzuszek do głaskania.
Po kilku dniach trochę się wzmocnił. Łapa wydobrzała i normalnie zaczął jej używać.
Dobrze, bo już się martwiłam, co z nim będzie, bo w tej Krynicy na stałe mieszka niecałe 2000 ludzi ( a w sezonie bywa nawet 70 000 )
A zwierząt mnóstwo. Kto je wykarmi po sezonie?
Jakoś muszą przetrwać zimę.
Kulawy kot raczej nie miałby szans.
Zostawiłam trochę jedzenia. Pani sprzedająca lody obiecywała, że będzie je wykładać.
Mam nadzieję, że dotrzymała słowa.
Co do głosowania, to nie wiem czy już można i gdzie mamy zebrane tematy, które chcemy przegłosować.