Ja też jestem skołowana

a nienawidzę się tak czuć. nie mam żadnej nazwy testu poza tym, że jest to immunofluorescencja. I wiem że lab odpowiedzialne za te badanie to IDEXX. Byłam na ich stronie ale widzę, że to kompletne powijaki. Wiem że były pobierane dwie próbki krwi do dwóch pojemniczków. Oba były wysłane do Niemiec. Pierwszy wynik przyszedł po 5 dniach i był ujemny. Laboratorium poinformowało naszą wetkę, że na tej podstawie można uznać, że kot jest zdrowy i że drugi wynik to tylko uzupełnienie i niczego nie zmieni. Potem się okazało, że kobieta nie była kompetentną osobą do udzielania jakichkowliek interpretacji czy informacji, ale o tym nasza wetka dowiedziała się dziś próbując się dodzwonić do kogokolwiek z tego laboratorium. Wtedy się okazało, że przyszła reszta wyników (tym razem już z Anglii) i że wynik z Anglii wrócił jako pozytywny. I podobno ten wynik decydował o tym, że całość jest traktowana jako wynik pozytywny.
i jak na razie wiem tylko tyle, że test, który był robiony to immunofluorescencja. Czy mogą być różne rodzaje takiego testu? Myślałam, że nie jest ważne jak się dokładnie nazywa, tylko jakiego typu jest to badanie. I myślałam, że Immunofluorescencja to właśnie konkretny typ testu. Niezależny od tego jaką "handlową" nazwę przyjmie sobie laboratorium. Ale teraz już sama nie wiem.
Podobno biorąc pod uwagę, że to jest drugi test u Marcysia, to wynik pozytywny może świadczyć tylko o tym, że mamy do czynienia z wiremią trwałą.
Ale to co napisałaś gallu... dziękuję z całego serducha... bo ja właśnie o tym myślałam cały czas... że może ten wynik połowicznie negatywny - że to jest jakaś furtka... że może faktycznie wyszły tylko ślady tego, co w organizmie było wcześniej i co już znika... to daje mi nadzieję. Jeszcze raz dziękuję, bo jakoś zaczęłam tracić nadzieję... wcześniej myślałam, że pierwszy test był błędem. teraz już nie da rady dłużej tak myśleć, ale może to jeszcze nie koniec.
Jutro zaczynam przeszukiwać sieć. Dziś całkiem mnie ścięło z nóg i ciężko mi nawet pozbierać myśli - tym bardziej dziękuję za podpowiedzi i informacje, bo dzięki nim jakoś się zbieram w sobie i przestaję panikować. Nienawidzę chaosu i bezsilności a ten test to dla mnie jakiś potworny chaos i wielkie nieporozumienie... Miał być lepszy i bardziej precyzyjny, a jak na razie narobił mi z głowy sieczkę. Ale może dlatego, że nasza wetka dostawała z lab sprzeczne informacje, to już obie się pogubiłyśmy. ostatecznie traktujemy ten test jako potwierdzenie wiremii trwałej i za 6 miesięcy robimy powtórkę Elisa a potem kolejną immunofluorescencję. A w mniędzyczasie leczymy interferonem i izolujemy.
Dziś się wypłakałyśmy z mamą, a od jutra zaczynamy kolejny etap walki.