Dzisiaj mój dom opuściły 2 koty. Kitka wróciła do swoich byłych opiekunów a Mimka pojechała do Tomka i jego rodziców. Mam nadzieję, że w obu przypadkach podjęłam słuszną decyzję.
Ostatnio edytowano Sob wrz 30, 2006 11:08 przez mirka_t, łącznie edytowano 1 raz
Dobrze robisz! Oby tak dalej udawało się z adopcjami. Może uda się zejść z liczebnością kotów poniżej 20, a potem dalej. Ja sobie postanowiłam, że nie pozwolę sobie na więcej niż 12 kotów. To nie ma sensu. Mieszkanie czy dom to nie schronisko.
Zakocona nie wiem jeszcze ile kotów będzie miało status moich własnych. Wszystkich, które miały być do adopcji i tak nie dam rady wydać. Chcę mieć te swoje koty i może 2 tymczasowo. Dom, który bym mogła przemienić na schronisko też bym chciała mieć. W mieszkaniu jednak trochę ciasno, choć z drugiej strony na mniejszej powierzchni jest łatwiej mieć wszystko pod kontrolą.
Już miałam telefon w sprawie Mimki. Pani Renata obserwuje Mimkę i uczy się jak przystosować mieszkanie dla potrzeb kota. Tak więc juka powędrowała w miejsce dla kota niedostępne. Niedostępne to ono jest według pani Renaty a czy Mimka tam się faktycznie nie dostanie to pokaże czas. Mimka w nocy rozpoczęła dzikie gonitwy. Teraz to ona ma sporo miejsca do biegania. Aby się zbytnio nie rozszalała pani Renta zamknęła drzwi do pokoi i Mimka miała dla siebie długi przedpokój i kuchnię. Zaczęła miauczeć a pani Renata zauważyła, że kiedy zapala jej światło to milknie. Tak więc Mimka spędziła noc dość spokojnie przy zapalonym świetle. Wczoraj, kiedy ją zawiozłam do nowego domu to było mi trochę przykro, że z miejsca pchała się na kolana wszystkich domowników, mruczała każdemu i każdemu udeptywała kolana. A ja myślałam, że to mnie tylko tak lubi. Najbardziej spodobał się jej z niewiadomych przyczyn dywanik w salonie. Na cos niewidocznego polowała na nim i tarzała się. W części przedpokoju jest czujnik zapalający światło, gdy wejdzie tam człowiek. Jest ustawiony na pewną wysokość. Kiedy Mimka zwiedzała przedpokój to pani Renata powiedziała, że jest za mała, aby zapalić światło. Ledwo dokończyła te słowa a światło się zapaliło. Mimka wskoczyła na komodę i czujnik ją wyłapał. Chyba to mieszkanie będzie odpowiednie dla Mimki. Ma też dostęp do Internetu wiec na pewno za jakiś czas będą informacje o Mimce w jej wątku z pierwszej ręki.
To cudownie, że Mimka ma ludzi tylko dla siebie czekam na jej relacje z pobytu w nowym domku.
Mam nadzieję, ze Kitka również poczuje się w swoim dawnym domku jak u siebie i polubi swojego nowego kompana.
Niestety wyprowadzanie Kitki nie było dobrym pomysłem. Jeszcze bardziej ciągnęło ją na dwór a kilka moich kocurów jeszcze bardziej zaczęło ją prześladować. Kitka była przez nie zastraszona i nadal znaczyła w mieszkaniu. Niestety musi mieć możliwość wychodzenia a spacery na smyczy jej nie wystarczą. Ciekawe jednak jest, że do póki nie otworzyłam balkonu był z nią spokój. Potem jakby przypomniała sobie o wychodzeniu, zaczęła znaczyć i przestała być lubiana przez koty. Zadzwoniłam wczoraj do pani Małgorzaty i zapytałam czy chce zabrać Kitkę, bo jeśli nie to muszę poszukać dla niej innego domu. Pani Małgorzata zgodziła się ją zabrać. Najgorsze jest to, że Kitce może wrócić uczulenie. Mam tylko nadzieję, że nie będzie podchodziła do ludzi. Na razie nie pozostaje mi nic innego jak rozglądać się po osiedlu. Może kiedyś ją spotkam. Oczywiście zadzwonię do pani Małgorzaty, aby zapytać jak Kitka odnalazła się na starych śmieciach.
Obawiam się, że dla Justy to nie ma znaczenia. Ją urządza tylko dom bez kotów i psów.
We wtorek pożegnam się z małą, bezimienną jeszcze buraską. Ludzie, którzy ją znaleźli nie wytrzymali, bo tak zapadła im w serca i chcą ją z powrotem. Na małą czeka już dodatkowa kuweta gdyby kocur rezydent nie chciał udostępnić swojej, czekają też nowe miski. Pies, który tak źle reagował na kotkę będzie pilnowany a mała w razie potrzeby izolowana.
Biedny Maczek straci następną koleżankę.
Dobrze, ze Kitka wróciła do swojego domu. Sprawiała ci dużo kłopotów... a kto jak kto ale ty z twoją gromadą masz ich dość. To jeszcze mocno trzymam za Justę i Lufkę - i będziesz maiła sielankę Mała jest cudna - i wcale się znalazcom nie dziwię.
A Maczek... no, taki kot to na pewno jest i bedzie szczęśliwy.
Pozdrawiam
Paulina z Abi, Laylą, Halo i Teodorkiem.
Nie wiem jak miewa się Kitka, bo nie mogłam się dodzwonić do jej opiekunów. Mimo wszystko wróciła do ludzi, którzy opiekowali się nią od małego kociaka. Dbali o nią a że była kotem wychodzącym to chyba nawet nie zależało całkiem od nich. Ostatnio na forum pojawiają się coraz częściej wątki, w których mowa o kotach mających duży pociąg do wychodzenia. Widocznie nie każdy kot może wieść życie wyłącznie w pieleszach domowych i zatrzymywanie takiego w domu na siłę chyba nie jest dobrym rozwiązaniem.
Jeśli idzie o domy dla Justy i Lufki to nie mam dużych nadziei. Dla Gucia i Tiny widzę większe szanse na domy tylko pewnie to jeszcze potrwa zanim te domy się znajdą. U mnie te koty są grzeczne i miłe, ale wiem, że nie są do końca swobodne i szczęśliwe.
W tym roku trafiło mi się trochę problemowych, dorosłych kotów. Maczek i mała buraska są idealnymi kociakami. Chyba o wiele łatwiej brać na tymczasem maluchy.
No i sobie wykrakałam pisząc, że branie maluchów na tymczasem jest łatwiejsze. Dzisiaj w południe sąsiadka znalazła na swojej klatce schodowej kociaka. Pewnie sama by się nim zajęła gdyby nie fakt posiadania w domu 5 kotów, które na widok malucha dostały szału, dwójki małych dzieci, przed którymi koty uciekają i mają ku temu powody. Sąsiadka na dodatek niedługo wyjeżdża na 2 tygodnie. Tak więc niewiele się zastanawiając przyniosła tego malucha do mnie. Kocurek waży 300gram, miał zaropiałe oczy, które po przemyciu i zakropleniu wyglądają już całkiem ładnie, posiadał pchły i na pewno jest zarobaczony. Na razie karmiłam go strzykawką mlekiem dla kociąt, bo sam nie dopominał się o jedzenie. Wysadziłam go do kuwety i posłusznie zrobił siusiu. Ma brązową sierść, ale myślę, że z biegiem czasu będzie ciemniał o ile los da mu szansę dorosnąć. Na razie czarno to wszystko wiedzę.