Dziś mijają dwa miesiąca jak Tosia mieszka z nami (już dwa

),a trzy jak opuściła schron

.
W związku z tym w nocy "przeżuła" cygaro,które przywiozłam synowi z Kuby

.
Nie mam pojęcia co jeszcze wykombinuje w ciągu dnia z tej okazji

. Ma wspaniałą pomocnicę Betinę,doskonale współpracują.Najchętniej w środku nocy

. Panna B np wyrzuca z miski orzechy włoskie, panna T je przejmuje i toczy po podłodze. Rumor niesamowity

.
Filon już na Tosię nie fuczy.Cała trójka w idealnej zgodzie

.
Tosiowy ropień przysycha.Jest o wiele mniejszy czyli jest dobrze

.
Robaków nie widać , ale w przyszłym tygodniu zaatakujemy je po raz drugi

.
No kochana ta mojaTosia jest bardzo

. Słodka ,dziecinna,gadająca i mrucząca.I jakieś dwa tygodnie temu przytuliła się do mnie w taki inny sposób,tak jakby chciała dać mi znać,że wie ,że ten domek jest już jej na zawsze.
Pozdrowienia od Tosi dla wszystkich Paluszków ,aby znalazły swoje stałe domki,także dla tych,które czekają w dt.
