oczywiscie, zaloze!!!!:)
Za to mnie spotkala wlasnie bardzo, bardzo niemila niespodzianka.................. Byl u mnie na dt kocurek,ok roczny kastrat.
Zostal adoptowany w zeszlym tygodniu. Ludzie sprawdzeni, swiadomi. Przynajmniej taka mieli rekomendacje. Oddali go po jednym dniu bo "kocia kupa smierdzi".
3 dni temu po kocurka zglosila sie kolejna rodzina. Przyjechali z coreczka. Na wszystkie pytania odpowiedzieli spiewajaco, byli przygotowani na kota, mieli caly sprzet, zabezpieczenia okien rowniez w planach, na wizyte poadopcyjna umowilam sie z nimi za tydzien, powiedzieli, ze coreczka przetestowana, nie jest uczulona.
Spedzili u nie pol popoludnia.
A dzis co?!?!?! dzwoni facet , ze klamali z testami corki bo nie sadzili , ze moze byc uczulona. A tu niespodzianka- dusznosci po 2 dniach....
Nie wiem ile w tym prawdy, juz nie wnikam....
Jak trafic na odpowiednich ludzi?! Jak sprawdzic, ze nie klamia?... jestem zalamana.... Wczesniejsze kociaki, ktore oddawalam do nowych domow zawsze trafialy dobrze.. do tej pory mam kontakt z ich nowymi wlascicielami....
Nie dziwie sie, ze wiekszosc z Was jest taka ostrozna w ocenie ludzi... zaczynam powoli to rozumiec.......
A to moj pechowiec....
http://kociamama.pl/?figaro,1684Moze znacie kogos chetnego na takiego kocurka?.... eh.
PS: Bajeczka ma odmrozenia na lapkach, uszkach, nawet nosek zmarzniety..... ale teraz juz tylko grzac sie bedzie!