» Śro maja 13, 2009 9:03
Genowefo, serdecznie dzięki za wczorajszą łapankę, za dowiezienie sprzętu, profesjonalizm w łąpaniu i szeptane pogawędki na schodach. Bez Ciebie nic bym nie zdziałała.
Jak pisała Genowefa, dwa złapane. Jedna kotka z bielmem na jednym oczku, drugi chyba kocur. Burasy. Niestety ciężarnej nie dopadłyśmy. Mało brakowało by złapał się trzeci kot. Usłyszałyśmy dźwięk zamykającej się klatki, ale kota w niej nie było. Przynęta wyjedzona z brzegu. Widocznie potrącił drzwiczki kuperkiem.
P. Maria źle się czuła, doprowadziła nas do tego budynku i poszła. Przy okazji wskazała blok, gdzie są kocice z małymi, i też jest konieczność sterylizacji. Karmiciele tyle, że nas wpuścili. Faktem jest, że nie było potrzeby pozostawania z nami, im mniej osób i cisza tym lepiej. Chodzi mi jednak o to, że w całej tej sprawie nie widać specjalnego niczyjego zainteresowania w wyłapaniu i zagospodarowaniu kotów. Do "kociej" piwnicy nie było dostępu. Klucz ma tylko administrator czy dozorca. P. Maria wcale jej nie widziała, jak się okazało. Wcale nie jest tak z tym rózowo. Nadzieje p. Marii i p Kaczora, że po powrocie z lecznicy wypuścimy tam koty są dla mnie nieco "science fiction". Piwnica ta ma okienko wychodzące na ulicę. Do tej pory koty miały wyjście od drugiej strony, na zielone podwórko. Nie wiadomo czy nie "zgłupieją" jak znajdą się po drugiej stronie bloku przy stałym ruchu ludzkim i samochodowym. No sprawa podstawowa, jak przekonać koty, że mają siedzieć w tej jednej piwnicy, skoro będą otwarte inne okienka. TE OKIENKA TRZEBA OSIATKOWAĆ. Nie można liczyć na to, że lokatorzy nie będą ich otwierać. Tam jest smrodek, więc będą. I to jest już sprawa dla administratora, jego decyzji, kosztów z tym związanych. Drewniane okienka kiedyś osiatkowywałam samana zasadzie przybicia siatki gwożdzikami, ale tu są plastiki, trzeba to zrobić profesjonalnie.
Alysiu, do czerwca nie tak daleko. Myślę, że jak będziesz w Polsce, to trzeba tym się zająć. Ty jako lokatorką, masz prawo negocjować takie sprawy z administracją. Na karmicieli i p, Marię nie można liczyć w tej sprawie. Ja nie mogę brać urlopu, by jeździć do tamtejszej administracji. Ja pomogę urządzać kocie lokum, ale sprawy administracyjno-budowlane muszą być dograne, okna osiatkowane.
Druga ważna sprawa, to stan korytarzy piwnicznych. Ludzie będą przeciw kotom dopóki będa tam odchody i smrodek. Obecnie jest tam kilka miejsc, gdzie koty się załatwiają. Na betonie czarne, mokre plamy, kupy. Ktoś to przysypał w jednym miejscu ziemią, a to koty tym bardziej zachęca do sikania. Dziwię się, że karmiciele, którzy niby martwią sie o te koty, nie są w stanie choć raz w tygodniu, wziąć mopa i Domestosa, by to zmyć. Lokatorka z nr 31 postawiła kuwety ze zwirkiem. Koty korzystają, ale stare miejsca pewnie też odwiedzają.
Ja nie wiem, co dalej???????
Jeśli chodzi o łapnki ciąg dalszy, o ile Genowefa będzie mogła, to ew. w sobotę rano. Boję się, że ciężarna może już urodzić, podobno jest zaawansowana.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)