Hej,
A wiec, na wstepie dzieki Iza, za podpowiedz. Nie chcialbym wyjsc na totalnego abnegata, w tak niby prozaicznej sprawie. Jednak Twoje wskazowki z cala pewnoscia wykorzystam, jesli ten maluch sie jeszcze pokaze
Basia, wiec jak sama widzisz, obralas droge niemal od poczatku, poczynawszy od fascynacji zwierzetami, poprzez edukacje, i rozwijanie pasji, az do decyzji, iz to jest to, co w zyciu bedziesz robic.
Dlatego ja, nie powiedzialem, iz ZAKLADAM hodowle kotow = kupuje kota.
Chodzilo mi jedynie o to, iz JEZELI w taki sam sposob, zacznie to dla nas byc fascynujace co i dla Ciebie, to kto wie, moze za pare lat, MOGLIBYSMY zaczac myslec o takiej ewentualnosci.
Juz teraz widze jednak, ze raczej nic z tego nie bedzie, poniewaz ja osobiscie mam stanowoczo za malo czasu, chociazby i na przebywanie w domu. Nie sadze rowniez, aby moja Zona chciala sie zdecydowac w sumie na cos takiego.
Ot, przyszlo mi do glowy, przy okazji stawiania pytan.
Co do przewiezienia kota przez granice, to nie sadza aby bylby z tym problem. Domyslam sie, iz raczej nie powinienem sie chwalic na granicy, iz wioze co nieco wiecej oprocz dobrego wina slowackiego i brandy, jednak na szczescie, nie zdarzylo mi sie jeszcze nigdy na granicy (no poza granicami kontynentalnymi we wszystkie mozliwe strony, ale to oczywiste) abym byl jakos specjalnie sprawdzany.
Tak samo, nie wydaje mi sie, azby podroz dla kociaka byla zbyt meczaca ze wzgledu na czas. Miejsca w samochodu mam NAPRAWDE duzo, szyby zaciemniane (wiec tez nic nie widac), a i co do czasu, to raptem przy mojej jezdzie okolo 2 - 2,5 godzin (przy czym zawsze staje na kawke, wiec i kotek moze wyjsc zaczerpnac swiezego powietrza).
Powiem Wam, ze nieco skrycie, obiecalem sobie, ze jak go zobacze, to go "drapne". Ale wczoraj go nie widzialem nieststy. Dzisiaj rano rowniez nie. Chyba ze wychodzi jedynie wlasnie w okolicach godziny 2 nad ranem

Sproboje dzisiaj, po powrocie z kolacji.
Tak czy inaczej, nie chcial bym abyscie oczekiwali na to, iz w przeciagu tygodnia czy nawet dwoch, sprawa sie rozwiaze. Zanim podejmiemy ostateczna decyzje, czasu pewno sporo uplynie (no chyba, ze bedzie jak z tym maluchem: impuls). Genealnie jednak, bedziemy sie rozgladac( rowniez na formu). Przy ewentualnosci "rasowca" z pewnoscia odwiedzac bedziemy wszystkie najlepsze (no i moze nie najlepsze ... no wszystkie) hodowle (notabene, bede Was prosic wtedy o namiary moze na jakies ... ale to juz konkretnie, jak zdecydujemy sie na rase). Mam nadzieje, ze wtedy zaowocuje to dodatkowa wiedza.
Puki co, na podstawie tego co napisaliscie, wyrobilem sobie wlasne zdanie. Sprecyzowalem nieco moje "zachciewajki" i jestem gotowy do wszelakich polemik, jakie czekaja mnie po powrocie do domu na lonie rodzinki.
Zeby nie bylo niedomowien: sprecyzowanie, bynajmniej nie oznacza wyostrzenia moich przedkladanych "uwarunkowan" kota i jego predyspozycji.
Powiedzmy, ze niektore zniknely wogole z horyzontu, inne zobaczylem w calkiem odmiennym swietle, a jeszcze inne zadzwonily mi alarmujaco w uszach.
Teraz pozostaje jedynie ubrac to ladnie w szate graficzna, zestawic w odpowiednich tabelach, przeprowadzic pare analiz i funkcji, a co najwazniejsze, analizy slabych i mocnych stron, powrownac zyski i strany, przeprowadzic zestawienie potencjalnych kandydatow ze wzgledu na wazone cechy ...
.. ZARTUJE

He he he ...
Taka drobna autoironia ... nie zebym w sumie nie mial na to ochoty
Aha ....
A propos tego jeszcze raz.
Pamietacie jak porownywaliscie moj (nasz) wybor kota do zakupu samochodu (tudziez innego przedmiotu, ale ten samochod szczegolnie utkwil mi w pamieci, bo to takie wlasnie moje zboczenie)?
Napewno pamietacie:)
A wiec, powiem Wam cos, co z pewnoscia okaze sie definitywnym dowodem na to, iz kota nie kupie z wyrachowania ...
Otoz, ilekroc przymiezam sie do zakupu auta, robie wlasnie tysiace analiz i wywiadow, symulacji i testow. Na podstawie danych technicznych, dostepnosci, opini, cen oczywiscie rowniez, i tysiaca innych rzeczy, doprowadzajac czest moie otoczenie, dealerow, posrednikow do szalenstwa i rozpaczy ...
Na podstawie tego, wybieram dwa lub trzy modele, roczniki, pojemnosci silnika itp. jakich szukam. No i szukam ich, i szukam
I nigdy nie znajduje, bo zawsze, kupuje auto w koncu calkiem irracjonalne: najdrozsze w zakupie i utrzymaniu, do ktorego czesci sa niemal niemozliwe do dostania, albo czas oczekiwania jest niemilosiernie dlugi, ktore czesto psuje sie w najmniej odpowiednich momentach (i to dosc czesto), pali jak smok, jest wielkie i nieporeczne, i przewaznie drze, ze mi je ktos ukradnie.
Ot ... po prostu, wchodze do salonu, albo komisu, najpierw takiego zobacze, albo w nim usiade, oczaruje mnie ... i wtedy mam w nosie wszelkie inne wskazniki. Zona reaguje na szczescie niemal dokladnie tak samo:)
Wiec ... chyba nie macie sie jednak czego obawiac
Pozdrawiam
Matik