Mamy skórny świerzb, Oliwka jako prawie devon, ja z poczatkami depresji i maniakalnego braku wiary w dobrą stronę przyszłości. Poza świerzbem mamy cuchnący, nadający sie do usunięcia jeden z trzech okazałych zębów i trzy tygodnie oczekiwania na zabieg. Apetyt też mamy całe szczęście, i ochotę na wyjście z celi też, na nieszczęście. Ja siwieję skrzętnie ukrywając naturalny kolor włosów, Oliwka nic nie ukrywa, rwie włosy jak leci. Generalnie potrzebujemy obie wsparcia, ja psychicznego w stylu głaskania po głowie i zapewniania, że MUSI być dobrze i ze zapewne uda mi się znaleźć dom CUDOWNY i BEZKOTNY dla starej panny, która niebawem będzie miała tylko dwa kły, Oliwka natomiast potrzebuje nieustających pieszczot i bycia wśród ludzi.
Nie ukrywam, ze jestem cała sytuacją załamana i liczę, ze łódzkie dziewczyny uraczone pysznym weselnym winem pomogą mi pozbyć się skłonności depresyjnych na jutrzejszym malowaniu ramek, w przeciwnym wypadku moje dzieło będzie przedstawiało na wpół wyleniałego dwuzębnego kota i zapewne nikt nigdy nie zapragnie go posiadać
pozdrawiamy z krainy zwątpienia
Magda z Oliwią