eh, nie udało mi się zciągnąć fotek w tym tygodniu
Dyziu: nowe oczko Lycynki - to po operacji (czyli brak oczka, ale baaaardzo ładnie zacerowane

)
Przez te moje kotuchy codziennie (no, prawie) spóźniałam się do pracy... bo mnie rano przygniatały

...pieszczoszki...
I podejrzałam.... jak Lucynka lizała Takeshiego po główce

aż oczy musiałam przetrzeć
Dziwne zwyczaje nastały: Takeshi gania i podgryza Lucynkę. Ona ucieka - kłusem, "gruchając", ze sterczącym ogonkiem, ale jak jest za brutalny, albo jej się znudzi to zaczyna tłuc Irenkę

. Więc czasem ganiają po pokoju trzy koty na raz...
Irenka spasła mi się niemożebnie

już nie wiem co robić (już z 5 kilo chyba waży

) W związku z tym ograniczyłam wszystkim ilość papu (Lutkę tylko dokarmiam po cichutku....

)
Zawsze wieczorem mam "stałe zajęcia"

:
- wybawienie młodego
- wyczesanie Lutki
- wymizianie Buby
- wymizianie Lucynki ew. wybawienie
- znowu wybawienie młodego.
- przychodzi Idenka i mówi, że spć już pora (i ją też trzeba wygłaskać)
oj lubię to, chociaż czasem nie pozwalają nawet książki poczytać... ale telewizora wcale mi nie brakuje....
Miłego, sobotnio-niedzielnego, okładania się kotami wszystkim życzę
