Jest coraz lepiej. Wyraźnie czuje się dobrze, wyluzowany, śpi rozkosznie, daje brzuszek (ale boję się głaskać), mruczy i bardzo chętnie daje głaskać bródkę (tego się nie boję

). Do kaftanika już się najwyraźniej przyzwyczaił.
Je, pije, robi siku i kupę jak należy.
Mam takie wrażenie, że uwierzył, że ma swoje miejsce.
Może w tym aucie w drodze do lecznicy bał się, że go gdzieś wywozimy? A teraz jak wrócił, wie, że jest ok.
Takie to moje gdybanie.
No i fizycznie odczuł ulgę, to widać.