Dzień dobry

Przepraszam, że tak nie piszę, już nadrabiam, przynajmniej częściowo. Więcej może napiszę o bardziej ludzkiej porze

Vipelek balkonuje prawie cały czas, bo próby utrzymania go przez noc w domu kończą się jojczeniem i pacaniem łapką w żaluzje (nawet w podniesione potrafi pacać tak, że nas budzi), a jednej nocy zasikaniem dywanika kuchennego, jako że kuweta się na kota rzuciła i się przeraził bidulek.
Wczoraj, gdy pomyślałam, że opiszę na forum, jak to księciunio wybrzydza i nie chce sam jeść (więc w natarciu conv i calo-pet), księciunio nagle łaskawie posmakował kurczaczka

Odnoszę wrażenie, że on nawet ma ochotę na jedzenie, ale przechodzi mu ona, gdy powącha coś aktualnie podetkniętego pod nos (czyli gdy musi się postarać, aby to wciągnąć do pysia?).
Z pozytywnych wieści - byliśmy z Łapką, kicią mojej mamy, u weta na teście, jako że miała przez tydzień kontakt z Vipkiem. Test wyszedł negatywny

Wiadomo, że trzeba będzie powtórzyć, ale myślę, że będzie to formalność.
Co do mrożących krew w żyłach historii, opiszę później taką z chomikiem (wynik mojego gapiostwa

). Od razu zaznaczam, że chomik przeżył, i to bez uszczerbku na czymkolwiek
