

W związku z powyższym mam "rozpisany grafik" spacerów, który czasem ulega zmianie w zależności od moich zajęć oraz pogody albowiem nie sposób wietrzyć dwa razy dziennie czterech kotów mających na dodatek inne upodobania spacerowe oraz inne zwyczaje na smyczy. Próbowaliśmy z kuzynem podwójnie, ale "potwór" uznal, że hektar ląki to za malo dla niego i Felixa i nic z tego nie wyszlo. A dziś mam spaloną skórę na dloni, bo Ole rzucil się biegiem (tak dla zabawy) i przeciągnąl mi przez rękę cale 8 m linki od smyczy.
Pogoda nienajgorsza istotnie, choć dziś po poludniu slonko poszlo precz i zrobilo się nieprzyjemnie. Ponoć weekend ma być ladny.