No i się spałakałam ze wzruszenia (ale pozytywnie) po Tym co napisałaś na pw. Ja też przez wiele lat zbierałam koty z podwórka i niewykluczone, że mają FIV. I nie będę tego sprawdzała. Bo co zrobię? Przecież nie uśpię, ani nie oddam. Gdy robiliśmy Selmie test przeszła mi przez głowę myśl, że jeśli ona jest pozytywna, to zatrzymam ją i Ptysia, a Ahti zostanie u moich rodziców

(choć nie chciałabym ich obarczać kolejnym kotem, a poza tym z powodów wymienionych poniżej byłoby to raczej niemożliwe).
Teraz po całej tej nocy czytania różnych historii o kotach z FIV, które mieszkają ze zdrowymi w jednym domu, zaczęłam myśleć, że byłabym w stanie zatrzymać w domu wszystkie trzy kociaki (Ahtiego, Selmę i Ptysia). Problem w tym, że nie dość, że musimy wyjechać z TZ na 2 miesiące już 3. marca, potem w lipcu na kolejne 3

, to w niedalekiej przyszłości czeka nas wyjazd na 2 lata do Norwegii na stypendium doktoranckie, gdzie nie będziemy mogli trzymać trzech kotów, bo najzwyczajniej nie będzie nas stać, by zapewnić im wszystkim opiekę lekarską i odpowiednie wyżywienie. Nie wspominając już o podróży i 3 miesięcznej kwarantannie

, której Ptyś by po prostu nie przeszedł (oni tam usypiają koty, jak tylko zaczną kichać

, może trochę przesadziłam, ale kota z FIV w
najlepszym przypadku wysłaliby pewnie z powrotem do Polski bez pytania)
Ale teraz gorączkowo szukam, miejsca, w którym Ptyś mógłby czekać na adopcję. Jeszcze przez półtora tygodnia może być tutaj. A potem MUSI mieć dom, choćby tymczasowy.
