» Czw wrz 02, 2010 22:35
Re: Moje piwniczęta czyli Saga klanu prawdziwych dachowców
Dzisiaj od wczesnego rana przez wiele godzin polowałam na Murzyniątko.
Rano o mało nie weszło do klatki, ale rzucił się na nie puszczany wolno szczeniak.
Potem to już tylko chowało się pod samochodami. W krzakach zimno i mokro...
W pewnym momencie weszło po kole do środka samochodu takiej małej ciężarówki, której kierowca spał. Na szczęście zauważyła to pewna przemiła młodziutka dziewczyna(ja nie!). Też troszkę sobie pospał, na szczęście jednak nie za długo i wyszedł ku naszej wielkiej radości. Potem znowu chował się tu to tam. Płoszyli go ludzie, którzy mając jak najlepsze intencje próbowali go zwabić nie wierząc, że się to nie uda. Gdy w końcu zauważyło coś dużego i czarnego zmierzającego w stronę podwórza Kizi-Mizi pobiegł w tamtą stronę myśląc, że to King (uwaga! King chyba nie jest jednak jego ojcem, chociaż pozory na to wskazują-kocurek o identycznym wzorze futerka i identycznej mordce mieszka w sąsiednim rejonie).
I znowu tylko dzięki spostrzegawczości tej młodej osoby wiemy,że po drodze złapał małego szczurka(który pisnął, a więc był żywy (wczoraj znalazłam zagryzionego w kałuży, ale go usunęłam), zaniósł go na podwórze, gdzie go zjadł, zostawiając tylko ogonek i kawałek główki. Okazało się, że to nie był King, tylko kizia-Mizia, ale nie wyganiała je, a nawet powąchała i spokojnie się myła, podczas gdy on jadł.
Po posiłku Murzyniątko zwinęło się w kłębuszek i w końcu smacznie zasnęło.
Ja sama już ledwo trzymałam się na nogach, pozostawiłam go więc opiece jego anioła stróża.
Podczas dzisiejszej akcji rozmawiałam z wieloma ludźmi. Bardzo dużo rzeczy o kotach i domowych i bezdomnych i wolnożyjących z tej i okolicznych ulic się dowiedziałam.
Poczyniłam parę obserwacji dotyczących zachowanie kocic Kizi-Mizi, Białołapki i Trzykolorki.
One teraz polują. Trzykolorka jest bardzo łowna, więc jej dziecko też.O Bialołapce trudno coś powiedzieć, ale jej dziecko tez się szwenda pod samochodami(ale nie łązi tak po calej ulicy) i ludzie nawet prosili mnie żebym je złapala. To taki słodki maluszek, ale Murzyniątko też ma słodki mały pyszczek. Kizia- Mizia dotąd pozwalała sobie gołębiom wchodzić na głowę, ale teraz widzę , że jak je widzi to tak jakoś się na nie dziwnie patrzy...
Murzyniątko jest takie zagubione, bo matka znika i chyba już się nim nie zajmuje w ogóle nie zajmuje
Jedno jej kociątko dwa tygodnie temu zabił samochód na parkingu, a drugie ochroniarze złapali i dali pani, która i ode mnie chciała kotka.
Musze je złapać w pierwszej kolejności. Ale i o Kizi-Mizi musze zadecydować szybko.
I może nawet o Kingu...
Nie wiemy dlaczego kociaki Kizi-Mizi wyniosły się pod krzaki z podwórza.
Czy ktoś je wypłoszył? Ludzie? A może Whiskasowaty kocur kontrolujący sasiedni rejon.Przedwczoraj widziałam go przebiegającego prze podwórze Kizi-Mizi w porze snu Kinga. Dzisiaj zaglądała z tyłu przez siatkę?
A może Kizia-Mizia przeczułą, że coś zacznie się dziać na jej terenie?
Dzisiaj budynek biur opuścił personel i wywieziono sprzęty.
Chyba będą go wyburzać. Podwórze Kizi-Mizi zniknie, będzie tam droga dojazdowa.
Zapowiadano to już 2 lata temu, ale nic się nie działo.
Pani która sprzątnęła zabitego przed wczoraj kotka powiedział, że mógł to być jeden z maziastych kociaków, które zaginęły, bo miał podobny wzór futerka.
Ale to nie jest pewne. Było mokre i ciemne.Podobnego kociaka znalazłam martwego w piwnicy dwa tygodnie temu. Może to więc jakiś inny jeszcze kociak zostawiony pod opieką Kinga, a nie ten od Kizi-Mizi.