Przy okazji muszę pochwalić Malwinkę zwaną Cudaczkiem - od jej pomysłowości

Ma 100% skuteczność w łapaniu wszelkich muszek! Jak zobaczy - nie popuści. Wyskakuje na ponad metr na ścianę i celną łapką trafia w ofiarę... tylko zazwyczaj nie zauważa, że jej się udało, bo muszka taka malutka... i dalej szuka. Ale zwinna jest niesłychanie!
Gorzej - że usiłuje znęcać się nad moją azalią, która zmieniła miejsce na mniej dostępne, ale widać takich miejsc nie ma... Szczęśliwie storczyki jej nie interesują. A azalię chyba owinę siatą jak na bobry;)
A wspomnę jeszcze o czymś, o czym chyba nie wspominałam... Jak to ktoś pięknie powiedział:
"Kot musi mieć trzy imiona: zwykłe, codzienne jak Piotruś, gustowne, dostojne drugie imię - jak Quaxo, Bombalurina, Jellylorrum, i wreszcie trzecie, tajemne Imię - które kot samo sobie wybiera i nie zdradza nikomu".
Tak więc nasze kotki oprócz imion Malwinka i Cynamon - noszą jeszcze drugie, magiczne imona: Shiraz i Muscat. Jak 2 przepiękne miasta za którymi tęsknimy i dwa szczepy wina... Dla nas magiczne i wyjątkowe
Oczywiście każdy z kotków nosi też kilka "epitetów" na szczególne okazje - jak Shi-wlaz (bo wszędzie wchodzi), wspomniany Cudaczek, lub Myszka, a Rudy - Jarząbek (bo łobuzuje na jarząbka), Ruda Małpka czy Kapitan (od Kapitana Haka

).
Oba reagują jednak na swoje "magiczne" imiona...
