Mageda pisze:Pewnie, że może - dziękuję.
Mam kilka osób chętnych, które chcą jednego z nich. Ale ja muszę wyadoptować ich jako dwupak. Muszą iść razem do adopcji. Innej opcji nie biorę pod uwagę.
A ktory to w zainteresowaniu? niech zgadne, pewnie Gizmuś? Jak dla mnie to on taki przytulaczek, taka dobra duszyczka, pieszczoszek.
Mageda, ja tez bym chciała oddac ich razem. Nigdy nie zapomne ich na tej wsi. Zimno, pupiny zarobione, posklejane, a one wzdłuż płota jeden przy drugim uciekały od czlowieka. Niepewne co ich spotka na moje kicianie najpierw jeden, własnie Gizmo podszedł, a kobieta go pochwyciła. Dimusia ja wziełam na rece. Siedzialy w klatce w aucie i lizały jeden drugiego, przytulone i mruczały ze szczescia, ze pewnie nareszcie nie wieje, ze cieplej.
A u mnie? tak samo, wszedzie razem. Nawet kiedy zdarzalo im sie pobic w zabawie to tez we dwoch. Z innymi kotami na poczatku na dystans.
Potem ta choroba, i nawrót. Duzo przeszli razem. Dlatego mysle, tak jak Ty, ze kiedy zostana rozdzieleni, to jednak nie bedą szczesliwi.
Zrobicie jak uwazacie. Teraz jestescie ich "rodzicami" i wiecie najlepiej co dla nich dobre.
Wczesniej, czy pozniej na pewno znadzie sie dom wspolny. Tylko pytanie, czy mogą u Was czekac? Raczej głupie

pytanie

?
Chciałam pochwalic sie, ze wczoraj Kasia została juz na stałe w nowym domku. Zamieszkała w Białymstoku, na Osiedlu Jaroszowka. W domu troje "duzych" juz dzieci i sznaucer olbrzym, sunia 15-to letnia, ktora od progu mnie wycałowała. Zachowywała sie jakby była szczeniakiem.
Kasia obleciała wszystkie katy, strzelała baranki a psa przywitała tak jakby to była nasza Saszka, ktorą bardzo kochała i z nia spała.
Jestem zadowolona i mysle, ze zwrotu nie bedzie.
Denerwowałam sie w drodze, czy cos wyjdzie z tej adopcji, bo Kasia wciaz ma mokry nosek, oczki zaszklone. Zajechałam po drodze do weterynarza, ktory zalecil podawac dalej antybiotyk i zapuszczac krople. Pani sie nie zraziła, kiedy o tym powiedziałam. Poprosiła zebym napisała jakie leki dostawała i ze pojedzie z nia do lekarza w poniedziałek. Z poprzednim kotem(umarła ze starosci) i z psem jezdzą do Boliłapki.
Takich domow kazdemu kotu zycze.
Ze szczescia i tak sie zagadałam, ze o zdjeciach nie pomyslałam. Ale, mam zaproszenie kiedy tylko zechce, wiec za jakis czas mysle, ze zrobie kilka. Teraz od Kasi zalezy, czy zda egzamin. To dobra kotka, tylko, ze jako jedyny kot zeby nie plakała, czy nie zaczeła brudzic w katach, w kwiatkach. Tam piekne palmy w duzych donicach.
A j tam, bedzie ok
