Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Jest nas dużo.....Szczecin.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 25, 2012 16:47 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

Dziękuję za życzenia, zaraz ide się updolić no bo w takim wieku to już tylko zatopic smutki mi pozostało.... :ryk:

Cieszę się , że kicia ma sie dobrze po zabiegu .

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Sob lut 25, 2012 17:19 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

iza71koty pisze:Podam jeszcze taki kolejny przyklad o ktorych pamietam doskonale.Z jednego miejsca zabrałam na sterylkę kotkę.Złapała sie na pułapkę.To kotka kaleka.jest u mnie.Widzi tylko na jedno oczko na drugim ma zupełne bielmo pewnie wskutek kk.Byłam pewna ze kotka jest cieżarna.Była bardzo ostrozna, unikała ludzi.Zawsze z boku na uboczu na skraju Teczy, miała schronienie w dosć zagraconej, ale cieplutkiej altance.Ta altanka byla dosć długo zamieszkiwana wczesniej przez jakiegoś Bezdomnego.Były tam wiec meble, łózko. koce, poduszki.Idealne warunki dla kota który mógł sie schronic, wyspać w ciepłym , uciec przed deszczem śniegiem czy mrozem.Ta kotka po sterylce dziwnie sie zachowywała.Bardzo mi drapała w klatkę.I co najgorsze stwierdzilam ze ma laktację.Poszłam tam poszłam nigdzie indziej tylko wprost do tej altanki.Jakiś szósty zmysł tam mnie kierował i co zobaczylam......na łózku siedziały 4 czarne kuleczki.Trzy maluszki.Dzikuski.Przerażone.Głodne.Porozbiegały sie.podstepem udało mi się jednego zagonić w róg i złapać.Zabrałam go do kotki, zeby sie uspokoiła zeby sciagnął jej mleko.W tym miejscu juz w tym czasie wjechał sprzęt. Pech bo akurat zaczeli od tego miejsca.Wogóle Pracownicy byli jacyś dziwni.Próbowałam ustalić z nimi setki razy w którym kierunku posuną sie prace bo musiałam wiedzieć co robic z kotami w jaki teren je prowadzic zeby byly bezpieczniejsze.Oni nigdy nic nie wiedzieli.Zaczynali raz tutaj raz tam.To powodowało ogólny haos i nigdy nie wiedziałam ,co na drugi dzień zastanę.
Na drugi dzień poszłam tam rano.Mówię do ludzi i prosze zeby nie kosili terenu wokol tej i tej altanki, bo są tam 3 malutkie kociaki, które musze odłowić.Sa bez matki bezradne i zgina.Kotki wypuscić nie moge bo jest dobę po sterylce.Wiedziałam ze nie złapie kociaków w ciagu dnia kiedy kreci sie tam masa ludzi, jest haos i kociaki sa gdzieś ukryte.Obiecali ze zostawia.Niestety w tym dniu udało mi sie złapać tylko jednego kotka.Zostawiłam jedzenie.Nastepnego dnia przychodze i co widzę......wokoł altanki wszystko wykoszone a przed altanką leży kociak martwy.Najwiekszy czarnuszek i rana...dziwna jakby po zachaczeniu kosą.Bylam tak wściekła ze szok.Rozryczałam sie i poszłam szukać ostatniego.Znalazłam go w altance.Był przerazony do tego stopnia ,ze kiedy przymknęłam dzwi zeby go jakoś złapać narzucając na niego bluze, on biegał po scianach i cały był w szoku.Był tak przerażony wszystkim ze sie załatwił po siebie.Jakoś sie udało.Nie zmienia to jednak faktu ze zginał jeden kociak i pewna jestem ze za sprawą ludzi.Natomiast mam pewnosć do do tego ze żadne inne kociaki na Teczy nie zostały w żadnej altance przygniecione, przywalone czy zmiażdżone.

Chociaż rok pożniej kiedy przyjechali kończyc robote była taka możliwosć.Przypadek sprawil ze podczas prac ktoś nie dopatrzył że za osłoniętym terenem zielonym jest jeszcze pas dwustronnych działek.Te działki i altanki dały schronienie zimą jeszcze kilku kotom.Była tam miedzy innymi stara kotka od Gospodarza o której nie miałam wcale pojecia bo to były juz peryferia Teczy.Dowiedziałam sie od Bezdomnego ze ta kotka ma kociaki.Byłam szukałam kilka razy i nic.Zapewniano mnie jednak ze kociaki sa wiec szukałam do skutku.Nie znalazłabym ich wcale gdyby nie przypadek.Weszłam do altanki kolejny raz.Obszukałam wszystko.zastanawiały mnie jednak pozostawione resztki pozywienia.Domyślam sie że przez Gospodarza.I weszłam sobie na taki tapczan, włąściwie dół od tapczanu żeby wspiać sie wyzej.Usłyszałam szmer pod nogami i zamarłam.Uchyliłam z jednej strony zobaczylam i wrzucilam tam duza porcje jedzenia, zastanawiajac sie co dalej poczać.Wiedziałam ze nastepnego dnia ta altanka będzie juz w gruzach.Kociaki miały niecały miesiac a ja nigdzie nie widziałam kotki.Co gorsze musiały tam siedzieć uwięzione w tym tapczanie kilka dni bo byly tag głodne ze mało sie nie pozabijały o jedzenie.Powolutku wsuwając tam rekę wyjęłam wszystkie po kolei i zapakowałam do kociej torby po jedzeniu.Są u mnie.Wysterylizowane.Umieszczałam ich zdjęcia na wątku.
Następnego dnia po altance nie było śladu.Siedziałam i ryczałam.To była ogromna murowana altanka.Te kociaki by tam zginęły bo nie miały jak uciec nawet.Były zbyt malutkie żeby uciec w otwarty teren i jestem pewna ze siedziałyby tam nawet gdyby miały mozliwosć wyjścia w jakimś kąciku i zostały zawalone gruzem.Potem sobie przeanalizowałam ta sytuacje.I wyszło mi na to ze ktoś z pracowników wcześniej wchodził do altanki.Zwykle wchodzili zeby wyrzucic najpierw meble.Tym razem nie wyrzucili mebli.Ale ktoś musiał stanać na to łóżko i je zmaiżdżyć blokując tym samym kociakom drogę wyjścia.Ja tez na to łóżko weszłam i tylko to uratowało im życie, bo były cichutkie jak myszki pod miotłą.

I ostatni kotek uratowany z Tęczy w tym samym czasie.Szara koteczka.Nie mogłam jej długo dopaść na sterylke.Za nic nie chciała wejsć do pulapki.Wiele razy próbowałam.Okociła sie.I teraz problem.Szukanie gdzie jak ile?Przeszukiwałam pas zostawionych altanek kilka dni.Próbowałam wytropić kotke skąd przychodzi do jedzenia.Czas mnie gonił i szlag trafiał.Kotka była bardzo ostrożna.Szukałam wiec dalej ,wierzac tylko w jakis cud.W ostatniej altance, starej szopce bedąc na dole usłyszałam syczenie nad głowa.Weszłam zobaczyć po starym krzesle.Siedzi.Moja kicia.Tyle ze ten stryszek był tak wąski że wejsć tam nie dało rady.Wygladał jak madejowe łoże, bo wszedzie wystawały ogromne wbite ostrza gwożdzi.Świetne miejsce.Kotka dobrze wybrała.Do drugiej w nocy walczyłam tam z panem Janeczkiem Bezdomnym z Teczy zeby zerwać ten kawałek podłogi sufitu gdzie siedział kociak.Namierzyłam ze jest jeden tylko kociaczek około 2 tygodniowy.W końcu po wielkim trudzie sie udało.Kotek był spory, bardzo dobrze wykarmiony bo tylko jeden.Grzeczniutki jakby go nie było.Jeszcze nie chodzil.Walczyłam zeby kotkę złapać na pułapkę bo mi uciekła z tego miejsca.Udało sie to dopiero nastepnego dnia.I to sposobem łapiąc na kociaka.Najboleśniejsze chyba było to ze jak przyszłam z tym kociakiem i pułapką to kotka biegała po stercie desek która została z jej altanki i tak go nawoływała ze mi sie normalnie zrobilo przykro do bólu.Kiedy ustawiłam klatke i pobudzałam małego żeby wolał matkę on siedział cichutko.Całą noc przespał u mnie i ani razu nie zamiauczał.Nic.Spał jak niebożątko.Potem też miauczeć nie chciał.Z tej rozpaczy sama zaczełam miauczeć i go lekko tarmościć zeby w koncu wydał jakis dzwiek.Kiedy wydał kotka zwariowała ze szczęścia i dosć szybciutko wszystko poszło jak należy.W domu wytrzeszczała na mnie oczy.Byla zaskoczona.Bardzo zaskoczona.....

szacun wielki i Obrazek
Obrazek

Quqam

 
Posty: 171
Od: Wto gru 13, 2011 10:35

Post » Sob lut 25, 2012 18:15 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

iza71koty pisze:Bogusia niestety jeszcze większy ogrom nieszczęścia wydarzył się jeszcze póżniej. :| Czytaj tutaj.

viewtopic.php?f=1&t=136625&start=345


Strona 24 mojego wątku.


Przeczytałam to i jestem wstrząśnięta ogromem tego nieszczęścia :( Jedno wiem, że jesteś WIELKA i WYJĄTKOWA. :1luvu:
Nie wiem , czy dała bym sobie radę z tym wszystkim na twoim miejscu. Przypuszczam, że psychicznie bym tego nie wytrzymała :(
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Sob lut 25, 2012 23:56 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

Kochani.Miałam Wam coś napisać jak wróce ale przeżyłam przed chwilą okropne uczucie...nie da sie opisać.Wychodzilam juz z moich działek i usłyszałam przerażliwy krzyk.Jakby wrzask konajacego zwierzęcia...nie wiem jak to określić.Takie gardłowe wycie, rzężenie, ....Wydaje mi sie że jakieś zwierze konało i zostało dobite.Ten wrzask zanim ucichł trwał dosyć długo.Zostawiłam rower przy bramie i szłam tam gdzie kończą sie moje działki ,aż do rowu.Chciałam zlokalizowac chociaż skad to dochodzi i jakie to zwierze.Wokół ciemno jak w grobie.Usłyszałam jakiś męski śmiech ,potem trzask, takie tępe uderzenie i zrobiła sie cisza...zupełna cisza.Nie wiem co jest po drugiej stronie rowu.Czy to byli kłusownicy czy kto,co to za zwierze, wiem ze słyszałam agonie, poprzedzoną długim cierpieniem i bólem.Czuję się okropnie.Przepraszam.

Ten rów został pogłębiony i poszerzony.Nawet nie wiem z której strony jest dojście na przeciwną stronę, bo ciągnie sie wdłuż wszystkich działek.Latem kiedy rów był jeszcze wąski i do przeskoczenia ,sasiad z alejki obok usłyszal tam pisk szczeniaka.Pobiegł.Malutki szczeniak był uwiązany sznurkiem do drzewa.

Normalnie łeb mi pęka.... :|
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31633
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lut 26, 2012 0:07 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

Bogusia dziękuję że przeczytałaś Kochana.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31633
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lut 26, 2012 0:07 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

O matko, straszne :!: Serce pęka :(
Ile tego cierpienia jest wokół nas. Teraz jeszcze i to :!:
A ty tak chodzisz późno, po ciemku 8O , przecież i tobie może ktoś wyrządzić krzywdę !!!!
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Nie lut 26, 2012 0:11 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

iza71koty pisze:Bogusia dziękuję że przeczytałaś Kochana.


Przeczytałam i nadal mam to wszystko w głowie. To ja się martwiłam kocurkiem z działki,ze ma chora łapkę, a to przecież pryszcz. Podłamałam się tym wszystkim. Stwierdzam, że za mało jest ludzi , którzy kochają zwierzęta i chociaz im nie szkodzą :(
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Nie lut 26, 2012 0:14 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

bodzia_56 pisze:O matko, straszne :!: Serce pęka :(
Ile tego cierpienia jest wokół nas. Teraz jeszcze i to :!:
A ty tak chodzisz późno, po ciemku 8O , przecież i tobie może ktoś wyrządzić krzywdę !!!!


Jestem ostrożna.Chodzę, jeżdże, starymi sprawdzonymi szlakami.Bardzo uważam.Poszłam tam bo nie wytrzymałam tego wrzasku.To było okropne.Ludzie są okropni.Dwóch facetów.Najpierw się śmiali, potem chwilke gadali i zrobiło sie zupełnie cichutko.Wcześniej chyba czymś trzasnęli to zwierze, bo umilkło momentalnie.

A ostatnio to wogóle mam okropny uraz do samochodów terenowych.Zaraz mi sie kojarzą z jednym....... :|
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31633
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lut 26, 2012 0:18 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

bodzia_56 pisze:
iza71koty pisze:Bogusia dziękuję że przeczytałaś Kochana.


Przeczytałam i nadal mam to wszystko w głowie. To ja się martwiłam kocurkiem z działki,ze ma chora łapkę, a to przecież pryszcz. Podłamałam się tym wszystkim. Stwierdzam, że za mało jest ludzi , którzy kochają zwierzęta i chociaz im nie szkodzą :(


No widzisz Bogusia, Ty przeczytałaś i masz dosyć .Ja...musiałam na to wszystko patrzeć,szukać, zbierać ciałka kocie.Potwornie okaleczone.Koty które poprzedniego dnia tak radośnie wybiegały mi na spotkanie, jadły z takim apetytem, odprowadzały mnie do wyjścia.Do dzisiaj nie moge sobie z tym poradzić. :|
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31633
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lut 26, 2012 0:20 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

iza71koty pisze:
bodzia_56 pisze:O matko, straszne :!: Serce pęka :(
Ile tego cierpienia jest wokół nas. Teraz jeszcze i to :!:
A ty tak chodzisz późno, po ciemku 8O , przecież i tobie może ktoś wyrządzić krzywdę !!!!


Jestem ostrożna.Chodzę, jeżdże, starymi sprawdzonymi szlakami.Bardzo uważam.Poszłam tam bo nie wytrzymałam tego wrzasku.To było okropne.Ludzie są okropni.Dwóch facetów.Najpierw się śmiali, potem chwilke gadali i zrobiło sie zupełnie cichutko.Wcześniej chyba czymś trzasnęli to zwierze, bo umilkło momentalnie.

A ostatnio to wogóle mam okropny uraz do samochodów terenowych.Zaraz mi sie kojarzą z jednym....... :|

Jednak dawno temu i Tobie wyrządzono krzywdę. Może jednak troszkę wcześniej wracaj. Łobuzów na świecie nie brakuje. TY jesteś tylko kobietą na rowerze , a ich może być więcej i np. pijani.
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Nie lut 26, 2012 0:21 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

iza71koty pisze:
bodzia_56 pisze:
iza71koty pisze:Bogusia dziękuję że przeczytałaś Kochana.


Przeczytałam i nadal mam to wszystko w głowie. To ja się martwiłam kocurkiem z działki,ze ma chora łapkę, a to przecież pryszcz. Podłamałam się tym wszystkim. Stwierdzam, że za mało jest ludzi , którzy kochają zwierzęta i chociaz im nie szkodzą :(


No widzisz Bogusia, Ty przeczytałaś i masz dosyć .Ja...musiałam na to wszystko patrzeć,szukać, zbierać ciałka kocie.Potwornie okaleczone.Koty które poprzedniego dnia tak radośnie wybiegały mi na spotkanie, jadły z takim apetytem, odprowadzały mnie do wyjścia.Do dzisiaj nie moge sobie z tym poradzić. :|


Nie dziwię ci się niestety :(
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Nie lut 26, 2012 0:26 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

iza71koty pisze:Kochani.Miałam Wam coś napisać jak wróce ale przeżyłam przed chwilą okropne uczucie...nie da sie opisać.Wychodzilam juz z moich działek i usłyszałam przerażliwy krzyk.Jakby wrzask konajacego zwierzęcia...nie wiem jak to określić.Takie gardłowe wycie, rzężenie, ....Wydaje mi sie że jakieś zwierze konało i zostało dobite.Ten wrzask zanim ucichł trwał dosyć długo.Zostawiłam rower przy bramie i szłam tam gdzie kończą sie moje działki ,aż do rowu.Chciałam zlokalizowac chociaż skad to dochodzi i jakie to zwierze.Wokół ciemno jak w grobie.Usłyszałam jakiś męski śmiech ,potem trzask, takie tępe uderzenie i zrobiła sie cisza...zupełna cisza.Nie wiem co jest po drugiej stronie rowu.Czy to byli kłusownicy czy kto,co to za zwierze, wiem ze słyszałam agonie, poprzedzoną długim cierpieniem i bólem.Czuję się okropnie.Przepraszam.

Ten rów został pogłębiony i poszerzony.Nawet nie wiem z której strony jest dojście na przeciwną stronę, bo ciągnie sie wdłuż wszystkich działek.Latem kiedy rów był jeszcze wąski i do przeskoczenia ,sasiad z alejki obok usłyszal tam pisk szczeniaka.Pobiegł.Malutki szczeniak był uwiązany sznurkiem do drzewa.

Normalnie łeb mi pęka.... :|

:strach: :strach: :strach: o matko! To straszne! :(
Obrazek...Obrazek .. http://facebook.com/julka75
Obrazek Obrazek Obrazek ...................... Obrazek

julka75

 
Posty: 1167
Od: Pt kwi 15, 2011 0:00
Lokalizacja: BAR//zach.pom.

Post » Nie lut 26, 2012 0:35 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

Bakusia tak mnie dzisiaj zdenerwowała.Nie wiem co sie stało i dlaczego ,ale nagle ni z tego ni z owego spotkałam ja zupełnie gdzie indziej niz ja codziennie karmię.Co najdziwniejsze w jej terenie był Zulu a ona byla w terenie Zulu.Jak do tego doszło nie mam pojecia.Zulu ma ponad dwa lata, mógł przewędrować bagnami ale Bakusia.Ona jest drobniutka, młodziutka, ostrożna.Kiedy nie przyszła na wołanie myslałam,ze moze sie spóżni.Poszłam karmic nastepne koty i kiedy doszłam tam gdzie zwykle karmie sporą grupe kotów w tym Zulu, ni z tego ni z owego wybiegla mi pod nogi zupełnie zdezorientowana Bakusia.Tata Niedzwiadka zaczał ją bić i odganiać bo to przecież ich stołowka.Ja musiałam isć jeszcze zanieść jedzenie tuz obok.Wiedziałam że musze Bakusie odprowadzic na miejsce ale jak skoro musze isć przy trasie szybkiego ruchu.Ona za nic by sama nie wróciła.Zabłądzilaby, błąkała sie głodna albo wpadła pod samochód.Tam ich sporo jeżdzi.Chodzi tez sporo ludzi z psami.Ona nie jest nauczona tego.Jest na bazie rybackiej.Tam jest spokój.Chciałam ja zapakować do kociej torby po jedzeniu ale torba była za mała.Poprosilam faceta który miał akurat otwarty garaż aby mi pozyczył albo karton albo reklamówkę.Cokolwiek żebym Bakusie mogła odcholować.Nie było innej drogi tylko tamtędy przy ulicy.Bakusia niestety zapakować sie nie dała.Nawaliłam jej jedzenia kazałam czekać i chciałam biec po torbe transportowa a Bakusia za mna.Nie miałam wyjscia.wziełam ja pod pache.Bardzo mocno trzymałam przy skorze na karku i czekałam aż przestana jechać samochody ,zeby szybko przejsć z nia ten kawałek chodnika przy ulicy.Odcholowałam ja na miejsce.O dziwo chyba wiedziała co robie bo sie nie wyrywała mocno.Powitał nas Bakuś, który jest z nią bardzo zżyty.Pobiegli razem jeść, bo jedzenie nałożyłam im juz wcześniej.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31633
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lut 26, 2012 0:39 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

iza71koty pisze:Kochani.Miałam Wam coś napisać jak wróce ale przeżyłam przed chwilą okropne uczucie...nie da sie opisać.Wychodzilam juz z moich działek i usłyszałam przerażliwy krzyk.Jakby wrzask konajacego zwierzęcia...nie wiem jak to określić.Takie gardłowe wycie, rzężenie, ....Wydaje mi sie że jakieś zwierze konało i zostało dobite.Ten wrzask zanim ucichł trwał dosyć długo.Zostawiłam rower przy bramie i szłam tam gdzie kończą sie moje działki ,aż do rowu.Chciałam zlokalizowac chociaż skad to dochodzi i jakie to zwierze.Wokół ciemno jak w grobie.Usłyszałam jakiś męski śmiech ,potem trzask, takie tępe uderzenie i zrobiła sie cisza...zupełna cisza.Nie wiem co jest po drugiej stronie rowu.Czy to byli kłusownicy czy kto,co to za zwierze, wiem ze słyszałam agonie, poprzedzoną długim cierpieniem i bólem.Czuję się okropnie.Przepraszam.

Ten rów został pogłębiony i poszerzony.Nawet nie wiem z której strony jest dojście na przeciwną stronę, bo ciągnie sie wdłuż wszystkich działek.Latem kiedy rów był jeszcze wąski i do przeskoczenia ,sasiad z alejki obok usłyszal tam pisk szczeniaka.Pobiegł.Malutki szczeniak był uwiązany sznurkiem do drzewa.

Normalnie łeb mi pęka.... :|


to okropne co napisałaś, a zrobiłaś to tak dogłębnie, że poczułam się jakbym tam była..
koszmar.. bardzo Ci współczuję Kochana i temu biednemu zwierzęciu :cry: :cry: :cry:
ścisnęło mnie gdzieś głęboko, ehhh..
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie lut 26, 2012 0:42 Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.Prosimy o Głosy w Krakvecie

bodzia_56 pisze:
iza71koty pisze:
bodzia_56 pisze:O matko, straszne :!: Serce pęka :(
Ile tego cierpienia jest wokół nas. Teraz jeszcze i to :!:
A ty tak chodzisz późno, po ciemku 8O , przecież i tobie może ktoś wyrządzić krzywdę !!!!


Jestem ostrożna.Chodzę, jeżdże, starymi sprawdzonymi szlakami.Bardzo uważam.Poszłam tam bo nie wytrzymałam tego wrzasku.To było okropne.Ludzie są okropni.Dwóch facetów.Najpierw się śmiali, potem chwilke gadali i zrobiło sie zupełnie cichutko.Wcześniej chyba czymś trzasnęli to zwierze, bo umilkło momentalnie.

A ostatnio to wogóle mam okropny uraz do samochodów terenowych.Zaraz mi sie kojarzą z jednym....... :|

Jednak dawno temu i Tobie wyrządzono krzywdę. Może jednak troszkę wcześniej wracaj. Łobuzów na świecie nie brakuje. TY jesteś tylko kobietą na rowerze , a ich może być więcej i np. pijani.


Bogusia wracam teraz pózniej ,bo sytuacja na moich działkach z psami haskimi sie skomplikowała.To psy od bezdomnych.Poraniły mi ostatnio kotkę.Dziewczynom które tam mieszkaja i czasem odwiedzają nasz watek ,zginęły ostatnio 2 koty.3 lata temu te psy zagryzły i poraniły mi śmiertelnie kilka kotów.Musze miec jakąś kontrolę. Siedzę, grzeję kociakom, sprzątam w altance, jem kolację i pilnuje.Raz juz te psy wygonilam i przeraziłam potwornie.Bedę to robic do skutku.Od tego czasu wiecej sie nie pokazały na razie.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31633
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aassiiaa, Google [Bot], puszatek i 87 gości