On pewnie wciąż nie wierzy, że ma swój własny,prawdziwy dom. I że już nigdy nic złego Go nie spotka Ale po wyleczeniu oczka jak się zorientuje, że wszystko jest ok, że nic się właściwie nie stało, powinien odetchnąć
Chciałabym zaprosić wszystkich na jeszcze jedną, wyjątkową Aukcję plecaka, plecaczka i eko-torby Dochód z tej aukcji będzie dzielony na 3 równe części - dla Schroniska Opole, dla podopiecznych ariel oraz Anki Zapraszam!
Z oczkiem Alusia juz lepiej. Nastrój też mu się polepszł. Na mamę trochę jeszcze patrzy spode łba, ale już się miziają. Nawet raczy panisko zamruczeć. On już wie, że mama to jego dobry Anioł. Myślę, że ta wyprawa tylko trochę go wystraszyła, ale już wie, że tu jest jego dom.
Tylko ja jestem niepocieszona. On jest taki cudny, ma taka miłą sierść,a ja nie mogę go dotknąć. Moje rudasy to takie szorstkowłose stworzenia, a on to prawdziwa podusia.I te oczy!
Dziwnie to zabrzmi ale jestem o niego zazdrosna! W końcu to ja go wypatrzyłam, a on mnie olewa.
Nowe wieści od Aleczka.
Oczko zdrowe, Aluś walczy ze strachem.
Nie podchodzi jeszcze do mamy ale już nie ucieka tylko cierpliwie czeka aż mama podejdzie i go wymizia. Uwilelbia barankować, trochę boi się jeszcze rąk. I próbuje w nocy zakradać się do maminego łóżka, niestety przebywa na nim do pierwszego ruchu mamy. Potem zwiewa.
I co " najgorsze" dla mnie oczywiście Jaśnie Pan Strachulec dopuszcza do siebie moją kuzynkę, a mnie dalej ignoruje. Właściwie to nie ignoruje, tylko ma w ....... moje mizdrzenie się do niego. Zwiewa gdzie pieprz rośnie! Stwierdziłam, że mnie nie lubi bo pachnę innymi kotami, chociaż mama pachnie tak samo jak ja, bo przecież u mnie jest cały dzień.
A jak mi go mama złapie to wywala na mnie te wielkie oczy i patrzy z wyrzutem, chociaż go nawet nie dotykam. Tylko gadam i gadam jak dziad do obrazu. Jak zacznie tolerować moją siostrę to się powieszę!
Ostatnio edytowano Pt mar 20, 2009 19:05 przez PANCIA.M, łącznie edytowano 1 raz