Chyba upały w końcu mnie pokonały

Nie dość, że gorąco to jeszcze od przedwczoraj mam urwanie głowy i jak przychodzi wieczór to padam. Niestety sen nie przychodzi, bo mi powietrza brak w sypialni. Nie mogę otworzyć balkonu przez koty. Do tego jak mnie nie ma cały dzień to wieczorem Milo jest już tak stęskniony, że kładzie się mi na ramieniu jak próbuję zasnąć

Psy upał rzucił się na mózg i jak do tej pory spał na podłodze, to teraz ładuje się mi w nogi do łózka. Chyba gadzina uparła się, żeby mnie dobić
Mimo upałów przedwczoraj miałam bardzo miłe odwiedziny wirtualnych opiekunów Atheny i Malwinka. Opiekunowie niedawno się pobrali i na ślubie zamiast kwiatków zbierali dla nas fundusze

W przepięknej skarbonce przywieźli je przekazać. Koty niestety w trakcie wizyty się nie popisały

Malwinek uparł się pokazać jaki to z niego wylękniony kot, a przy nas wcale taki nie jest

Athena natomiast weszła za piec i udało mi się pokazać jedynie jej głowę jak usiłowałam ją zza tego pieca wygonić

Mimo iż rozmawialiśmy parę godzin, Athena cały czas siedziała za piecem

Zaraz jak Państwo poszli, Athena wyszła, porozglądała się i zadowolona rozsiadła się na kanapie

Inne koty tzn. Bazylek, Milo, Lion, Gabon pchały się na kolana, a mój pies prawie na stół wszedł jak zobaczył na nim ciastka

Kompletna kompromitacja
Po wizycie poszłam do maluszków, bo Halina mówiła, że Chloe coś jej się popołudniu nie podobała. Pokój maluszków był zarzygany, a malutka chwiała się na łapkach. O godz. 22.oo ściągałam weta do lecznicy w Zabrzu. Po drodze w taksówce przeprowadziłam ostrą rozmowę z panem kierowcą, co mnie dodatkowo za przewóz kociaka chciał skasować 5 zł. Nie dość, że do Zabrza taksówka nie mało kosztuje to jeszcze za kociaka w transporterku mi płacić każą

To już druga sieć taksówek w Bytomiu co sobie takie dodatkowe koszty ustaliła. Co prawda kierowca jak sie zorientował czym się zajmuje i w jakim celu jadę skasował mnie na koniec mniej niż żeśmy się umówili, ale co mi nerwów napsuł to moje. U weta okazało się, że nie ma testów na parwo

Jednak leczenie poszło w kierunku pp, bo najbardziej na to wyglądało. Byłam tak zmęczona, że mnie pomroczność jasna ogarnęła i nie wzięłam lekarstw i kroplówki dla pozostałych kociąt. Efekt był taki, że następnego dnia rano / a właściwie tego samego, bo wróciłam do domu po 24.00/ jechałam z kolejnym kociakiem, tym razem Yardem do weta. Wzięłam zestaw dla pozostałych i faktycznie już popołudniu kolejny kociak miał te same objawy. Na razie wygląda na to, że sytuacja jest opanowana

Jednak martwi mnie to, że nie miałam możliwości zrobienia testu
W trakcie jazdy do weta i całego tego zamieszania załatwiałam adopcję psa. Kolejny zwierzak, którego opiekun poprosił nas o znalezienie domu, bo on zdołał wyadoptować sześć z siedmiu , ale tej ostatniej suczki, nie miał już komu. Jak tłumaczył, nie planował rozmnażać swojej suczki Haski, wręcz przeciwnie chciał ją wysterylizować, ale sunia poczuła wolę i mu zwiała. 3 miesięczna sunieczka tylko z oczu przypomina swoją matkę.

Od wczoraj, jest już w swoim nowym domku i zarówno sunia jak i nowa opiekunka są bardzo szczęśliwe

Adopcja poszła nam tak szybko, dzięki p. Ali, która jak tylko usłyszała, że jej koleżanka szuka pieska, przybiegła do mnie z tą wiadomością. Zaproponowałam oczywiście najpierw psy, które są u nas, ale Pani wybrała tą najmłodszą
