Koty dostały dzisiaj serca, a czwórka najbardziej na moje oko potrzebujących karmę weterynaryjną od pani Moniki. Pani Grażynka przyniosła kociastym trochę drobiowej wątróbki.
Zacznę do najpiękniejszego widoku (mimo, że w tych warunkach, ale ten widok i tak jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej rozczulających na świecie) -
mama i jej dzieci. Szłam dziś do schroniska z duszą na ramieniu na myśl o nich, ale jest dobrze (tfu, tfu).
Piękna mama Marion

i jej śliczne dzieciaczki.
Krzysio sprawdzał poziom odczuć ojcowskich u Amigo
(od razu powiem, że takowe uczucia nie występują - jak Amiguś obudził się z drzemki to Młody usłyszał wiązankę, od której zwiędły mu małe uszka, a przed packą w nos uratowała go tylko szybka ewakuacja pod skrzydła mamusi).
Natomiast dorosłych kolegów Amiguś lubi i to bardzo:
(na zdjęciach z
Maverickiem i Winstonem, o którym poniżej)
Amigo w ubiegłym tygodniu stracił jajka, ale nadal wykazuje wigor męski

demonstrował go na Krzysiu
W szpitaliku jest kilka kotów - oprócz Zalotki jest
Rudzik (który zdrowieje w oczach, ulubieniec pani Grażynki). Do zdjęć robił miny, pozy i murmuranda
W klatce pod Rudzikiem dochodzi do siebie pręgowany szary Sammi - zabiedzony i zaświerzbiony przeokropnie na całym ciele

. Na biednej głowinie jest jeden wielki świerzb, zachodzący mu chyba nawet na górne powieki, bo bidulek w ogóle tych powiek nie podnosi. Trochę spłoszony, ale i spragniony pieszczot. Dało się go pogłaskać tylko pod bródką - to chyba jedno z niewielu niezaświerzbionych miejsc. Ujął mnie za serce przeogromnie. Na szczęście ma apetyt, zjadł całą puszkę a/d hillsa i poprawił połową saszetki kitketa.
Zdrowiej szybko koteczku
Kolejny "pensjonariusz" szpitalika to
Winston. Wygląda jak bokser po latach walk ze złamanym i przekrzywionym nosem plus te oczyska - jedno większe, drugie mniejsze, w obydwóch trzecie powieki. Ale super z niego kot, fantastyczny, ma w sobie to "coś". Nie zdążyłam zapytać Asi co mu dolega, widziałam na jego karcie, że dostaje jakieś leki plus kroplówkę. Ale coś tam je, serca wszamał z apetytem. Wypuściliśmy go na kociarnię, koleżka był cały szczęśliwy. Po obchodzie kociarni zaszył się na poobiednią drzemkę na regale pomiędzy jedynką a dwójką, razem z maverickiem i Amigo (fotki powyżej).
Dzięki dbałości pani Grażynki, która codziennie zmienia opatrunki nóżka Mavericka wygląda bez porównania lepiej. Byłam przy zmianie opatrunku z antybiotykiem, sama widziałam - nózia za tydzień powinna być już pięknie podgojona
Z nowości:
Marmurek
Odkryliśmy go na dolnej półce w szafie - wciśnięty za poduszkę, przestraszony, biedulek. Wypuszczony na kociarnię zwiedził wszystkie kąty, pozaglądał przez siatkę do wszystkich boksów i ulokował się obok Mavericka. Widać było, że wypuszczenie go z klatki bardzo poprawiło mu samopoczucie.
Piękny kot, na oko okaz zdrowia, delikatny, spokojny, cudeńko.
Bambi nr 137
najpierw myślałam, że to Kredka, ale nie.
Milutka, grzeczna kotunia, spokojny aniołeczek
Niestety, żaden z nowych kotów nie ma karty, nic o nich nie wiem.
Woland na 100% jest Wienną :D Przeniosłyśmy z Agą kitusię do jedynki, gdzie zaraz się rozłożyła na łóżku polowym, cała szczęśliwa

. Pod łóżkiem z kolei rezyduje
Skipi (ten kiciuś, co kilka tygodni spędził w szpitalikowej klatce z wielkim świerzbem na głowie).
Jest bardzo proludzki i baaardzo nieśmiały. Trzeba się niemal wczołgać pod łóżko, żeby wymiziać gagatka. Sterczy pod tym łóżkiem, gapi się na człowieka, udeptuje podłogę i centymetr po centymetrze posuwa się do brzegu łóżka - dalej nie

. Oboje z Krzyśkiem namawialiśmy go do wyjścia na bardziej konkretne mizianki, klęcząc z głowami pod łózkiem i wypiętymi tyłkami. A ten słodko przewracał oczami, dał się miziać, ale spod łóżka wyjść nie chciał. Kochany, słodki kotuś - w domu będzie miziakiem jak ta lala. Razem z nim pod łóżkiem siedzi Jordan - niby chciałabym, ale pazurem po ręku zaliczyłam.
W szafie jest nadal Elzi i Nefi.
A, i dopiero teraz się dopatrzyłam, że Mimi ta kotusia nr 141, to ta kicia, która poszła dziś do domu. Pani bardzo chciała czarną kicię, najpierw wybrała kotunię z szafy nr 204. Jednak gdy po różnych czułościach i przytulankach zaliczyła od niej pazurem w górną powiekę (krew się polała

) to maupeczka powędrowała z powrotem do szafy, a do swojego nowego domciu pojechała właśnie Mimi.
W szafie jest też
Oskar - czarny ok. czteroletni kocurek z działek nr 212. jest wspaniały. Ma bardzo mądre oczy, spokojne spojrzenie, jest pięknym, wrażliwym kotem - serce mi pękało gdy widziałam jaki jest smutny

Dla niego schronisko to niedobre miejsce - on bardzo potrzebuje domu. Udało mi się zrobić tylko jedną fotkę, Asiu Sis, jakbyś dopstrykała coś więcej ? Trzeba by mu szybko zrobić opis i szukać domu.
Nie widziałam Kredki - ale w jedynce, w samym rogu za koszem siedzi jakieś biedactwo czarno-białe, troszkę posykuje, ale absolutnie nieagresywne. Kicia dłużej głaskana uspokaja się. Nie wyciągałam jej na siłę, nie chciałam stresować - Asia jak będziesz jutro to zerknij, co ? Ale Kredka chyba nie była taka wystraszona. W jedynce zaskoczyła mnie czarna kotunia nr 30. Ona jest już długo, nigdy nie dawała mi się głasakć, a dzisiaj ku mojemu zdziweniu dała się wygłaskać i pozwoliła sobie zdjąć starą przeciwpchelną obróżkę

dosyć ciasno opasującą jej szyjkę.
Edit: literówki