Teraz o szaleństwie
Może nie byłoby takie szaleństwo, gdyby …
Ale od początku - plany
Po pracy jadę do tdt po jednooczkę z Radogoszcza, wiozę ją do CC, gdzie odbiera ją domek stały.
Po drodze zganiam z pomocą Dulencji śmietnikowe maluszki i Dziadka – też do CC, tyle że na kontrolę.
A potem już tylko odwożę towarzystwo, zjadam spokojnie obiad, i wieczorem odbieram z tzw sabatu (impreza starszych pań-emerytek) moja mamę i jej koleżanki, i rozwożę po domach - jedna z pań o dwóch kulach, dwie o jednej, mama ostatni średnio już chodzi, a spotykać się lubią, więc służę transportem

Wyszło nieco inaczej.
Najpierw zadzwonili państwo zainteresowani Czarnolasem, na razie chory, 2-letnie dziecko ma obiecanego kotka, wypytuje, więc zaprosiłam na stronę internetową, zaproponowałam coś z Wapiennej.
I za chwilę zadzwoniła Dulencja, że p.Halina z Wapiennej zadzwoniła, że dzwonił ktoś chętny na kotka i p.Halina prosi wieczorem o wsparcie w postaci komisji adopcyjnej.
Potem zadzwoniła Bordo, że rozmawiała z szemranym panem, który koniecznie chce dziś kotka na prezent dla żony, i dostał mój telefon. Za chwilę ów pan - nie mogłam rozmawiać, dałam kontakt do Jolbuk5, Montes i Lucynki wiedząc, że one na pewno dobrze go sprawdzą. Pan czuły bardzo, słoneczko i kochaniutka do mnie mówił, kotek to marzenie itp.
Potem wysłałam jakieś koty w odpowiedzi na maile, nie wiem gdzie, komu, ile…
Po pracy zaczęłam realizacja programu, początkowo nawet dobrze szło. Do jakiejś 18tej. Nagle uświadomiłam sobie, że nie wiem, gdzie mam odebrać starsze panie z sabatu, a czy one wpadną na to, by zadzwonić na komórkę, czy będą stać pod jakimś drzewkiem i czekać – obie wersje jednakowo prawdopodobne. Zaczęłam obdzwaniać koleżanki mamy, jakoś imprezę zlokalizowałam. Znów dzwonił kochaniutki, kilka razy, niech mi pani pomoże, muszę mieć tego kotka dziś, więc telefon do Montes, Olsenówna poszła, telefon do Jolubuk5, rozmawiała z nim już, nie da mu kota, słoneczko jej się nie spodobało, wysyłam mu nr karmicielki z jego sąsiedztwa, może się dogadają.
Startujemy z Dulencją na Wapienną, znów telefon – koniec imprezy, panie życzą sobie być rozwiezione. Czas goni, Dulencja biegnie na autobus, ja pod drodze jeszcze do lecznicy (skleroza), rozwożę panie, pędzę na Wapienną, wpadam w sam środek rozmowy - państwo z dzieckiem, wybrali Lalunię, trzymają ją na rękach już nie puszczą.
P.Halina mowi, że umówiła jeszcze jednego pana z ogłoszenia, podaje numer - kochaniutki. Nie chcemy denerwować p.Haliny, ukradkiem wymieniamy się z Dulencją spojrzeniami, nastawiamy się bojowo, czekamy na kochaniutkiego.
Jest. Punktualnie. Taksówką. Młody, wysoki, czarny, szczupły, długowłosy, brodaty. Trochę zanadto rozmowny. Ale dzięki temu zaraz wiemy, że ma 13-letniego psa, że przygarnęli kociaka z ulicy, leczyli, nie udało się, pies tęskni, żona tęskni, w międzyczasie włazi do klatki z kociakami (pan, nie żona), nie zwraca uwagi na syki, wyciąga kocurka, przytula. I gada, gada, gada, podpisuje umowę.
Nie ma kontenera – niby możemy pożyczyć, ale jakoś tak wolimy kotka odwieźć. Jedziemy za taksówką, kotek z nami, zatrzymujemy się przy starym budynku przy Kilińskiego. Wchodzimy na podwórko – w głębi drewniana rudera, w budynku frontowym jedno okno oświetlone, kochaniutki mówi, że pijany teść. Za nami siwo-dlugowlosy taksiarz. Ciemno i ogólnie tak sobie. Wiać z kotem czy rzucić go i ratować własną skórę? Kochanutki otwiera niskie drzwi przybudówki, zgina się prawie w pół, wchodzi - my za nim. Normalne mieszkanie, czyste, ładne, stale lustro w pięknej ramie, ogólnie - inny świat.
Zostawiamy maluszka, chcemy do domu, ale jeszcze trzeba Montes podrzucić karmę – podrzucamy, jeszcze dzwoni Marija, że w miłym towarzystwie sączą winko i nas dla równowagi brakuje - jedziemy, jeszcze łapki odebrać z 1-go Maja, bo łapaczka wyjeżdża – odbieramy.
Sprały się te doby ostatno…
Czyli
Od wczoraj domach
czarna jednooczka zdjęta z drzewa na Radogoszczu przez Lucynkę - dzięki CC
druga Olsenówna - ostatnia z czwórki gruzowych panienek z Pomorskiej - dzięki Montes
Lalunia i Macho - dwa z czterech kociaków z Wapiennej, tymczasowanych przez p.Halinę
