Rano udało mi się zabrać za zabieg Przylepkę i Szraczka (Szaraczkowej nie udało mi się złapać, niestety).
Muszę powiedzieć, że Przylepka jest najsłodszym kotem na ziemi - ona tak bardzo chce kochać jakiegoś czlowieka, że nawet zaraz po wybudzeniu z narkozy gramoliła mi się na kolana, chciała biec za mną, chociaż co chwilę się przewracała... Boże, dlaczego te koty mają takie pokręcone losy, chociaż są takie wspaniałe...
Szaraczek dzielnie walczył z panem wetem, w końcu walkę przegrawszy stracił jajeczka. Dzikus z niego, to staruszek już albo po prostu miał ciężkie życie - ma tylko kilka ząbków.
Niestety on i Szaraczkowa zaczynają chyba wpadać w ten #^&* katar - kolejne "ofiary" epidemii.
Mareczek wygląda już na zupełnie zdrowego (=bawi się), Bartuś także wrócił do formy (=bije innych, a potem nadstawia brzuszek do miziania).

Ferdynand pyta mnie ciągle dlaczego musi siedzieć z innymi kotami - tak bardzo chciałby być sam...
Zielonooka prosi o głaski jakby chciała się naprzytulać na zapas - wykorzystuje każdą okazję.
Rzepka dziś tuliła się do mojej ręki - chyba chciała dać znać, że już nie jest dzika... Kochana, biedna kotka.
Dziś znalazł dom Sylwester - ale nie ciesze się jeszcze, bo muszę się upewnić, że pani, która go zabrała nie okłamała mnie co do warunków w jakich kot ma mieszkać (miała dostać kota warunkowo, ponieważ jej poprzedni kot zginął).
Także - będę się cieszyć kiedy upewnię się, że wszystko jest ok. Mam nadzieję, że właśnie tak będzie.
W ogóle mnóstwo się dzieje w kociarni, każdego dnia. Tylko adopcje - te realne - przystanęły w miejscu. To znak, że sezon na kocięta się rozpoczął.
Coraz więcej ludzi dzwoni, chcąc oddawać dzikie koty ze swoich podwórek - z miejsc, gdzie koty są otruwane, przeganiane. A ja nie wiem co robić - dzikusków nie powinno się więzić w schroniskach, one nie są u nas szczęśliwe, nie chcą jeść, przeżywają wielki stres, a każda ich choroba to koszmar jeśli chodzi o podawanie leków. Zostawiać je na podwórkach - skazując na śmierć, czy zabierać do schroniska - skazując być może także na śmierć?