I pewnie już tego nie ogarniemy, chyba, że wreszcie odezwą się jacyś mińszczanie podczytujący forum i zechcą nam pomóc...
Na jednym z osiedli, w gęstych krzakach od ok. 2 lat (wiem od jednego z mieszkańców bloku) mieszka bajecznie kolorowa kocia rodzina. Podobno zaczęło się od jednej kolorowej kotki. Koty mnożą się tam ciągle, są pół-dzikie, podchodzą do człowieka, ale na wyciągnięcie ręki robią uniki.
Stadko jest bajecznie kolorowe i zdrowe, oprócz ostatniego miotu, 5 maleńkich kociątek, dość zakatarzonych: trikolorka prawie bez jednego oka, ślepy na 1 oko rudy biszkopcik, dwie krówki i czarnulka.
Na nich skupiłyśmy z Kalinuwką nasze starania, chcemy uratować je przed zimą, znaleźć im domy. To kropla w morzu potrzeb, pewnie na wiosnę będzie tam wysyp kociąt, bo są tam co najmniej 3 dojrzałe kotki.
Ponieważ nie miałyśmy możliwości wziąć ich do domu, Kalinuwce udało się przekonać ciocię, która mieszka po sąsiedzku, aby wynajęła jeden z nieużywanych pokoików (właściwie taką graciarnię) i pozwoliła nam wstawić tam klatkę wystawową.
No i zaczęły się problemy z wyłapaniem malców...Dzień przed łapanką wstawiłyśmy im w krzaki ciepłą budkę. Kociaki szybko załapały o co chodzi i na drugi dzień rano siedziały już w budce. Kalinuwka wyjęła bezpośrednio z budki 2 malce, reszta nawiała

Obawiam się, że już nie uratujemy tych maleństw....Może przeżyją zimę, może nie...
Na razie mamy w klatce cudną czarną dziewczynkę (Neskę), na początku wyglądała strasznie, miała zlepione ropą oczka, wyglądała tak (po zmyciu ropki), pyszczek jest udziubdziany w kaszce:
Kliknij w miniaturki.



Natomiast trikolorka, Inka, ma okropne, zniszczone oczko, drugie zdrowe:




Koteczki dostają codziennie kropelki tobrex i bioaron C na odporność, mają ogromny apetyt, oswoiły się szybko, są maleńkie, ważą teraz po 70 dkg (waga z przedwczoraj).
Neska włącza traktory jak tylko wchodzimy do pokoju, kocha się przytulać i wystarczy ją dotknąć, by była w ekstazie. Inka jest bardziej na dystans, z kolei kocha wszystkie zabawki, mordowanie myszki, piłeczki, itp.
Po kilku dniach panienki wyglądały już lepiej (zdjęcia z wczoraj):




Nesca jedno z oczek ma leciutko zamglone, ale z każdym dniem coraz mniej. Natomiast oczko Inki - możliwe, że pójdzie na straty...
Do złapania koteczek zmobilizowała nas jedna z forumek z Łodzi, po zaszczepieniu i 2 tygodniach kwarantanny miały trafić do niej na tymczas. Jednak stan ich zdrowia nie pozwalał na szczepienie - Neska nadal kicha, Inka nie, może będą mogły być zaszczepione za parę dni. Teraz pilnie szukamy koteczkom domu. One nie mogą być u tej ciotki za długo, wstępnie zgodziła sie na 2 tygodnie, a mamy je już tydzień...
Fajnie, jakby się znalazł dla nich wspólny dom, ale oczywiście to nie jest warunek. To maleństwa i szybko się pogodzą z rozstaniem.
A reszta stadka, w tym koteczki, które się nie złapały, wygląda tak:







Mam nadzieję, że żadna z tych kotek nie jest aktualnie w ciąży

Aktualizacja z 22 grudnia: Nesca ma już super dom, a Inka czeka w domu tymczasowym w Łodzi, reszta malców się nie złapała

tel. 0-606-450-268