
Zainteresowanych w jaki sposób Tala trafiła do nas odsyłam do wątku "kotka perska do oddania - pilne"
A więc zdaję relację:
U pani hodowczyni bylismy przed 13.00, od razu jak weszliśmy do środka zobaczyliśmy Taleczkę. Leżała sobie na parapecie i w sumie nic sobie z nas nie zrobiła, ale pozwoliła do siebie podejść i delikatnie się pogłaskać. W czasie naszej rozmowy Talusia leżała sobie spokojnie na parapecie, albo krążyła po domu. Do nas nie chciała podchodzić, bo widziała nas po raz pierwszy, a poza tym i tak nie ufa ludziom. Tala to jest taki niesamowity kociak, że brakuje słów żeby ja opisać! Jej oczy są takie tajemnicze, złote, nigdy takich nie widziałam!
Gdy już mieliśmy jechać trochę sie obawiałam co zrobimy jak nie będzie chciała wejść do transporterka, albo jak zniesie całą podróż - w końcu to dobre cztery godziny jazdy po polskich drogach

Ale martwiłam się niepotrzebnie. Talusia grzecznie weszła do transporterka i wyszła z niego dopiero u nas w domu. W czasie jazdy zachowywała się tak jak na arystokrację przystało, była bardzo grzeczna, dwa razy tylko głośniej powiedziała, żeby ją wypuścić, prawie się nie kręciła w transporterku. Praktycznie całą drogę przespała - o ile można spać w czasie jazdy, ale powiedzmy, że sobie zasypiała, a na każdej większej dziurze albo otwierała oczka, albo podnosiła główkę, żeby zobaczyć co się dzieje


Po wejściu do domu Tala od razu wyszła z transporterka i zaczęła obchodzić pokój. Na chwileczkę schowała się w kąciku za kwiatkami, ale dosłownie na chwileczkę i szybciutko wyszła. Obwąchała i pooglądała wszystko. Trochę pofuczała na Lucka, a teraz już nie zwraca na niego w ogólę uwagi

Poza jedzeniem, jedzeniem witaminek z mojej ręki i piciem (jak ona rozkosznie pije



Tak jak napisałam w tytule - Tala czuje się jak pani domu, natomiast Lucek siedzi tylko w jednym miejscu i ja obserwuje. Jest bardzo zdezorientowany, zły i smutny. Nie może sonie miejsca znaleźć, bo Tala właśnie teraz śpi na jego parapecie


Lucek właśnie zszedł delikatnie i cichutko z łóżka i czołga się do swojej michy. Cos mu jeszcze zostało, bo Talcia po zjedzeniu swojej porcji zabrała się za jego

Trzymajcie kciuki, żeby Lucek się do Talci przekonał, żeby się jej nie bał. ja myślałam, że z nią będą problemy, a tymczasem Lucuś jest bardziej wystraszony o Talci!
Na razie tyle, jutro napisze o kolejnych przygodach kociaczków!