
Były: matka + trzy maluchy.Dzikie, dzikie i jeszcze raz dzikie. Jeden mnie dwa razy capnął przy próbie łapania.Chowały się do piwnic tylko śmigało jak mnie i TZ widziały.
Zaczęłam je dokarmiać 2 x dziennie aby trochę ciałka nabrały i zaczęły mi ufać.
Po konsultacji z niezastąpioną Marylą zdecydowałam się łapać maluchy - ostatnio nie widziałam już matki, i jednego malucha

Oto efekt łapanki. Małe, potwornie chude i zasikane





Wieczorem jedziemy do wetki do chociaż się dowiem, czy to on czy ona.
Maluch sądząc po urodzie jest pewnie wnuczkiem mojej ogrodowej Majki
