Sytuacja jest dramatyczna, mama mieszka glownie sama, jej maz pracuje na drugim koncu Polski a syn jest sportowcem i stale jest na wyjazdach: siedzi na zgrupowaniach, obozach i zawodach
Zreszta na ich pomoc w kwestii kotow absolutnie nie mozna liczyc, gdyz sa przeciwni calej mamie kociej dzialalnosci, odbywajacej sie, co tu ukrywac,
kosztem rodziny i budzetu domowego a przede wszystkim WLASNEGO ZDROWIA.
Ba, boje sie, ze oni beda chcieli pozbyc sie tych kotow i zrobia cos glupiego

Obecnie koty (mam na mysli te w domu, bo jeszcze pozostaje kilkadziesiat podworkowcow ) chodzi karmic znajoma mamy, ktora daje mi czas do konca tygodnia i potem nie ma kto je jezdzic karmic
Osobiscie niestety nie moge sie nimi zajac, gdyz mam w domu niemowle, ktorego nie mam z kim zostawic, zwlaszcza, ze mieszkam w innej dzielnicy, problemem dla mnie jest nawet jezdzenie, czasem dwa razy dziennie do szpitala
Moj udzial niestety w tej chwili musi ograniczyc sie jedynie do znalezienia im domu, ew. pomocy finansowej (rowniez ograniczonej, gdyz jestem na wychowawczym i nie zarabiam, poza tym jest sporo mamy dlugow do splacenia ;( ) i monitorowania zza biurka
Kompletnie sobie w tej sytuacji nie radze
Blagam przynajmniej o tymczasy, a potem mozna juz szukac domu na spokojnie
Sama zaopiekuje sie maminym Waclawem, raczej nie bede mogla go wziac do domu, ale cos wymysle ...
Pozostaja jeszcze 3 albo 4 sztuki, kwestia sie wyjasni w najblizszym czasie
-to kilkunastoletnia czarna Kasia (wykastrowana)
-ok 2-3 letni czarny kocurek bez oka (kastrat)
-jedna czarna kotka, nie wiem w jakim wieku (chyba nie jest ciachnieta)
-co do jeszcze jednego, musze rozeznac
Prosze