Nuna, kotka o szmaragdowych oczach i z charakterkiem

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 20, 2007 17:43 Nuna, kotka o szmaragdowych oczach i z charakterkiem

Znalazłam dzisiaj kotkę na ogródkach działkowych (tak mi się wydaje że to kotka- jest czarna ze wstawkami rudymi i beżowymi- szylkret?).
Wyszłam z moim kocurem na spacer przed blok. Za parkingiem, który ma może 7 m szerokości, są ogródki działkowe. Na jednej z działek za altanką przy ogrodzeniu siedziala kotka. Wcale się nie bała, co mnie zaciekawiło. Wróciłam się do domu po troche suchej karmy. Nasypałam na murek i czekałam na reakcje. Po jakiejś chwili kotka spróbowała dostać się do jedzenia. Musiała wskoczyć na murek wysokości ok.1 m. Skakała trochę nieporadnie, więc zepchnełam jej jedzenie.
Monk się kręcił, więc wstałam i przeszłam pare kroków i kotka też. Wtedy zobaczyłam, że dziwnie stawia łapki. Na działce obok byli właściciele i pozwolili mi wejść na ich działke i działke sąsiada (z tyłu są nie odgrodzone). Kotka w ogóle nie uciekała, wręcz przeciwnie podeszła do mnie. Wziełam ją na ręce i w miare moich możliwości pognałam do domu.
Teraz kotka siedzi w łazience. Zjadła troche i napiła się. Ma chyba zwichniętą tylną łapkę- wygina się przy stawianiu do wewnątrz i do tego jest chudsza niż druga.
Kompletnie nie wiem co mam robić. Mój chłopak wyjechał dzisiaj i wróci w piątek. W życiu mi nie uwierzy, że znalazłam tą kotkę. A to że pozwoli mi ją zatrzymać graniczy z cudem.
Ja sama muszę wyjechać w środę do mojego miasta, ponieważ mam umówionego ortopede (sierota jestem i skręciłam kolano tydzień temu).
Napisałam na maila z kociego życia, bo nie wiem gdzie mam się udać z kotką. Do tego nie mam transporterka, ani samochodu.
Kotka jest ufna, ale jak ją niosłam do domu wystraszyła się trzasnięcia bramki i popuściła. Boję się o tą łapkę, że już się nie da nic zrobić. Zastanawiam się też czy to kotka domowa. Gdzieś ponad rok temu wisiały ogłoszenia na bloku, że zagineła kotka (było jej niewyrazne zdjecie), wyszła na dach przez okno na poddaszu naszego bloku. Może to jest ta kotka?
Ostatnio edytowano Wto cze 12, 2007 11:37 przez keyko_2, łącznie edytowano 6 razy
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 20, 2007 18:34

Zrobbiłam zdjęcie kotce, mało na mim widać, bo tylko telefonem (aparat w Paryżu z moim chłopakiem :( ). Nie chcę jej brać na ręce i prowokować do wstawania- leży na boku prawie cały czas.
Ma cudne zielone oczy :) .
Obrazek
Jest taka cichutka. Jak ją dłużej głaskałam, to nawet zamruczała.
Trzymajcie proszę kciuki za jej łapkę i za to żeby mojego chłopaka ruszyło to, że jest taka biedna. Czekają mnie trudne dni :(
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 20, 2007 18:52

Keyko jak chcesz moge Ci pozyczyc transporterek.
Jedz z kotka do lecznicy Doran przy Legnickiej, zapewne trzeba bedzie kotce zrobic przeswietlenie więc dostaniesz od nich skierowanie na kliniki. To sa bardzo dobrzy lekarze, ja tam leczy zwierzeta od zawsze i jeszcze zaden lekarz mi tak nie podpasowal jak oni
Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi

nataleczka

 
Posty: 1239
Od: Pt gru 30, 2005 11:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 20, 2007 18:52

bidulka :(
Twój chłopak chyba nie będzie Ci kazał wypuścic na dwór chorej kotki... :(
Kciuki :ok:
Obrazek
Fell on black days

agatka84

 
Posty: 3534
Od: Pt lut 09, 2007 21:41
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie maja 20, 2007 19:00

Napisz moze w jakim rejonie znalazłaś kotkę. Na jakiej ulicy, dzielnicy.

Medira

 
Posty: 1242
Od: Pt lut 25, 2005 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 20, 2007 19:40

Mieszkam na ul.M.Reja - to jest Śródmieście.
Z poruszaniem się mam problem, bo jak już pisałam mam skręcone kolano i demonem szybkości nie jestem :roll: . Na chodzenie dalej niż na nowowiejska też sobie nie pozwalam, bo nie dość żę boli to jeszcze nie mam pełnego zakresu ruchów kolana :evil: .
Co do kotki, to chciałabym ją zatrzymać. Oczywiście to będzie się wiązało z kosztami leczenia (to chyba nie będzie stanowiło dla mnie problemu). Ale to że jeden z moich "mężczyzn" się już na mnie śmiertelnie obraził, to co innego - mam już efektownie podrapane całe ręce. A co się tyczy drugiego (TŻ), to będzie płacz (ja) i tym podobne rzeczy. Mam nadzieje, że sumienie go ruszy. Bo ja bym się chyba zadręczyłą, jakbym ją tam zostawiła, jest taka chudzieńka :(
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 20, 2007 20:07

Reja, Nowowiejska to bardzo blisko Mamucika. Zapytaj ja może zna tą kotkę a przynajmniej okoliczne karmicielki.

Na Reja oddałam dwa koty do adopcji. Oba kocurki czarny i bury. Zapytam dziewczyny czy zna taką kotkę. Jeśli można prosić o lepsze zdjęcie bo na tym ona na czarną wygląda.

Medira

 
Posty: 1242
Od: Pt lut 25, 2005 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 20, 2007 20:12

Kotka jest prawie identyczna jak kotka Fredzioliny o sterylce (pierwsza szylkretka). Niestety nie zrobię lepszego zdjęcia, bo mam tylko aparat w telefonie, cyfrówke zabrał mój TŻ do Paryża.
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 21, 2007 9:59

Kotka grzecznie przeczekała noc w łazience. Czasami tylko Monk próbował dostać się do łazienki.
Dzisiaj jak nataleczka pożyczy mi transporterek to podejde z nią do mojego weterynarza.
Bardzo ładnie je, ale tylko przy mnie. Za to wode pochłania w dużej ilości, a nie było jeszcze sio. Wybieram się do sklepu, kupie jej mokre jedzenie, bedzie jeszcze chętniej jeść. Mam jeszcze zamrożone serducha kurze, dam jej troche, bo Monk gardzi takimi smakołykami.
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 21, 2007 10:09

Keyko, skoro mieszkasz na Reja, spróbuj podejść z kotą na Jaracza 77 (koło stacji Shella, w tej lecznicy są 2 sympatyczne wetki, pracują od 12 do 20. Albo na Orzeszkowej 42 do lecznicy prof. Ratajczaka (celuj na dr Sylwię Domańską, młoda, sympatyczna i fachowa). Ja będę w domu dopiero ok. 19, więc dopiero o tej porze mogłabym Ci pomóc.
Jeśli chcesz, na priv podam Ci mój nr tel, wybierzemy się razem, oczywiście jeśli taka późna pora Ci odpowiada.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 21, 2007 10:34

Ja właśnie chodzę na Orzeszkową. Czekam na transporterek. Z moim chodze tylko na szelkach, bo nie dałby się włożyć do transporterka, ale ją boję się nieść na rękach, żeby jeszcze bardziej jej łapki nie uszkodzić.
Dzięki za pomoc :)
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 21, 2007 15:04

Już po wizycie u weterynarza.
Kotka ma około 4-5 lat. Jeżeli chodzi o łapkę, to według dr Domańskiej jest to stare złamanie i nie widzi sensu łamać ponownie łapkę, bo obawia się czy dobrze się zrośnie.
Kotka została odrobaczona i miała wyczyszczone uszy (powtórka jeszcze w środę).
I co dalej mam robić??
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 21, 2007 20:42

Wydaje mi się, że kotka kiedyś miała właściciela. Weszłam do łazienki z saszetką jedzenia a ona odrazu zaczeła tak cichutko pomiałkiwać na widok saszetki :roll:
No i przed chwilą było pierwsze sio i qpal :D i do tego bezbłędnie trafione w kuwete.

Jutro chyba pójdę zrobić jej prześwietlenie. Złamanie jest mniej więcej w tym miejscu: Obrazek
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 22, 2007 7:44

Witaj - tak jak Ci odpisałam na PW w ogródkach na Reja jest dość sporo kotów, niestety w duzej mierze w złym stanie. To nie moje rejony, choć moja dzielnica. W tamtym roku Esterka próbowała tym kotom pomóc, ale to nie jest zadanie dla jednej osoby, ja zaś z trudem "obrabiam" moje.
Esterka dowiedziała się, że jeden z karmicieli przestał dokarmiać swoje koty, a było ich sporo. Biedaki chodziły i żebrały, przegabniane przez działkowiczów. Tam nie ma dojścia, jeśli nie jesteś działkowiczem, bo zamykaja skrzętnie wszystkie bramki. Niemniej udało mi się dorobić klucz i jeśli jestem w okolicy, to stawiam jedzenie, ale to zupełnie doraźne działanie.
Zatem Cieszę się bardzo, że koteczkę uratowałaś, jesteś złoty człowiek, bo tam jest kiepsko. Przekonaj swojego mężczyznę, bo rzeczywiście dałaś jej szansę na dobre zycie. Powrót na działki - zresztą sama wiesz, w jakim stanie ją znalazłaś.
Marysia juz nieraz polecała weta na Jaracza, na pewno ma rację. Ja nie znam wetów w mojej okolicy - jezdżę albo do dr Bernackiego, albo do dr. Włodarczyka - obu serdecznie polecam :)
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 22, 2007 8:24

Witajcie :) Jak dziś kota?
Gdyby tak się dało cfnąć czas... Szkoda, że się nie da :( Kiedyś moi rodzice mieli działkę na tym właśnie terenie, ale z powodów zdrowotnych już kilka lat temu musieli z niej zrezygnować :(

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 147 gości