oczywiście wiem że jest jakaś szansa iż wynik FeLV jest fałszywy, wiem też że żadnych poważnych chorób nie da się wykluczyć tylko przez tą diagnozę. Kot dziś czuje się lepiej , ogólnie trochę się pozbierał , łapka (ropiejąca rana na stopie była) goi się, kot nawet już się na niej opiera, kupa już normalna (nawet chyba ciut bardziej zbita niż normalnie) i załatwianie się wyłącznie do kuwety. Zaczął korzystać z małych spacerów. Wcześniej jak proponowałam to nie chciał wychodzić z klatki a teraz chętnie się przejdzie, porozciąga, coś zagada, i wraca ponownie tam wypoczywać. Brzuch się chyba nie zmniejszył, ale i nie przybiera .
Jutro jak będzie tak samo dobrze się czuł to idziemy na USG i , może poproszę o ten rozmaz w kierunku hemobartonelozy, tylko nie do końca zrozumiałam, bo pisałaś o rozmazie manulanym ( niejednoznacznym jeśli nic nie wykryją) i też coś o PCR - to też pod tym względem i z tą chorobą związane ? W kierunku dalszego badania FIP nie podążę, bo nic mi potwierdzenie nie da. I tak nie podejmę się leczenia GSem.
I tu może moja naiwność, ale jednak pozwolę sobie uwierzyć w cud i to że nawet FIP może zwalczyć kot sam (albo inaczej- diagnoza w jego kierunku zawsze może być błędna ). Z rok temu napisała do mnie dziewczyna - co robić z kotką, ogromny brzuch, ledwo dycha, prawie nie je, byli u weta , pobrali płyn - wszystko wskazało na FIP , wet uznał że na leczenie za późno, kazał uśpić. Właścicielka zabrała do domu, napisała do mnie , ja rozłożyłam ręce- bo i jak napisałam , nie mam kompletnie w tym temacie doświadczenia i wiedzy. Po tygodniu zapytałam z ciekawości co zrobiła- odpowiedź , że nic, ale włączyła do diety zsiadłe mleko (nie wiem o co chodzi) , ale kotka nadal żyje, choć ma się źle. Dalej bałam się pytać. Teraz po roku, przy okazji Króliczka - zadzwoniłam do tej kobiety dopytać o to jak potoczył się los kotki. Usłyszałam że było ciężko, prawie umierała, ale jednak przeszło wszystko samo , żyje i ma się dobrze. Cóż.. jako że i tak leczyć FIPu nie będę to uczepiłam się tego iż z lekkim wspomaganiem objawowym i Króliczek sobie poradzi. Jednak jeszcze ta wizyta , skoro już umówiona.. więc przynajmniej o tą kolejną rzecz- hemobrtonelozę bym zagadała (w ciemno się nie zmuszę do leczenia

) , aczkolwiek nie wiem jak to się skończy, bo u nas niektórzy weterynarze są w stanie albo wyśmiać albo wyrzucić jak ktokolwiek "swoje diagnozy próbuje stawiać" (czy raczej wykluczać) . Taki mamy świat, i takie moje możliwości ograniczone do minimum. Do tej pory prowadziła nas fajna weterynarz , ale teraz badanie przejmie właściciel kliniki (bo tylko on robi tam usg) i nie wiem co wyjdzie z moich sugestii
a tu na filmie króliczek dziś (odnośnik do komentarza w poście)
https://www.facebook.com/groups/3101522 ... 1424155145